Rozdział 17 "Kurtyna nienawiści"

655 64 24
                                    

- Proszę Denki, uważaj. - Zielone oczy z powagą wpatrywały się w złote tęczówki. Ich właściciel nic nie mówiąc chwycił Azami w pasie i zaczął prowadzić ich wspólny taniec. - Dwa obroty, to "max" dla mnie w tych szpilkach, a jakbyś w ogóle zrezygnował z obracania mną, byłoby cudownie.

Komentarz dziewczyny rozbawił Kaminariego. Mając ochotę na zaczepkę, z premedytacją okręcił blondynkę wokół jej własnej osi. Nastolatka skwitowała to krótkim, karcącym spojrzeniem, chwiejnie utrzymując się w pionie. Popisy jego umiejętności, mimo, iż na ogół komiczne - w tej chwili były czysto irytujące.

Z rozkoszą więc powitała jednego z gości bankietu, który stuknął palcem blondyna. Z wesołym "Czy mogę zatańczyć z panienką" wkroczył do akcji, wyrywając zielonooką z objęć użytkownika elektrycznej indywidualności.

- Muszę Panu podziękować... Jeszcze trochę, a straciłabym do niego cierpliwość. - Nastolatka skomentowała z humorem, układając palce w dłoni starszego mężczyzny.

Na pierwsze spojrzenie mogła stwierdzić, że był to facet po pięćdziesiątce, więc nie musiała obawiać się chaotycznego wywijania na parkiecie. O ile można wywijać, przy gustownej muzyce klasycznej!

Jej partner do tańca zdawał się być zadbanym biznesmenem. Przyprószone siwizną włosy miał zaczesane i minimalnie uniesione przy pomocy żelu. Ogólne, pierwsze wrażenie było bardzo dobre. Ot, co! Przyjazny, starszy wujek...

- Ależ nie musi mi panienka dziękować. - Zachęcający uśmiech wstąpił na jego wargi. Jednocześnie błękitne oczy zabłyszczały wyjątkowo. - Od kiedy panienkę zobaczyłem, pragnąłem skraść taniec panience Yasei.

Jedno słowo wystarczyło, by zmrozić krew w żyłach blondynki. Jej nastawienie do mężczyzny uległo natychmiastowej zmianie. Niemniej, kontynuowała miarowe bujanie w rytm muzyki.

- Zna Pan moje nazwisko... - stwierdziła z wyczuwalną dozą niepewności. - Sprawiedliwie byłoby, gdybym znała Pańskie.

- Fakt, może to być zadziwiające, zważywszy na to, że nie udziela się panienka publicznie. Niemniej, muszę wiedzieć, kogo zapraszam na organizowany przeze mnie bankiet. - odparł siwowłosy z nadzieją, że uda mu się w jakiś sposób zaskarbić ułamek zaufania, jakim darzyła go kilka chwil temu.
Widząc badawczy wzrok zielonych tęczówek, wiedział, że nie będzie to takie proste.

- Zdaję się, że przestało padać. - powiedział niebieskooki, przystając i przerywając taniec. Pozwolił nastolatce wyplątać dłonie z jego odcisku. Mruknął z uznaniem, gdy dziewczyna nie cofnęła się. Zamiast tego, że skruchą przyjął ostre spojrzenie. - Będzie panienka miała coś przeciwko wyjściu na taras?

Azami uniosła wyzywająco wargę. Podążyła tęczówkami na wyjście na taras za mężczyzną. Nie czuła się bezpiecznie. Z drugiej strony, nie wydawało się jej, by facet mógł być w jakikolwiek sposób niebezpieczny.

- Drzwi pozostaną otwarte... Tak na wypadek, gdyby rozmowa mnie znudziła. - odparła agresywnie. Czuła się jak zwierzyna, zapędzona w kozi róg... Niepewna, co się z nią stanie.

Ludzka ciekawość zwyciężyła i skierowała się z nowym towarzyszem na zewnątrz. Zgodnie z warunkiem, szklane drzwi pozostały otwarte na oścież, pozostawiając ich na widoku całej sali. To dawało jej pewną cząstkę pewności. Przeczucie, że nic złego się nie stanie, a sama będzie miała zapewnioną drogę ucieczki.

Dorwała się do barierki, opierając na niej wnętrze dłoni. Wzrok miała utkwiony w miasto, rozciągające się przed nią, w przeciwieństwie do swojego towarzysza, który swe błękitne tęczówki umiejscowił na niej.

"Warrior" - Katsuki Bakugou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz