Rozdział 12 "Rękawica została rzucona"

782 75 61
                                    

Przerwa między zwykłymi zajęciami, a przedmiotami bohaterskimi zleciała dziewczynom na omawianiu bankietu. Momo wydawała się być podekscytowana wizją pójścia na zakupy. Z kolei Azami najzwyczajniej chciała bliżej poznać czarnowłosą. Wyższej dziewczynie cudem udało się zniechęcić Denkiego, który już się szykował na wyjście z nimi, co blondynce było szczerze obojętne.

Gdzieś z tyłu świtała jednak kokieteryjna myśl zabrania go w roli "męskiego punktu widzenia". Naturalnie, było to spowodowane potrzebą adoracji i zwrócenia na siebie uwagi żółtookiego. Był przystojny i zabawny - dlatego zaczęła darzyć go sympatią. Wiedząc, że będzie jej partnerem na bankiecie, a w jej telefonie zapisany był już jego numer, uspokoiła swoje flirciarskie potrzeby.

- Dobra, czyli jesteśmy umówione... No i resztę "co i jak" wytłumaczysz mi później. - Yasei upewniła się, zarzucając torbę na ramię. W momencie, gdy chciała ruszyć do wyjścia, do klasy wszedł nauczyciel. Niesamowicie równo z dzwonkiem i niesamowicie zmęczony życiem.

- Jesteś z 1-B? - Czarnowłosy skierował swe spojrzenie w stronę Azami, która odpowiedziała na jego pytanie powolnym kiwnięciem. - To idź z dziewczynami do szatni. Mamy razem zajęcia na polu beta. Wasze stroje bohaterskie zostały tam przeniesione. - mówiąc to, wskazał drzwi, którymi chwilę temu wszedł do klasy. - Pośpieszcie się.

Na jego słowa cała klasa wyszła na korytarz i skierowała swe kroki do odpowiednich szatni. Uczniom towarzyszyła pewna ekscytacja, spowodowaną wizją zmierzenia się z kimś spoza własnej klasy.

- Azami! - Na ramieniu Yasei zawisła męska ręka. Ludzie dosyć często pozwalali sobie na taki gest wobec niej. Zastanawiała się, czy powinna się martwić. Najpierw Kaminari, teraz Kirishima. Może, to po prostu takie charaktery? - Skoro będziemy walczyć przeciwko sobie, to zdradzisz mi swoją indywidualność?

Uśmiech czerwonowłosego był szeroki i promienny. Sprawiał, że ciężar jego umięśnionego ramienia stawał się niemal nieodczuwalny.

- Raczej nie walczysz tą swoją regeneracją. - Do ataku na jej osobę dołączył Katsuki. Obdarował ją jedynie krótkim, zimnym spojrzeniem czerwonych tęczówek, po czym wrócił do patrzenia przed siebie.

- Nie sądziłam, że uważacie mnie za tak głupią? Nie będę się odsłaniać przed potencjalnymi przeciwnikami! - Jej głos stał się nieco piskliwy, przez nagłe podniesienie tonu. Blondyn widocznie się skrzywił, ale blondynka nie wiedziała, czy było to spowodowane jej piskiem, czy samą treścią słów.

- Mi wyglądasz na kompletną idiotkę. - skwitował Bakugou posyłając jej półgębkowy uśmieszek. Dziewczyna uniosła kącik ust i zmrużyła oczy, by ukazać mu swoją irytację, na co ten jedynie spławił ją prychnięciem.

- Yare-yare... Mówi chodzącą wredota. - odpyskowała, wywracając oczy. Blondyn słysząc to, stanął dęba i zaczął mordować dziewczynę wzrokiem. Uścisk ręki na jej ramieniu się zacieśnił. Azami nie była pewna, czy Eijiro chcę ją chronić przed gniewem wybuchowego nastolatka, czy powstrzymać ją przed zrobieniem czegoś głupiego.

- Módl się, żebyś na mnie nie trafiła. Zabiję cię. - ostrzegawczo uniósł dłoń, tworząc w niej wybuchy. Instynkt zielonookiej kazał jej odskoczyć, ale stała w miejscu, czując tors Kirishimy, który w każdej chwili gotowy był do obrony.

- Zachowaj energię na walkę... Będę modlić się o to, byś był warty mojej uwagi. - Przesadziła. Wiedziała o tym. To była ta jedna kropelka, która przelała kielich.

Jej cięty jęzor, jak zwykle za późno podłączył się do mózgu. Żeby uniknąć konfrontacji, wyplątała się z objęć czerwonowłosego i przyśpieszyła. Dla zachowania pozorów zaczęła wołać za dziewczynami, które już wchodziły do szatni.

"Warrior" - Katsuki Bakugou x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz