Rozdział 25

5.9K 301 124
                                    


— Nie czuję moich palców — jęknęła Ginny, przeskakując z nogi na nogę, ciągnąc za sobą wielką skrzynie z jej inicjałami. Gdy dziewczyna desperacko próbowała pobudzić swoje palce u stóp do czucia, jej dwa długie rude warkoczyki podskakiwały we wszystkie strony razem z nią.

— Mówiłam ci, żebyś ubrała się cieplej — pokręciłam głową, patrząc na jej przemoczone buty.

Właśnie odbywaliśmy podróż z zamku na stację w Hogsmeade, na nasze nieszczęście zeszłej nocy śnieg padał bez przerwy, pozostawiając po sobie półmetrową warstwę białego puchu.

— Trzeba było założyć skarpetki od mamy — wzruszył ramionami Ron, który miał na twarzy dwa wielkie rumieńce od zimna i z trudnością przedzierał się przez śnieg.

Ja, Ginny i Harry jednocześnie spojrzeliśmy się na kolorowe, wystające z butów skarpetki Rona, które były podstawową zawartością świątecznego prezentu.

— A w życiu! — prychnęła Ginny. — Są okropne. — dodała, poprawiając swoją czapkę.

— Ale za to jakie ciepłe — dodał Harry.

— Faceci — przekręciła oczami. — Żadnego pojęcia o modzie, żadnego!

— Właśnie przez to jest nam ciepło — zaśmiał się Harry. Ginny nie odpowiedziała, tylko przekręciła oczami z miną godną samej pani Weasley.

Parę minut później dotarliśmy na stację. Rozglądając się dookoła zauważyłam, że większość uczniów już wsiadła do pociągu. Chwilę później wszyscy razem przeciskaliśmy się ciasnym korytarzem pociągu w poszukiwaniu wolnego przedziału.

Przejście było niemalże całe zabłocone od topniejącego śniegu, który lądował tam z butów wszystkich uczniów.

— Auć, Ron uważaj — powiedziałam po tym, jak ciężki kufer rudzielca wylądował na mojej stopie.

— Wybacz — uśmiechnął się przepraszająco. — A gdzie wasze kufry? — spytał widząc, że ja i Hermiona nie mamy bagaży.  

— Zaklęcie zmniejszająco - zwiększające. — wyrecytowałam.

— Oh — mruknął Ron. — Nie wpadłbym na to. —przyznał, marszcząc brwi.

— Myślałam, że Hermiona zdążyła nauczyć cię czegoś pożytecznego — wzruszyła ramionami Ginny.

— Tu jest miejsce - oznajmiła Hermiona wskazując na przedział w którym samotnie siedziała Luna Lovegood.

— Możemy się przysiąść? - spytał Harry, zaglądając do przedziału.

— Oczywiście. — odparła blondynka, melodyjnym głosem.

Gdy pociąg ruszył do naszego przedziału wszedł Neville ze swoją ropuchą Teodorą na dłoni.

— Wszędzie pozajmowane. Można? — spytał, jednak widząc, że nas przedział jest cały zapełniony, jego mina zrzekła. — Ohh, nieważne. 

— Chodź, Neville, jakoś się zmieścimy. — odezwał się Harry.

— Pewnie, siadaj — powiedziała Ginny patrząc na ropuchę. — Nie wiedziałam, że jeszcze ją masz — zdziwiła się. Neville wcisnął się pomiędzy Rona, a Lunę. 

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz