Rozdział 8 "Dama w opałach"

861 72 28
                                    

Uczucie zimnych opuszków palców na policzku było w jakiś sposób kojące dla Azami. Stojąc w łazience - za namową Itsuki, która po wizycie u Recovery Girl zdążyła wydobrzeć - delikatnie obmywała policzek. Sino-fioletową plamę skwitowała jedynie ciężkim westchnieniem.

Opuchlizna wskazywała na pęknięcie kości, o ile dobrze zrozumiała słowa pielęgniarki, do której i ona, została odesłana po zadaniu na polu gamma. Nie mogła nic poradzić na uśmiech wkradający się na usta. Wygrała.

Co prawda, była tego pewna od samego początku, aczkolwiek nie spodziewała się, że Tetsutetsu okaże się być tak problematyczny. Nawet nie pomyślała, że jego celem była bezpośrednią walka. Jednak... Było to do przewidzenia.

- Dobra, to i tak nic mi nie da - skwitowała blondynka, wraz z odbiciem w lustrze. Jeśli kość rzeczywiście była złamana, to nie wyleczy się w kilka minut. W sumie, to jedyne wytłumaczenie, dlaczego nie wyleczyła się do teraźniejszej chwili.

Jej organizm wciąż czerpał energię. Czuła, że na razie robi to jeszcze z zapasów, ale nie mogła na to pozwolić. Musiała nakarmić organizm pustą energią, która jest bezużyteczna na dłuższą skalę. Niemniej, cukier, czy napoje energetyczne potrafiły natychmiast postawić ją na nogi, dostarczając zasobów, które i tak są wykorzystywane do rekonwalescencji w krótkim czasie.

Wychodząc z łazienki, zarzuciła czerwoną, sportową torbę na ramię. Poprawiła wypuszczone z kitki włosy, tak, by chociaż trochę zasłaniały jej twarz. Przez chwilę przyszło jej do głowy, by je rozpuścić... ale wizja odkształconych od gumki fal, jeszcze bardziej ją odpychała.

Zajęcia bohaterskie kończyły się dosyć późno, toteż szła samotnie przez korytarz. Jej klasa już dawno wyszła ze szkoły. No! Może jeszcze Mirajane leżała u Recovery Girl, ale Azami nie miała najmniejszych chęci odwiedzać dziewczyny... Nawet jeśli była jej kuzynką. Jedynym dźwiękiem, niosącym się przez budynek, był odgłos jej kroków.

Przynajmniej przez pewien czas. Im bardziej zbliżała się do wyjścia z UA, tym głośniejsze były odłosy. Ostatecznie, słyszała je na tyle, żeby wiedzieć, że ich źródło znajduje się tuż za rogiem. Biorąc wdech, do jej nozdrzy dotarła zapach mieszanki męskich perfum. Wonie mieszały się, ale, na szczęście, jedna z nich była znacznie delikatniejsza, dzięki czemu nie gryzły się nieprzyjemnie.

•••

- Azami? - Blondynka zatrzymała się, stając tuż na przeciw uczniów z  równoległej klasy. Zdobyła się na lekki uśmiech.

- Ohayo, Kirishima. - powiedziała, wyrywając się z otępienia i kierując kroki ku szafce, która była trzy metry dalej. Bez problemu ją otworzyła, wyjmując białe tenisówki. - Nie mieliśmy dzisiaj okazji się złapać. - dodała, nie spoglądając na chłopaków.

Gdyby spojrzała, prawdopodobnie zobaczyłaby, że zamiast kontynuować to, co robili przed jej przybyciem, stali w ciszy, patrząc się na nią.

Związane włosy pozwalały ujrzeć siny policzek w pełnej okazałości. Nastolatkowie szybko wywnioskowali, że dorobiła się tego na zajęciach z bohaterstwa. Niemniej, to i tak nie powstrzymało przed pytaniami.

- Co ty masz na ryju? - słysząc ochrypły, lekko za głośny ton dziewczyna zamarła w miejscu... Chociaż, możliwe, że było to spowodowane treścią.

Dopiero po kilku sekundach nastolatka uniosła lekko głowę w dalszym ciągu klęcząc i wiążąc buta. Zielone tęczówki, częściowo skryte pod powiekami, posyłały zirytowane spojrzenie spod blond pasm.

- Dzięki. - skwitowała, widząc jak Bakugou unosi brew w akcie niezadowolenia. To nie była odpowiedź na jego pytanie. - Wiem, że nie jestem szczególnie ładna, ale pozwól mi chociaż trwać w kłamstwie... Czy coś. - Azami zmarszczyła czoło, gdy dotarło do niej, jak dziwnie składniowo zdanie złożyła. Cóż... Najważniejsze, że przekaz zrozumiały.

- Nie powinnaś odwiedzić Recovery Girl? - Kirishima zdawał się zignorować tę krótką wymianę zdań. W rzeczywistości, zrobił to ze względu na swojego przyjaciela. Może nie był jeszcze bliski przemiany w maszynę zagłady, aczkolwiek Yasei nie wyglądała w tej chwili na osobę, która chce być świadkiem takiego przebiegu wydarzeń.

- Nie mogę. - Blondynka podniosła się z westchnieniem. - To znaczy, nic mi to nie da. Nie może mnie wyleczyć, bo mój organizm sam to robi.

- To twoja indywidualność, czy coś? - Głos blondyna delikatnie się zmienił. Lekko wyczuwalna ciekawość wkradła się do jego umysłu. Uważał, że skoro już tu stoi, warto dowiedzieć się więcej o dziewczynie z równoległej klasy.

- Powiedzmy, że jej część. - Ta odpowiedź go nie satysfakcjonowała. Głuche prychnięcie wyrwało się z jego gardła. Nie oczekując niczego więcej, zarzucił marynarkę na ramię, zbierając się do wyjścia. - Mój organizm wykorzystuje zasoby energii, żeby się leczyć. Dlatego muszę was przeprosić, ale biegnę do kawiarni po coś słodkiego, żeby wykorzystywał sobie pustą energię, zamiast mojej własnej. Nie chciałabym zemdleć gdzieś po drodze.

Czerwonooki zmrużył oczy, słysząc zabarwiony żartem komentarz. Nie tyle śmieszny, co dla rozładowania napiętej atmosfery. Zawadiacki uśmiech wkradł się na wargi dziewczyny, kiedy poprawiła torbę na ramieniu.

- Azami, ale jak to "zemdleć"? - Katsuki miał ochotę uderzyć czerwonowłosego w ten jego pusty łeb. Teoretycznie nic go przed tym nie powstrzymywało, ale miał dziś wyjątkowo dobry humor i psucie go przez jakiegoś idiotę mijało się z celem.

- No... Normalnie. - Yasei nie do końca wiedziała, jak odpowiedzieć na jego pytanie.

W tym momencie do akcji wkroczył zirytowany Katsuki. Widząc tępe spojrzenie Eijiro krew się w nim zagotowała.

- Czego nie rozumiesz, kretynie?! - blondyn wyrwał się do przodu, uderzając dłonią w metalową szafkę. Azami podskoczyła delikatnie i spojrzała się na niego, jak na wariata. W tej chwili, właśnie tym był w jej oczach. - Wyraźnie powiedziała, że jej indywidualność wykorzystuje jej energię. To logiczne, że w końcu się zmęczy i zemdleje.

Druga część wypowiedzi czerwonookiego była nieco spokojniejsza. Niemniej Kirishima zdążył zauważyć, że humor jego kolegi z klasy uległ... Pogorszeniu. Chłopak zaśmiał się beztrosko, jakby miało to odkupić jego grzechy.

- Emm... Tak. - Zaczęła z przekąsem dziewczyna. - To było dosyć dosadne podsumowanie. - Skwitowała widocznie niezadowolona z furiacji blondyna. Atmosfera w pomieszczeniu ciążyła jej na tyle, że momentalnie zapragnęła wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Odwróciła się więc na pięcie i w kilku krokach dorwała się do drzwi placówki.

- Azami, czekaj. - Zielone tęczówki na moment wbiły się w roześmianego Eijiro. Była delikatnie zagubiona. W środku uważała ich rozmowę za zakończoną, a przynajmniej nie zdolną do kontynuacji w obecności Bakugou. Czego on może jeszcze chcieć? - Chyba nie myślisz, że puścimy cię samą. Mogłabyś jeszcze stracić przytomność po drodze...

- He?! - Czerwonooki ponownie się odpalił, patrząc na kompana z mieszanką niedowierzania i wkurwienia. - Mnie w to nie mieszaj! Chcesz, to sam sobie ją odprowadzaj, ja się zmywam.

- Bakugou... - Donośny, ale spokojny ton Kirishimy, zdawał się mówić, że wszystko ma pod kontrolą. Jednak, czy cokolwiek związanego z blond furiatem mogło być "pod kontrolą"? - To byłoby niemęskie, zostawiać Azami w tym stanie.

----------------------
Pytanko do czytelnika:
Jakieś anime w planach na wakacje? Hę? *Mruga porozumiewawczo*

Zaczęłam pracować i nie mam czasu na pisanie rozdziałów... Boję się, że jak czegoś nie wykombinuję, to mój zapas szybko się skończy. Na razie zwiększam odstępy publikacji między częściami (trochę mnie to odstresuje i nie będę się obwiniać o nie pisanie - tym samym, popadając w błędne koło odbierające wenę).

W najgorszym wypadku... Tak, niestety... Będę musiała ograniczyć seanse anime, na rzecz "procesów twórczych" (wiem, dla mnie też jest to straszne).

(25.06.2020)

"Warrior" - Katsuki Bakugou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz