[Tutaj ja z przyszłości, ten rozdział jest całkiem do poprawy]
Minęły około dwa tygodnie odkąd Jungkook się do nas wprowadził. Szczerze pomimo podekscytowania, bałam się, że będzie mi przeszkadzał w codziennym życiu, ale stało się wręcz przeciwnie jest super pomocny i uroczy. Nie wiem czy to tak w Korei wychowują swoje dzieci czy on jest po prostu tak dobrze wychowany. Zawsze puka zanim wejdzie do łazienki, nawet jeśli światło się nie pali. Stara się nie wychodzić z pokoju po północy, żeby nie przeszkadzać innym domownikom. Zawsze sprząta po sobie i wszystkie jego rzeczy ma w pokoju, więc jest prawie nie zauważalny. Do tego taki przystojny...
Yyyy to znaczy co ja? A tak! Dogaduję się z Jungkookiem pomimo, że zbyt często nie gadamy. To na prawdę złoty chłopak. Dzisiaj sobota i miałam pójść z Carrie i Blaesem do kina jednak pod pretekstem, że się źle czułam, zostałam w domu, ponieważ to jeden z nie wielu dni kiedy Jungkook jest w domu przez cały dzień, a chciałam go trochę bardziej poznać. W końcu nie mogę się zakochać w nim od tak... Chociaż nie wiem czy już tego nie zrobiłam.
Z porannych rozmyśleń wyrwał mnie budzik, nie chciałam marnować tak pięknego dnia i wstałam od razu. Wzięłam z szafy dżinsy i miętowy, luźny sweterek. Poszłam się myć, następnie założyłam ubrania i jeszcze z nie do końca wysuszonymi włosami zeszłam na dół. Już schodząc na dół słyszałam jakieś szmery w kuchni. Gdy podeszłam bliżej drzwi zauważyłam Jungkooka robiącego jakieś dziwne danie.
L- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się promiennie i weszłam do kuchni.
J- Witaj Lena. - chłopak odwzajemnił mój uśmiech.
Boże na sam jego głos mdleje ah...
Gdy chciałam wyciągnąć z lodówki mleko zauważyłam na drzwiach małą notkę napisaną przez mojego tatę, że wróci dziś późno.
Nooo iii zajebiście! Cały dzień tylko ja i Jungkook.
Wtedy chyba pierwszy raz w życiu ucieszyłam się, że tata wróci później.
Wyciągając miskę i kładąc ją na blat starannie się przyglądałam każdym ruchom chłopaka.
J- Wiem, że mnie obserwujesz. - uśmiechnął się.
Zakłopotana odwróciłam wzrok i poszłam po płatki, które znajdowały się w górnej półce po prawo od lodówki.
L- A mogłabym wiedzieć co ty robisz?
J- Robię mochi.
L- Mo.. co?- zaśmiałam się z własnej niezdarności i zaczęłam robić ,,bardzo skomplikowane danie" czyli płatki z mlekiem.
J- Mochi, to taki deser.
No nie wierzę do tego gotować umie... czy on na serio musi być taki idealny?
L- Okej, a co to za deser? - zaczęłam przyglądać się składnikom.
J- Są to lody, najczęściej w smaku jakiś owoców. I te lody są w cieście ryżowym.
L- O jaa, to na pewno musi być dobre. - prawie mi pociekła ślinka.
J- Jak chcesz mogę ci potem zrobić. - uśmiechną się i spojrzał na mnie.
L- Dlaczego potem?- spytała zdezorientowana - przecież skoro teraz robisz dla siebie to nie będę cię potem kłopotała.
J- O co to to nie. Nie dość, że jeszcze śniadania nie jadłaś to masz mokrą głowę, a jest zima, więc jak zjesz jeszcze do tego lody to się już całkiem pochorujesz.- zmarszczył brwi jakby się martwił.
Oooo to takie urocze, że się o mnie martwi. Trochę jak starszy brat, ale Lena pamiętaj, nie powtarzaj błędów z przeszłości jak przy Blaesie, zachowaj pozory.

CZYTASZ
Jak to się stało ?
Ficção AdolescenteŻycie nastolatków nie zawsze jest takie jakie by chcieli. To jest czas zmian, nie tylko w wyglądzie i zachowaniu, ale głównie w postrzeganiu otaczającego ich świata. Lena jest nie uleczalną romantyczką. Szuka księcia na białym koniu, ale w dzisiejsz...