Rozdział 1 "Trafił kamień... na skałę"

3.4K 133 140
                                    

   Było zimno. Cholernie. Szczególnie mocno odczuwała to dziewczyna zakopana po szyję w pierzynie. Skupiła się i podwinęła nogi, próbując powstrzymać drżenie, które z każdą chwilą coraz bardziej opanowywało jej ciało. Przejechała lodowatymi palcami u stopy, po nieco cieplejszej łydce, ale jedyne skutkiem tego działania był lekki ból spowodowany różnicą temperatur.

- Ugh... Dlaczego, do cholery jasnej, jest tu taka temperatura? - wysyczała, ściskając z całych sił rąbek kołdry. Niepojętym dla nastolatki było to, aby musiała użerać się z takimi problemami, mieszkając w centrum miasta. Chociaż... Może może nie tyle chodziło o "niepohamowanie", co o najzwyklejszą frustrację. I tak, próba, szczelniejszego zawinięcia, skończyła się kolejnym dreszczem.

Zrezygnowana, wygrzebała spod poduszki telefon i jednym przyciskiem podświetliła ekran. Jej drugi budzik miał zadzwonić za dwie minuty i wiedziała, że po nim już definitywnie musiała wstać.

Przez głowę przeszło jej pytanie, czy jest w ogóle sens czekania na niego? Mogłaby przecież wstać teraz. Co prawda, niewiele by to dało, więc... może lepiej zostać? Na samą myśl, jaka temperatura jest w innych pomieszczeniach, ścisnął jej się żołądek.

- Yare-yare... - westchnęła i odblokowała telefon, by wyłączyć budzik, który jeszcze nie zdążył się uruchomić. Zdeterminowana dźwignęła się z łóżka i odrzuciła na bok kołdrę, nie zważając na drżenie mięśni. Jej, i tak już zimne stopy, spotkały się z o wiele zimniejszymi panelami, na co jęknęła w duchu.

Nie przywykła chodzić po domu w kapciach. Uważała je za strasznie wadzące. Ich jedyny zadaniem było zsuwanie się że stóp i zbliżanie jej do momentu zagrożenia życia. Dziewczyna preferowała raczej dobre dwie, czy trzy pary skarpetek... Oczywiście, podczas przebywania w mieszkaniu.

Jej wzrok padł na parę grubych, bawełnianych skarpet, których prawdę mówiąc nie było sensu już zakładać. Musiałaby je i tak zdjąć po kilku minutach, szykując się do szkoły.

Nieco bardziej rozbudzona zgarnęła, przygotowany poprzedniego dnia, mundurek i ruszyła do łazienki. Nastolatka zręcznie skakała po dywanikach, unikając zetknięcia z turkusowymi płytkami w pomieszczeniu. Tam, gdzie się nie dało stawała na palcach... W celu ograniczenia ryzyka postawienia całej ubogo rozgrzanej kończyny na niesamowicie lodowatej posadzce.

- Cóż... Ten dzień zapowiada się dobrze, zważywszy na to, że nawet włosy mi się układają - skwitowała, zarzucając dłonią blond grzywkę i nie czekając na moment, w którym ta opadłaby znów na czoło, zgarnęła ręcznik i bieliznę.

•••

   Drogę do szkoły nastolatka przemierzała ze słuchawkami w uszach i włączoną playlistą. Wiedząc, że ma w zapasie dobre piętnaście minut, nie śpieszyła się jakoś szczególnie. W końcu... przepocenie mundurka to ostatnie, czego dziś chciała.

Przy jednym z budynków zgarnęła nogą średni kamyczek i za swój cel postanowiła doprowadzić go wprost pod bramę akademii. Kopanie go wychodziło w miarę zręcznie. Nie musiała schodzić z kursu, czy obijać się o inne osoby na chodniku.

Nagle, jakimś cudem, podbiła odłamek czubkiem tenisówki. Niemal w zwolnionym tempie widziała, jak kamyk uderza w łydkę chłopaka, idącego dobre dwa metry przed nią. Oczy blondynki mimowolnie się rozszerzyły, gdy ten przystanął i spojrzał lekko za siebie, gdzie tuż przy jego pięcie, leżało narzędzie mej zbrodni.

Zwyzywała w myślach biedny odłamek, który chwilę wcześniej sobie przywłaszczyła. Podniosła wzrok na chłopaka, który w tej chwili uniósł brew i patrzył się wprost na nią.

"Warrior" - Katsuki Bakugou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz