19. Współlokator

219 11 26
                                    

Nagle w progu drzwi spostrzegłam... Tego chłopaka, z którym się całowałam w sylwestra.

Serce mi waliło jak szalone, a źrenice się rozszerzały coraz mocniej i mocniej. Wszystkie wspomnienia z tamtego wieczoru wróciły. Oczywiście te przyjemne wspomnienia. Gdy znów zauważyłam ten jego słodki uśmiech, jakby motylki w brzuchu, które kiedyś czułam jak Blaes zabrał mnie na łąkę, wróciły.  Delikatnie i powoli schodziłam schodek po schodku. I sobie uświadomiłam, że coś mi się wydaje, że że to nie możliwe...

Zrobiłam już ostatni krok. A wtedy chłopak zwrócił swój wzrok na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Gdy znów popatrzyłam w te jego tęczówki pełne pasji i romantyzmu to wiedziałam, że to nie wytwór mojej wyobraźni, to na prawdę on! W dosłownie sekundę moje serce znów przyśpieszyło, a emocje sięgnęły zenitu i po prostu wykrzyczałam:

L- To ty?! - jakie było moje zdziwienie, a bardziej szok gdy chłopak dosłownie w tym samym momencie wypowiedział identyczne słowa ,,To ty?" tylko, że w jego ustach brzmiało to z tysiąc razy lepiej.

Chłopak lekko się speszył, a ja nie mogłam powstrzymać rumieńca wkraczającego na moje policzki. Po paru sekundach ciszy przeniosłam mój wzrok z wręcz idealnego chłopaka na moich lekko zszokowanych i zdegustowanych rodziców. 

t- A to wy się znacie? - ja i chłopak równocześnie spojrzeliśmy na mojego ojca, a następnie na siebie nawzajem.

Chłopak się uśmiechnął i delikatnie przygryzł dolną wargę, na co ja moje usta zacisnęłam w wąską linie i patrząc z miną typu ,,nie mów im tego" lekko poruszałam głową w lewo i prawo. 

Już chciałam się tłumaczyć bo widziałam jak moi rodzice są coraz bardziej zniecierpliwieni, ale chłopak mnie wyprzedził.

Chłopak- Tak naprawdę się nie znamy, tylko kiedyś zamieniliśmy parę słów w bibliotece.

m- Co? Moja córka i biblioteka? - popatrzyła się na mnie z niedowierzaniem.

t- A z resztą ty dopiero co przyjechałeś do naszego miasta.

L- Bo to było przypadkiem w jednej z największych bibliotek w Los Angeles. - kłamałam jak najęta.

t- A co ty tam robiłaś jeśli mogę spytać?

L- Byłam na wycieczce klasowej, akurat to była też jakaś tam stara biblioteka założona przez kogoś tam, ale nie powiem wam dokładniej bo wiecie, że u mnie słabo z historią.

m- Tak, wiem to, aż za bardzo... Ale to jak doszło do spotkania? - mama dalej drążyła temat, a ja zaczęłam się delikatnie pocić ze stresu. Nagle odezwał się ten prześliczny Azjata...

Chłopak- Chyba wtedy mieliście czas wolny- skierował to stwierdzenie w moją stronę- i państwa córka się zgubiła między regałami, w sumie się nie dziwię bo tamta biblioteka była ogromna, a wtedy jakoś na siebie wpadliśmy i zamieniliśmy dwa słowa. - chłopak się uśmiechną, a następnie delikatnie obrócił w moją stronę głowę i puścił oczko. Na co moje kolana znów zaczęły być jak z waty. 

Następnie wszyscy udaliśmy się do kuchni i rodzice wraz z moim nowym współlokatorem zasiedli przy stole i zaczęli omawiać jakieś szczegóły. Za to ja oparłam się o blat kuchenny i udawałam, że coś robię na telefonie, a tak na prawdę co chwilę zerkałam na chłopaka.

t- Okej czyli wszystko ustalone Jungkook. - wstał z krzesła i podał rękę chłopakowi.

Aaaaa więc tak ma na imię... Jungkook to nawet do niego pasuje. I nawet słodziaśne te imię. 


(Uwaga to ogłoszenie dla wszystkich ARMY w świecie Leny, Jungkook nie należy do BTS tylko jest zwykłym chłopakiem co studiuje, więc proszę mi tu nie knuć jakiś teorii, że on jeszcze zabierze ją na koncert i tak dalej.) 


J- Tak i jeszcze raz chciałbym państwu podziękować, że mogę mieszkać w tym domu. 

m- Sprawiasz wrażenie miłego i ogarniętego chłopaka i jeżeli też taki się okażesz to cała przyjemność po naszej stronie. - nagle z mamy torebki wydobył się dźwięk powiadomienia, więc wyjęła telefon i zaczęła odczytywać wiadomość. - O cholera, ja już muszę lecieć.- dodała, a następnie pożegnała się z Jungkookiem i tatą, a mnie wyściskała na pożegnanie. 

t- Lena?

L- Tak?

t- Oprowadzisz gościa?

Tak! Jasne, że tak tylko na to czekałam! O matko dalej nie dowierzam, ja i ten przystojniak w jednym domu...

L- Oczywiście. - odpowiedziałam trochę obojętnie, żeby nie wzbudzać podejrzeń. 

J- A możesz najpierw pokazać mi pokój, żeby te torby się tutaj nie walały? 

t- O patrzcie jaki ogarnięty i schludny, już cię lubię. - na te słowa Jungkook się uśmiechnął, a mi znów się przypomniał nasz pocałunek. 

Matko jeżeli za każdym razem będę sobie przypominała o tamtej sytuacji jak tylko Jungkook się uśmiechnie, to chyba oszaleje w jego obecności. 

Chłopak podniósł swoje rzeczy, a ja zaprowadziłam go w prost do jego pokoju. Gdy tylko zamknęły się drzwi momentalnie wybuchłam śmiechem.

J- A ciebie co tak bawi? -spytał lekko zdezorientowany, ale i tak dalej się uśmiechał.

L- Nie nic, tylko dalej nie mogę pojąć, że rodzice uwierzyli w tą bajeczkę z biblioteką.

J- A to co z ciebie, aż tak niegrzeczna dziewczynka, że trudno w to uwierzyć? - chłopak rozglądał się po swojej nowej sypialni, a mi na jego słowa jakoś tak cieplej się zrobiło.

L- Powiedzmy tak, że jedyne co mam wspólnego z książkami, to ,,obsesje" - pokazałam palcami cudzysłów - na punkcie dramatów romantycznych.

J- To ci się zmieni na studiach. Będziesz musiała co chwilę chodzić do biblioteki, a Wikipedia to będzie twój najlepszy przyjaciel.

L- A tak z ciekawości co studiujesz? 

J- A niespodzianka. - uśmiechnął się słodko.

L- Dobra sło...

Boże czy ja właśnie chciałam do niego powiedzieć ,,Dobra słodziaku"!? Lena uspokój się do cholery jasnej!!!

L- Dobra Jungkook, to może cię oprowadzę po naszym skromnym domu. - poprawiłam się i uśmiechnęłam nerwowo tylko, żeby nie zauważył, że chciałam do niego powiedzieć słodziak.

J- No to oprowadzaj mnie słodziaku. - puścił oczko i się zaśmiał.

O boże czyli jednak słyszał... Ale zaraz czy on właśnie mnie nazwał słodziakiem?! Dobra Lena uspokój się bo ci jeszcze cukier skoczy.

Oprowadziłam chłopaka po całym domu, ominęłam tylko sypialnię taty na dole, ponieważ wiedziałam, że nie lubi jak wchodzi tam ktoś obcy.

I tak nastał już późny wieczór. Tata już dawno poszedł spać. Jungkook brał prysznic, a ja robiłam sobie kolacje. Zrobiłam po prostu najzwyczajniejsze kanapki z masłem orzechowym, a do tego herbatkę. Zasiadłam przy stole i oglądając Instagrama zaczęłam jeść. 

J- Też się załapię na kanapki?- wszedł do kuchni. Spojrzałam na niego i był w piżamkach, w których wyglądał jeszcze bardziej słodko niż zawsze. (O ile się tak da.)

L- Tak, jasne. - odpowiedziałam, a następnie wstałam od stołu i zaczęłam robić kanapki dla chłopaka.

J- Obiecuję, że jutro kupię już swoje jedzenie.

L- Spokojnie, przecież parę kromek chleba i masło orzechowe to nie majątek. - uśmiechnęłam się ciepło. - A tak poza tym to masz nawet całą swoją szafkę na jedzenie i półkę w lodówce,

J- To dobrze, bo bałem się, że będę musiał trzymać jedzenie na dworze haha.

Podałam chłopakowi kanapki, za które podziękował. Potem chwilę pogadaliśmy, ale gdy wybiła godzina pierwsza w nocy, oboje się zdecydowaliśmy udać do swoich pokoi i położyć spać.

Jednak ja tamtej nocy nie mogłam spać wiedząc, że od teraz będę mieszkała z Jungkookiem. 



Jak to się stało ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz