Czekałam tak, aż z ust chłopaka wreszcie padnął jakieś słowa. Było widać, że bardzo się stresuje i sam nie wie co ma robić. Blądził gdzieś wzrokiem i co chwila nerwowo drapał się po karku.
L- Scott ja nie mam czasu na twoje gierki! - wstałam zniecierpliwiona, a chłopak przytwierdził mnie do ściany.
S- Błagam Lena zostań... już wszystko mówię. - wziął swoje ręce z moich ramion i z opuszczoną głową odsunał się ode mnie.
Czy Scott właśnie mnie błaga? Ten nieustrszony Scott? Chyba coś na prawdę się stało... Nie jestem z kamienia wysłucham go.
Tym razem chłopa usiadł, a ja nad nim stałam czekając na dalszy przebieg zdarzeń.
S- No więc wiesz, że ostatnio nasz rejon kojarzy się tylko z zaginionymi lub naćpanymi nastolatkami tak?
L- Tak... ale to co chcesz mnie teraz uczyć historii narkotyków w naszym mieście czy co? Bo nie rozumiem.
S- Chodzi o to, że dwa lata temu miałem dziewczynę. Rokie miała na imię. Popadła w to gówno. Zaczęło się niewinnie od zwykłej trawki, którą zawsze razem paliliśmy, jednak ja chciałem przestać, a jej się to nie spodobało, ale po dłuższym czasie przekonywania, że to świństwo jest złe Rokie odpuściła, a przynajmniej tak myślałem. Tak na prawdę zaczęła brać jeszcze więcej i jeszcze gorsze rzeczy. Nie przyznawała się mi do tego, ale ja widziałem, że z nią jest coś nie tak. Pewnego razu poprosiłem tatę, żeby mi załatwił taki test narkotykowy, który często stosują na komisariatach, jest podobny do testu ciążowego też trzeba nasiakać, a potem się pokazuje czy są narkotyki w organizmie.
L- Scott wiem jak wygląda taki test nie musisz mi tłumaczyć... do rzeczy.
S- Pewnego razu była mega pijana więc wykorzystałem to i nasiakła na ten test nawet nie wiedząc, wynik był pozytywny. Gdy wytrzeźwiała zrobiłem jej mega aferę, że bierze to gówno i ma przestać. Nie odzywałem się do niej cały następny dzień i nagle zadzwoniła do mnie twoja kuzynka Ari mówiąc, że znalazła Rokie w jakimś klubie na podłodze nie przytomną. Thomas próbował ją reanimować, a Ari zadzwoniła po karetkę i do mnie. Rokie... przedawkowała. - chłopak zaczął coraz ciężej oddychać i łzy wspierały mu się do oczu - Umarła tak młodo! A ja nie mogłem nic zrobić... byłem wtedy tak zły, że na nią nakrzyczałem. Obwiniałem siebie za jej śmierć. Na jej pogrzebie poprzysiągłem sobie, że już żadna dziewczyna, którą znam nigdy nie umrze przez narkotyki! I tym sposobem uratowałem już kilkanaście dziewczyn od tego paskudztwa. Jedą dziewczynę wtedy na wycieczce w oceanarium co mnie mój kolega od ciebie odciągnął, jedną z poza miasta, którą ostatnio odprowadziłem na przystanek. Jestem mega szczęśliwy, gdy wiem, że dzięki mnie dziewczyny rzucają w cholerę te narkotyki i postanawiają dalej normalnie żyć. Lecz gdy wtedy znalazłem te narkotyki u ciebie... - chłopak zaczął strasznie płakać i schował głowę w ręce.
L- Eeeej ci... spokojnie. - strasznie żal mi się zrobiło Scotta i przytuliłam go do siebie. Oparł głowę o mój brzuch i zacisną ręce wokół mojej talii, a ja głaskałam go po głowie co chwilę też drugą ręką kładąc na jego policzku, aby się uspokoił.
S- Lena wiem, że różnie pomiędzy nami było w przeszłości, ale dalej traktuje cię jako młodszą siostrę i nie wybaczył bym sobie gdyby następna dziewczyna umarła przez narkotyki.
L- Scott ja cię na prawdę rozumiem! Ale po co te wszystkie tajemnice?! Po co mi tego od razu wszystkiego nie powiedziałeś?
S- Bo przyjaźnisz się z Miley, a ona jest znana w środowisku narkotykowym i gdyby się dowiedziała, że jest taki chłopak jak ja co namawia inne dziewczyny do przestania brania używek to by rozpowiedziała wszystkim dilerom w okolicy.
L- Ale Miley nie jest taka! Ona już nie bierze!
S- Lena... aj jesteś strasznie naiwna.
L- Skoro jestem naiwna to może nie powinnam też wierzyć w twoje słowa?
S- Rób co chcesz ja ci powiedziałem całą prawdę i pamiętaj, że nie pozwolę Ci umrzeć. - chłopak wstał i bez już żadnych więcej wyjaśnień zostawił mnie samą w szatni.
Nie byłam zaskoczona jego wyjaśnieniami. Gdy wszystko przeanalizowałam jego słowa wydawały się na prawdę bardzo prawdopodobne. Każda sytuacja gdy coś ukrywał, a ja się domyślałam idealnje wpasowywała się do historii chłopak. Wierzyłam mu. Bardziej jednak nie rozumiałam dlaczego, aż tak zareagował na to, że ja rzekomo miałabym brać narkotyki. Czyżby jednak tamto uczucie dalej nie umarło? Cholera! Lena! Masz kochanego Jungkooka to na nim się skup! I tak za dużo wycierpiałaś przez tego dupka! Nawet jak on robił wszystko dla mnie... To i tak za bardzo mnie skrzywdził.
![](https://img.wattpad.com/cover/215077024-288-k112788.jpg)
CZYTASZ
Jak to się stało ?
Ficção AdolescenteŻycie nastolatków nie zawsze jest takie jakie by chcieli. To jest czas zmian, nie tylko w wyglądzie i zachowaniu, ale głównie w postrzeganiu otaczającego ich świata. Lena jest nie uleczalną romantyczką. Szuka księcia na białym koniu, ale w dzisiejsz...