10.

392 25 3
                                    

Stanęłam przed drzwiami i spojrzałam na wyświetlacz była 15:45. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Usłyszałam otwieranie drzwi i ujrzałam w nich uśmiechnięta kobietę. Była to mama Jina.
-Dzień dobry- przywitałam kobietę uśmiechem.
-Dzień dobry [T.I], wejdź- otworzyła szerzej drzwi.
-Jak się czuje SeokJin?.
-Narazie śpi, ale jest troszkę lepiej.
-Rozumiem.
-Dziękuję jeszcze raz, że nim się zajmujesz. Nie wiem co bym bez ciebie kochana zrobiła- Pani Kim uśmiechnęła się.
-Żaden problem, a o której pani dziś wraca?
-Mam dziś nocną zmianę w pracy tak samo, jak mój mąż więc będziecie sami.
-Rozumiem.
-Kochanie? Wiesz może gdzie jest moja koszula?- usłyszałam głos taty Jina.
-Dzień dobry- przywitałam go.
-Ooo dzień dobry [T.I]. Co ty tutaj robisz?- mężczyzna uśmiechnął się.
-Będzie się dziś opiekować SeokJinem, jak nas nie będzie- kobieta położyła rękę na moim ramieniu.
-A on jakimś dzieckiem jest? Nie da rady?- zaśmiał się.
-Nie, ale ma gorączkę i sam wiesz- prowadzili dialog pomiędzy sobą.
-Dobrze rozumiem, too gdzie moja koszula?
-Wisi na drzwiach od sypialni, bo ją prasowałam.
-Dobrze dziękuję- tata Jina podszedł do kobiety i pocałował ją w czoło. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wyglądali bardzo uroczo.
-Idzie się wyszykuj i jedziemy.
-Dobrze skarbie- jeszcze raz cmoknął ją i ruszył w stronę sypialni.
-Ahh ci faceci- mama Jina zaczęła się śmiać, a ja zaczęłam z nią.
-[T.I]?
-Słucham?
-A czy ty masz jakiegoś faceta?- posłała mi uśmiech.
-Nie mam- uśmiechnęłam się.
-Że co? Taka cudna dziewczyna, jak ty i go nie ma?.
-Czekam na tego jedynego- zaśmiałam się.
-Rozumiem- poklepała mnie w ramię.
-Jestem gotowy- tata Jina przyszedł do salonu.
-Dobrze, to my się już zbieramy- kobieta spojrzała na mnie.
-Dobrze.
-Jakby coś się działo to dzwoń. Zrozumiano?- zaśmiała się.
-Zrozumiano- uśmiechnęłam się.
Jego rodzice ruszyli do wyjścia.
-Do widzenia- pożegnałam ich.
-Do widzenia- odpowiedzieli i wyszli. Ruszyłam w stronę pokoju Jina. Po cichu podeszłam do łóżka chłopaka. Spojrzałam na jego buzię. Nadal był rozpalony, ale nie tak bardzo jak wczoraj. Podeszłam do szafki obok telewizora, żeby wyciągnąć ręczniczki. Ruszyłam do toalety, żeby zrobić mu okłady, tak jak wczoraj.
Zamoczyłam ręczniczki w zimniej wodzie i powoli je wykręciłam. Wróciłam do jego pokoju i powoli podeszłam do łóżka. Leciutko zgarnęłam jego włosy do tyłu i położyłam mu okład na czole. Usiadłam na krawędzi i spojrzałam na niego. Zachowywałam się chicho, żeby go nie obudzić. Spojrzałam w stronę okna. Dziś tak samo, jak wczoraj padało. Zapowiadali na dziś burzę, więc nie planowałam jakiś wyjść. Poczułam, jak coś złapało mnie za rękę. Spojrzałam na swoją dłoń. Jin trzymał moją rękę.
-Obudziłeś się?- spojrzałam w stronę chłopaka. Zero odpowiedzi. Podsunęłam się bliżej niego. Miał nadal zamknięte oczy i wyglądał jakby nadal spał.
-No ale nie udawaj- szepnęłam. Nadal się nie odzywał. Miał strasznie gorące ręce. Przyłożyłam rękę do jego policzka. Jego buzia była także rozgrzana. Pogłaskałam jego policzek i zabrałam rękę. Wyciągnęłam telefon i weszłam w wiadomości.

Do: Yui💜:
-Hejka, jak się czujesz?

Po chwili dostałam odpowiedź.

Od: Yui💜:
-Hej, jest zdecydowanie lepiej. Czuję się jak nowo narodzona ;)

Do: Yui💜:
-To dobrze ^^, a co porabiasz?

Od: Yui💜:
-Leżę i telewizję oglądam, a ty?

Do: Yui💜:
-Siedzę i zajmuje się Jinem, bo gorączkę ma.

Od: Yui💜:
-Ajajaj biedulka. Pozdrów go ode mnie ^_^

Przez najbliższą chwilę pisałam z swoją przyjaciółką.

-[T.I]?-usłyszałam zaspany głos mojego przyjaciela.
-Ooo obudziłeś się- uśmiechnęłam się. Chłopak powoli podniósł się do siadu i przysunął się do mnie. Wyciągnął ręce w moją stronę i zawiesił się na mnie.
-A ty co czułości potrzebujesz?- zaśmiałam się.
-Yhm- mruknął.
-Jak chcesz się przytulać, to chociaż temperaturę zmierz.
-Ehhh- wtulił się we mnie.
-Jin no weź.
-Co mam wziąść?
-Siebie ze mnie- powoli uwolniłam się z uścisku. Wstałam i podeszłam do szafki z której wyciągnęłam termometr.
-Masz- podałam mu go. Wziął termometr ode mnie i spowrotem się położył.
-Jak zacznie pikać to wołaj.
-A gdzie idziesz?
-Zrobić coś do picia. Chcesz herbatę?
-Jasne możesz zrobić- uśmiechnął się. Spokojnym krokiem ruszyłam do kuchni, żeby wstawić wodę. Wyciągnęłam dwa kubki z szafki i woreczki z herbatą.
-[T.I]!
-Już idę!- zaczęłam iść w stronę jego pokoju.
-37.8.
-O to trochę spadło i widzę, że się trochę lepiej czujesz. Czy się myle?
-Faktycznie jest lepiej- uśmiechnął się.
Usiadłam na boku jego łóżka.
-Ładnie wczoraj grałaś na mojej gitarze.
-A ty skąd wiesz?
-Mam kamery tam- zaśmiał się.
-Niech zgadnę, a te kamery nazywają się Jeon Jeongguk?
-Możliwe- zaczęliśmy się śmiać.
-A ktoś pozwoli Ci brać moją gitarę?- nadmuchał policzki.
-Wynagrodzę ci to czymś- zaśmiałam się.
-A czym?- zbliżył się do mnie.
-Coś ci ugotuję - odsunęłam go lekko od siebie i zaczęliśmy się śmiać.
-[T.I], a kto wczoraj grał na perkusji?
-Uczyłam Namjoona gry.
-Serio?
-Tak, bo chciał spróbować to czemu nie? - uśmiechnęłam się.
-A mnie też nauczysz?
-Jasne.
-Dziękuję, a teraz chodź tu- zamknął mnie w uścisku.
-Co ty taki dziś?
-Taki czyli jaki?
-No ciągle się do mnie tulisz.
-A co nie mogę?
-Oczywiście że możesz, ale z umiarem- zaśmiałam się.
-Nie znam umiaru... - szepnął i nadal trzymając mnie położył się do tyłu. Leżeliśmy w ciszy, a ja słyszałam jego bicie serca. Oddychał spokojnie i biło od niego ciepło. Nagle usłyszałam gwizdanie czajnika. Powoli wydostałam się z jego uścisku i ruszyłam w stronę kuchni. Zalałam herbatę i wyłączyłam gaz.
-Ile chcesz łyżeczek cukru?
-Daj dwie!- usłyszałam odpowiedź.
-Dobra!- posłodziłam herbatę i ruszyłam z kubkami do pokoju.
-Tylko nie rozlej niezdaro- zaśmiał się.
-Widzę że komuś humorek wraca- odstawiłam kupki na szafkę obok łóżka.
-Głodny jesteś?.
-Tylko trochę.
-A jadłeś coś w ogóle?
-Emm....od wczoraj nic.
-Jejku to do ciebie nie podobne, a co byś chciał zjeść?
-Jak się nazywała ta zupa z twojego kraju? Ta co ci mama robiła gdy byłaś chora.
-Czy ty masz na myśli rosół?- zaśmiałam się.
-O tak właśnie to.
-Jak masz kostkę rosołową to ci zrobię.
-A skąd mam ją mieć? Twoja mama zawsze ma.
-Zastanawia mnie gdzie ona je kupuje- podniosłam się- Jak tak bardzo chcesz, to mogę skoczyć do domu i zobaczyć czy jest.
-Oki, to poczekam.
-Masz się nie ruszać z łóżka. Rozumiemy się?
-Tak, rozumiemy- uśmiechnął się i przykrył się kołdrą.
-Jak se coś zrobisz pod moją nieobecność, to się obrażę.
-Dobrze mamo- zaśmiał się.
-To zaraz wracam- ruszyłam w stronę wyjścia. Otworzyłam drzwi i zbiegłam na swoje piętro. Powoli otworzyłam swoje mieszkanie i weszłam do środka. Skierowałam się w stronę kuchni i zaczęłam szperać po szafkach.
-[T.I]? - usłyszałam głos zza pleców i obróciłam się.
-Tak?- spojrzałam na swoją mamę.
-Czego szukasz?
-Kostki rosołowej- zaśmiałam się.
-A po co Ci?
-Nooo, bo Jin jest chory i chciał żebym mu rosół zrobiła.
-Rozumiem- podeszła do szafki po drugiej stronie kuchni.
-Proszę - podała mi ją.
-Dziękuję mamo- pocałowałam ją w policzek i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Wbiegłam do góry i weszłam do jego mieszkania. Przekluczyłam drzwi i zajrzałam do jego pokoju.
-Jestem!
-Widzę! - zaśmiał się. Ruszyłam w stronę kuchni. Usłyszałam kroki za sobą. Obróciłam się i spojrzałam w stronę Jina. Podeszłam do chłopaka.
-Jak już musisz łazić to kapcie załóż- zaśmiałam się. Mój przyjaciel zaczął iść w stronę swojego pokoju. Chodził już normalnie, więc nie potrzebywał pomocy. Bynajmniej tak mówił.
-Jin gdzie są garnki?.
-Druga szafka od piekarnika.
-Okej- otworzyłam szafkę i wyciągnęłam garnek. Nalałam wody do naczynia i postawiłam na gazie. Jin szukał czegoś po szafkach.
-Prosz- podał mi opakowanie z makaronem.
-Dziękuję. Daj mi jeszcze marchewki i będzie git.- zaśmiałam się.
-Moment- chodził za moimi plecami.
-Dwie starczą?
-Tak.
Chłopak podał mi warzywa, a ja zaczęłam je obierać.
-Noo daj mi w czymś pomóc- błagał.
-Zobacz czy woda się gotuję, jak tak to włóż makaron do niej.
-Dobrze.
Skończyłam obierać marchewki i położyłam je na desce. Wyciągnęłam nóż i zaczęłam je kroić. Poczułam ciepło od tyłu. Mój przyjaciel wtulił się we mnie od tyłu i złapał mnie za ręce.
-Daj mi to pokroić- zaśmiał mi się do ucha.
-Masz iść leżeć.
-Noo ale [T.I]- błagał.
-Idź chociaż na kanapę- odganiałam chłopaka.
-Ehh no dobra- odpowiedział zrezygnowanym tonem. Rzucił się na kanapę i zaczął wzdychać. Wrzuciłam pokrojone marchewki do zupy i dodałam kostkę rosołową.

-Proszę bardzo- podałam mu miskę z rosołem i usiedliśmy do stołu.
-Dziękuję- uśmiechnął się i zaczął jeść. Jedliśmy w ciszy aż do końca.
Jin skończył, jak zawsze pierwszy.
-Mam nadzieję, że smakowało- zaczęłam zbierać miski.
-Przepyszne. Będziesz musiała mi jeszcze jakieś potrawy z twojego kraju zrobić.
-Jak mama mi poda przepisy, to możemy razem je zrobić.
-Będę czekać- uśmiechnął się. Zaniosłam miski do kuchni i wróciłam do Jina.
-To co drama?-zaproponował.
-Jasne- przyłożyłam rękę do jego czoła- Ale najpierw zmierz temperaturę.
-No dobrze.
Oboje poszliśmy do jego pokoju. Usiadłam na jego łóżku, a on zaczął mierzyć temperaturę. Poczekaliśmy chwilę aż termometr zaczął pikać.
-Ile?
-37.5
-To dobrze- uśmiechnęłam się.
-Usiądź tam, a ja włączę jakąś dramę.
-To już chyba nasza tradycja- zaczęliśmy się śmiać. Usiadłam na stornie łóżka przy ścianie, a Jin zaczął włączać telewizor. Położył się obok mnie i zaczęliśmy oglądać.


Czuje, jak moje powieki zaczynają robić się ciężkie. Spojrzałam na Jina, który też zaczął odlatywać.
-Idź spać, jak chcesz- szepnęłam.
-Mhm- mruknął. Obrócił się w moją stronę i zamknął oczy. Oglądałam dalej dramę i położyłam głowę na poduszcze. Nawet nie wiem po jakim czasie zasnęłam.

Telewizor dalej grał, a ja otworzyłam oczy. Spojrzałam na swojego przyjaciela który był wtulony we mnie. Przyłożyłam rękę do jego czoła. Było cholernie gorące.
-Jin...obudź się- szturchałam go lekko. Chłopak po chwili otworzył z trudem oczy. Wstałam z łóżka i sięgnęłam po termometr.
-Masz zmierz, a ja ci pójdę zrobić okłady.
Po wykonanej czynności wróciłam do niego.
-I ile?- termometr idealnie zaczął pikać. Wzięłam przyrząd od chłopaka i spojrzałam na wyświetlacz.
-Matko Boska! 39.7- spojrzałam przerażona na swojego przyjaciela. Położyłam okład na jego czoło, a drugi na zgięcie w ręce. Wzięłam telefon w rękę i wybrałam numer do jego mamy.
-Gdzie dzwonisz?
-Ćśś.

-Halo?- usłyszałam głos kobiety w telefonie.
-Dobry wieczór przepraszam, że przeszkadzam ale SeokJinowi podwyższyła się temperatura. Ma pani jakieś leki na gorączkę?
-Są w szafce obok telewizora w salonie. Jaką ma temperaturę?
-39.7 - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę szafki.
-Ojeju to dużo. Podaj mu lekki i za jakąś godzinę niech sprawdzi temperaturę.
-A co jak nie zadziałają?
-Przyjedziemy i zabierzemy go do szpitala.
-Dobrze, rozumiem. Do widzenia.
-Do widzenia.- kobieta rozłączyła się, a wzięłam leki i nalałam wody do szklanki. Wróciłam do Jina i podałam mu szklankę wody.
-Musimy zbić temperaturę- podałam mu tabletkę. Włożył lek do ust i wziął łyk wody.
-Połknąłeś?
-Tak...
-To dobrze- przytuliłam go i usiadłam na boku łóżka. Nie przespałam całej nocy, bo ciągle bałam się o Jina. Cała noc to było tylko sprawdzanie temperatury i robienie okładów.
-39.3, 39.0, 38.9- ciągle były wysokie temperatury, a ja mogłam być dopiero spokojna jak spadła do 37.9. Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy.

𝕎 ℝ𝕪𝕥𝕞 𝕄𝕦𝕫𝕪𝕜𝕚 | 𝕂𝕚𝕞 ℕ𝕒𝕞𝕛𝕠𝕠𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz