37. Komisariat

155 8 70
                                    

Nie za długo spałam, gdyż ze snu ponownie wyrwały mnie krzyki. To był mój tata, który zapewne wrócił już ze spotkania z prawnikami.

,,Lena! Lena gdzie jesteś?!" - słyszałam rozpaczliwy wręcz błagalny krzyk ojca.

Mam Deja Vu czy jak? - zmarszczyłam brwi i wstałam do pozycji siedzącej. Od razu po wstaniu mój mózg nie pracował zbyt dobrze, a ja jeszcze nie ogarniałam co się wokół mnie dzieje. Jednak po słyszalnych na dole słowach: ,,O mój boże..." zląkłam się i wstałam czym prędzej, a następnie pośpiesznie szukałam jakiejkolwiek koszulki chłopaka by ją na siebie wciągnąć i zbiec na dół zanim tata wejdzie na górę. Ubrałam pierwszy lepszy T-shirt i zaczęłam szybko jeszcze ubierać moje dżinsy, które zdjęłam w nocy bo było mi nie wygodnie w nich leżeć. W między czasie Jungkook się przebudził.

J- Lenka... - mruknął pół przytomny.

L- Jungkook nie mam czasu, muszę biec do ojca. - mówiłam zakłopotana zapinając guzik od spodni.

J- Twój tata już wrócił? - źrenice mu się rozszerzyły i nerwowo przełknął ślinę.

L- Tak... i chyba coś się stało... - nie traciłam już czasu na rozmowę z chłopakiem tylko czym prędzej zbiegłam na dół.

Pierwsze co przykuło moją uwagę to drzwi wejściowe otworzone na całą szerokość korytarza. Następnie spojrzałam w prawo aby skierować się do salonu, zauważyłam mojego tate opierającego się o kanapę ze załamaną miną i smutkiem w oczach.

L- T-tato... - wydukałam, a ojciec natychmiastowo zwrócił swój wzrok na mnie i podbiegł mnie przytulić z całej siły.

t- Jak dobrze, że nic ci nie jest... - zamknął szczelnie swój uścisk, a ja słyszałam jego szybkie bicie serca i nieregularny oddech pomieszany z płaczem.

L- Ale co by mi się miało stać? - zapytałam zdezorientowana po czym zwróciłam uwagę na brak obecności telewizora w salonie.

Jak to?... okradli nas?

t- Dopiero co wróciłem, a drzwi były otwarte na szerz, im więcej się rozglądałem po domu tym bardziej  zauważałem, że coś mi nie gra. Tak bardzo się bałem, że i ciebie porwali... chciałem już dzwonić na policję, ale na szczęście nic ci nie jest. 

Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam zrobić. Zaczęłam analizować cały poprzedni wieczór gdy nagle...

MILEY.

L- Zabije tą szmate. - wymruczałam pod nosem i nie zwracając uwagi na tatę wyrwałam się z jego objęcia po czym wbiegłam najszybciej jak mogłam na górę.

t- Lena co ty wyprawiasz?! - usłyszałam krzyk taty z dołu.

Rzuciłam cię na drzwi od mojego pomieszczenia jak torpeda. Otworzyłam je z całą złością, a widok który zastałam w cale jakoś za specjalnie mnie nie zszokował. Porozwalane wszystkie szafki, porozrzucane ciuchy, rozbita skarbona na środku pokoju, materac wyciągnięty z ramy łóżka i brak laptopa na biurku.

Sama nie wiedziałam czy aktualnie buzuje we mnie więcej smutku, złości czy w tej chwili straciłam wiarę w ludzkość. Miałam ochotę jednocześnie się rozpłakać i walnąć z pięści Miley w twarz. Miałam wrażenie, że znów czułam się bezradna. Znów nie wiedziałam co mam począć i ze stresu robiło mi się ciemno przed oczami. Na całe szczęście był za mną mój anioł stróż - Jeon Jungkook. Wszedł do pomieszczenia i cały zszokowany widziawszy, że jestem już kompletnym wrakiem człowieka podbiegł do mnie i mocno przytulił. Byłam jak z waty, płakałam i nie umiałam ustać na nogach więc JK nadal mocno trzymając mnie w objęciach usiadł ze mną na podłogę i próbował mnie uspokoić.

Jak to się stało ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz