38. Jest nadzieja

191 6 20
                                    

L- J-jak to... wyprowadzka? - serce mi przyspieszyło i momentalnie zebrały mi się łzy w oczach.

t- Nie mamy pieniędzy na utrzymanie domu, a co dopiero na odkupienie wszystkich sprzętów, które nam ukradli.

L- Ale... gdy ich złapią oddadzą nam pieniądze.

t- Lena, ale nie wiadomo ile to potrwa. Miesiąc? Dwa? A może pół roku?

L- Skoro nie mamy pieniędzy na ten dom, to skąd znajdziemy na nowe mieszkanie? - powiedziałam trzeźwo, bo sama nie dowierzałam w słowa ojca.

t- Zamieszkamy u wujostwa.

L- U rodziców Ari? - zapytałam zszokowana, jednak doskonale znałam odpowiedź na to pytanie.

Miałam już kompletnie wywalone na ten dom, sąsiadów i szkołę. W końcu wujek i ciocia mieszkają tylko 20 min samochodem stąd. Jedna rzecz mnie martwiła... Co się stanie z Jungkookiem?

L- A Jungkook? - spojrzałam na chłopaka opierającego się o framugę drzwi do kuchni. Miał bardzo zakłopotaną i zmartwioną minę. Widząc kolejny smutek na jego twarzy w przeciągu kilku dni chciałam znów go przytulić, pogłaskać po policzku, po prostu być blisko niego.

t- Długo się nad tym zastanawiałem i o ile tylko Jungkook będziesz chciał - spojrzał wprost na chłopaka - możesz nadal tu mieszkać, koszta za prąd, wodę i internet będziesz dalej spłacał z wyjątkiem, że będą one odrobinę wyższe. Nie mam sumienia cie o to prosić jednak gdybyś został w tym domu, to tylko gdy zdobędę tą cholerną pracę zwolnię cię z obowiązku i znów z Leną się tu wprowadzimy. Można też tak zrobić, że Lena będzie tutaj po szkole z tobą przesiadywać, a spać i kąpać się u wujka i cioci.

Taty pomysł był szalony jednak tylko gdy go do końca wysłuchałam w moich oczach pojawiły się iskierki nadziei, a ja patrząc na chłopaka z dołu wręcz błagałam wzrokiem, aby się zgodził.

J- No cóż... skoro będę płacił nadal tylko za siebie to nie widzę przeszkód by tak postąpić... - złapał się za kark i posłał delikatny uśmiech w moją stronę.

L- Na prawdę? Zgadzasz się?! - w tamtym momencie wstałam na równe nogi i nie mogłam opanować emocji, w moje ślady poszedł tata - Tato! Zgodził się! - krzyknęłam i rzuciłam się na szyję ojca z wielkim przytulasem.

J- A ja...? - zaśmiał się pod nosem chłopak, a ja szybko pobiegłam do niego i z całej siły obijełam go wokół klatki piersiowej. I dałam szybkiego całusa w nos już kompletnie nie zwracając uwagi, że obok nas stoi tata.

J- Proszę pana... - przeciągnął Jungkook, a ja odwróciłam głowę w stronę mojego rodzica.

W jego oczach zbierały się łzy. Dawno nie widziałam taty w takim stanie, fakt... nie był on zbyt mocny emocjonalnie, czasem zdarzało mu się zapłakać lub był bardzo przewrażliwiony na moim punkcie, bardzo zwracał na mnie uwagę i się martwił czy często popadał w popołudniowe melancholie. Ale teraz było zupełnie inaczej na jego twarzy malowała się gorycz i jednocześnie szczęście.

L- Tato... ale Jungkook zgodził się przecież, proszę nie płacz. - odsunełam się od chłopaka i z troską w oczach obserwowałam dalszy rozbieg sytuacji.

t- Nie to po prostu chodzi o to, że nie spodziewałem się, że trafie na tylu dobrych ludzi na mojej drodze... co chwila mi coś nie wychodzi, tracę pracę lub cię zawodzę i okłamuje... a jednak nadal istnieją tacy ludzie jak Jungkook... Boże, dziękuje Ci za dalszą nadzieję i za dobrych ludzi na mojej drodze. - złożył dłonie w błagalny sposób jak do modlitwy, a następnie podszedł do czarnowłosego i obdarzył go tak zwanym ,,męskim" przytulasem.

Jak to się stało ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz