19.

299 20 2
                                    

Otwieram powoli oczy i próbuje unieść rękę. Poczułam jakby coś mnie rozcięło. Skierowałam wzork ku moim ręką.Były porozcinane.Słyszę krzyki z drugiego pokoju.
-Wynoś się stad!- mężczyzna krzyczał. Nie jestem w stanie usłyszeć czy ktoś coś odpowiedział. Czuję jak tracę siły. Moje powieki zaczęły się zamykać. Słyszę dźwięk otwieranie drzwi który robi się coraz cichszy.
-[T.I]!

Zaczynam słyszeć jak ktoś drepcze po pokoju. Powoli otwieram oczy.
-[T.I]! Kochanie jak się czujesz?- moja mama podeszła do łóżka.
-Boli...
Ktoś wszedł do pomieszczenia.
-Przepraszam... - mój tata usiadł na krześle obok łóżka i schował buzię w ręce. Dopiero teraz zauważyłam że nie jestem u siebie, ale w szpitalu.
-Dużo straciłam krwi?... - spojrzałam na mame. Ona tylko zaczęła wzdychać.
-Ostatni raz ta kobieta miała kontakt z moją córką rozumiesz?!- spojrzała z mordem w oczach na mojego tatę.
-Dobrze...Nie chcę żeby naszej córce coś się stało- powiedział załamującym się tonem.
-[T.I], bo SeokJin i Namjoon wiele razy do ciebie wydzwaniali. Powiedzieć im gdzie jesteś?
-Daj mi się chwilę zastanowić... - spojrzałam w inną stronę. Jeżeli im nie dam znaku życia to będą się strasznie martwić. Więc chyba zgodzę się żeby mama im powiedziała.
-Tak czy nie?
-Możesz powiedzieć...
-Dobrze.
-Przepraszam państwa, ale czas odwiedzin już się skończył- pielęgniarka weszła do pomieszczenia. Spojrzałam w okno. Było już ciemno. Moja mama pocałowała mnie w czoło.
-Dobranoc- rodzice wyszli z pokoju razem z pielęgniarką. Nie pozostało mi nic innego niż zaśnięcie. Czuję się strasznie słabo. Przymknęłam oczy i po chwili zasnęłam.

Poczułam jak coś gładzi moją dłoń. Powoli uniósłam powieki. Było dość ciemno przez co mało widziałam. Próbowałam przyjrzeć się osobie która siedzi obok mnie.
-Kim jesteś?
-Ćśś... Bo zaraz ktoś przyjdzie.
-Przepraszam nie mogę cię rozpoznać- powiedziałam ciszej.
-To ja Namjoon- szepnął.
-Która godzina?
-Około drugiej.
-Co tu robisz w takim razie?
-Martwiłem się...- poczułam jak usiadł na łóżku. Siedział blisko mnie.
-Miło z twojej strony, ale co jak ktoś cie przyłapie?
-Nic mi nie zrobią...chyba- zaśmiał się po cichu. Podszedł do okna i odsłonił firany. Blask księżyca wpadł do pokoju. Spojrzałam na chłopaka. Miał roztrzepane włosy, luźne dresy i czarną bluzę. Uśmiechnął się do mnie, a na jego policzkach zagościły dołeczki. Ponownie znalazł się przy mnie. Zaczął jeździć leciutko palcami po moich rękach.
-Nigdy nie wybaczę tego tej kobiecie. Gdyby mordowanie było legalne już by nie żyła.
-Ja bym pierwsza ją załatwiła- zaczęliśmy chichotać.
-Boli mocno?- ponownie zaczął jeździć palcami po bandażach.
-Jak próbuje je podnieść, to bardzo.
-W ogóle nie wstałaś?
-Niestety tak.
-Chcesz się wyprostować?
-Yhmm- spojrzałam na chłopaka. Namjoon złapał mnie w tali i uniósł lekko do góry. Po chwili stałam na nogach. Powoli wyprostowałam się i podeszliśmy do okna. Otworzyliśmy okno, a ja poczułam jak chłodne powietrze rozwiewa moje włosy.
-Co teraz z perkusją?- chłopak skierował wzrok ku mnie.
-Przecież nie ucięło mi rąk. Niedługo się zagoi- uśmiechnęłam się.
-Będzie dobrze- stanął przede mną i lekko mnie objął. Zaczęłam powoli unosić ręce żeby objąć chłopaka. Ten to zauważył i złapał mnie za dłoń.
-Ajśś- skłam bo nacisnął na rozcięcie. Poleciało mi parę łez. Bolało strasznie z względu na to że poleciałam całym ciężarem na to szkło. Największe wbiły się dość głęboko, a małe zostawiły małe rozcięcia.
-Przepraszam!-powiedział nieco głośniej. Starł łzy z moich policzków. Usłyszeliśmy kroki. Szybko ruszyłam w stronę łóżka i powoli się położyłam. Namjoon ukrył się szybko w jednej szaf. Drzwi od pokoju się otwarły i ktoś wszedł do pokoju.
-Pani [T.I] proszę się obudzić- usłyszałam kobiecy głos. Zaczęłam powoli unosić powiek żeby wyglądało, że się dopiero budzę. Pielęgniarka podeszła i zamknęła okno.
-Tak?... - szepnęłam.
-Nie powinna pani sama otwierać tego okna. Ma pani zakrwawione bandaże i trzeba je zmienić- kobieta zapaliła światło w pokoju. Podeszła do mnie i zaczęła zmieniać opatrunki. Czułam jakbym nadal miała coś powbijane w ręce.
-Boli nadal?
-Tak.
-Dam pani tabletkę przeciw bólową- nalała wody do szklanki i podała mi dwie tabletki.
-Dwie?
-Tak będzie lepiej- uśmiechnęła się. Wzięłam lekki i popiłam je napojem. Kobieta wstała, zgasiła światło i wyszła. Po tym jak zobaczyłam, że drzwi się zamknęły mogłam zawołać Namjoona.
-Już możesz wyjść- szepnęłam. Chłopak wyszedł z szafy i się uśmiechnął. Okno nadal było odsłonięte więc dobrze go widziałam. Usiadł obok mnie.
-Będzie lepiej, jak już pójdziesz spać.
-Czemu?
-Musisz mieć siły- spojrzał na półkę znajdująca się obok mnie- Poza tym podała Ci lekki usypiające więc zaraz zaśniesz.
-Żartujesz?... Namjoon... - oczy zaczęły mi się same zamykać i poczułam jak chłopak zaczął się zbliżać do mnie.
-Dobranoc- cmoknął mnie w czoło. Lekko się wzdrygłam i po chwili zasnęłam.

-Śpiochu wstawaj- usłyszałam czyjś głos.
-Mhmm- mruknęłam.
-[T.I] noo weź- otworzyłam oczy. Spojrzałam na osoby siedzące obok mnie. Był to mój cały zespół. Przywitali się ze mną.
-Jak się czujesz?- Jin usiadł po mojej prawej stronie. Powoli podniosłam się do siadu.
-Lepiej- powoli zaczęłam unosić ręce- o wiele lepiej- uśmiechnęłam się.
-Już nie boli?- Namjoon usiadł po mojej lewej. Wróciły do mnie wspomnienia z nocy. Pocałował mnie w czoło, a może to był gest przyjacielski?. Poczułam jak na moich policzkach pojawiają się wypieki.
-Nie tak bardzo jak wcześniej.
-To dobrze- wymieniliśmy się uśmiechami.
-Co teraz z karierą muzyczną?-Jeon oparł się o bok łóżka szpitalnego.
-Dziś pewnie wychodzę, więc niedługo wrócę do gry.
-A ile to tak zajmie?-JiSeok stanęła obok Jina.
-Z trzy dni? Nie złamałam ich ani nic.
-Rozumiem- nasza basistka uśmiechnęła się.
-O której tak wychodzisz?- Jin zaczął kręcić kciukiem kółka na mojej dłoni.
-Po południu chyba.
-Rodzice cie odbiorą?
-Muszę do nich zadzwonić, ale raczej tak- rozmawialiśmy przez jeszcze dłuższy czas. Dobrze że byli przy mnie. Nie wiem jakbym się czuła gdybym została sama.

-Wsiadaj do przodu- moja mama otworzyła mi drzwi.
-Dobrze- usiadłam na siedzeniu. Gdy wszyscy znaleźli się w samochodzie zaczęliśmy jechać.
-Kochanie my jedziemy za chwilę od pracy, więc Yoorim się tobą zajmie- mój ojczym nie odrywał wzroku od drogi.
-Okej.
-Jak się czujesz?
-Lepiej, bo mogę normalnie ręce unieść- uśmiechnęłam się. Po chwili znajdowaliśmy się na parkingu przed blokiem. Wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy w stronę mieszkania. Mama zaczęła otwierać drzwi, a ja stałam za nią. Weszliśmy do pomieszczenia, a na samym wejściu powitała mnie moja siostra.
-[T.I]! - uściskała mnie.
-Yoorim to boli!- sykłam.
-My już będziemy jechać do pracy. Yoorim opiekuj się siostrą- rodzice wyszli.
-No to mamy problem.
-Hmm?- spojrzałam na dziewczynę.
-SeokJin przychodzi dziś mnie uczyć gry na gitarze.
-I to jakiś problem? Pójdę do pokoju i jak będę coś chciała to zawołam cię- uśmiechnęłam się.
-Zaraz przychodzi.
-Dobrze, tylko zrób mi coś do jedzenia, bo praktycznie nic nie jadłam- zaśmiałam się.
-Już lecę- ruszyła w stronę kuchni. Usłyszałam tylko pukanie do drzwi.
-Jin chyba przyszedł- Yoorim szybko poszła w stronę drzwi. Otworzyła i wpuściła chłopaka. Ten objął ją na wejściu i po chwili zrobił mi to samo.
-Idę wziąść prysznic- poinformowałam ich.
-To ja ci pójdę zrobić te jedzenie- moja siostra spojrzała na mnie.
-Pomóc Ci?- Jin spojrzał na moją siostrę.
-Nie musisz, ale jak chcesz to możesz- zaśmiała się i ruszyli w stronę kuchni. Złapałam za luźne ciuchy i poszłam wziąść prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele. Umyłam głowę i wyszłam z kabiny. Owinęłam się ręcznikiem i spojrzałam w lustro. Mój wzrok skierował się ku moim ręką.
-I czemu to zrobiła?... - szepnęłam sama do siebie. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Bolało mnie to, że nie mam akceptacji do strony rodziny mojego ojczyma. Jest to praktycznie moja jedyna rodzina. Traktuje też mamę mojej przyjaciółki, jak prawdziwa ciocie. Zawsze jest dla mnie miła i nie udaje emocji. Może powinnam jej się wygadać, jak przyjdzie do nas? Ubrałam się i wytarłam włosy. Były mokre, ale nie leciała z nich woda. Wyszłam z toalety i skierowałam się w stronę kuchni. Mój przyjaciel rozmawiał jak najęty z moją siostrą. Śmiali się i kończyli robić jedzenie. Miło widzieć jak Yoorim jest szczęśliwa. Tym bardziej wiem, że jest nim zauroczona. Wyciągnęłam z apteczki bandaż i próbowałam sama owinąć se ręce. Posmarowałam ręce maścią na rany. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Chyba będę musiała im przerwać tą chwilę.
-Yoorim!- zawołałam moją siostrę. Dziewczyna razem z chłopakiem przybiegli do mnie.
-Co się dzieje?
-Pomożesz mi z tymi opatrunkami?
-Już- usiadła obok mnie i zaczęła owijać moje ręce.
-Daj drugi bandaż- Jin usiadł z drugiej strony.
-Dam sama radę- uśmiechnęła się.
-Cichoo- wziął bandaż i zaczął owijać moją drugą rękę. Zaczęli ponownie rozmawiać, a ja odpływałam myślami gdzie indziej.
-[T.I] nie odlatuj- Chłopak machnął ręką przed moją buzią.
-Yhm- spojrzałam na stół. Zaczęliśmy jeść. Zjadłam wszystko i chciałam odnieść naczynia.
-Zostaw, ja odniosę- Yoorim wstała i zabrała mi talerze. Ruszyłam w stronę swojego pokoju.
-Co będziesz robić?Może zostaniesz z nami? -Jin stanął obok mnie.
-Nie będę wam przeszkadzać. Idę spać- lekko się uśmiechnęłam.
-Dobranoc- lekko mnie przytulił, a ja odwzajemniłam gest. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Położyłam się na łóżku i złapałam za telefon.

28 nieodebrane połączenia od: SeokJin🎸.

32 nieodebrane połączenia od: Kim Namjoon.

Usnęłam powiadomienia i odłożyłam telefon. Przykryłam się i zamknęłam oczy. Słyszałam ich grę zza ściany. Raz płynne zagrania, potem trochę brzęku i śmiech. Grali tak dość długo,gdy nastała cisza udało mi się zasnąć.

𝕎 ℝ𝕪𝕥𝕞 𝕄𝕦𝕫𝕪𝕜𝕚 | 𝕂𝕚𝕞 ℕ𝕒𝕞𝕛𝕠𝕠𝕟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz