Rozdział 40

5.1K 269 53
                                    



Zaczęłam się cała trząść i nie wiedziałam co mam zrobić, krzyczałam, żeby ktokolwiek mnie usłyszał, co się opłaciło.

Pare sekund później z klasy wyjrzał Snape, widząc to zrobił przerażoną minę.

— Carrington, odsuń się od ciała, ale już. — powiedział i żwawym krokiem do mnie podszedł. — Co się stało? — spytał, klękając obok mnie.

— Ja.. Właśnie szlam na lekcje, i go zobaczyłam. Myślałam, że go Irytek coś wywiesił, ale kiedy zobaczyłam, że to wisielec odrazu przecięłam linę. — wyszlochałam. Usłyszeliśmy donośnie kroki na korytarzu, nie wiadomo czemu był to Malfoy.

— Co się dzieje? — spytał widząc całą sytuację. Wytrzeszczył oczy widząc martwe ciało.

— Malfoy idź stąd, ale już — warknął Snape.

— Kto to jest? Kto zginął? — dopytywał, nie zwracając uwagi na poprzednie słowa Severusa. Profesor jednym ruchem wstał i przygwoździł chłopaka do ściany.

— Wynoś się stąd, jeśli nie chcesz, żeby ktokolwiek cię zobaczył w pobliżu, bo odrazu będziesz na szczycie listy podejrzanych — powiedział przez zęby. — Odprowadź Carrington do McGonagall — powiedział już spokojniej odsuwając się od blondyna, który wyglądał na przerażonego. — Niech powie jej co się wydarzyło. — mruknął.

Wymieniliśmy z Draco spojrzenia i ruszyliśmy korytarzem do gabinetu.

— Co się wydarzyło? — spytał cicho.

— Ja.. Go znalazłam. Wisiał na linie — powiedziałam. Przypominając sobie cała sytuacje znowu zrobiło mi się nie dobrze.

— Siadaj — nakazał chłopak i niemalże posadził mnie na ławce leży dziedzińcu. — Oddychaj, Cam.

W odpowiedzi posłałam mu niemrawy uśmiech i zaczęłam łapać powietrze. Bo chwili już się uspokoiłam i ruszyliśmy dalej.


§


Siedziałam w gabinecie Dumbledore'a, który był wielkości Pokoju Wspólnego Gryfonów. Na przeciwko mnie na biurku opierał się auror, który prowadził w szkole śledztwo. Był to wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami, który nie wyglądał na przyjaznego. Czemu mnie przesłuchiwali? Bo uważali, że to ja go zabiłam, co było kompletnym nonsensem i nie trzymało się kupy. Parę metrów obok stali Snape, McGonagall i Dumbledore. Obok Snape'a stał z założonymi rękami Malfoy, który nalegał, żeby go wpuścić. Zapewniał mi alibi, które było mi w tym momencie tak bardzo potrzebne.

— Powiedz mi jeszcze raz, co robiłaś w trakcie przerwy — powiedział chłodnym głosem auror.

— Była ze mną. Na dziedzińcu — odpowiedział za mnie Malfoy.

— To jej zadałem pytanie — zauważył mężczyzna, a Malfoy przekręcił oczami.

— Byłam z Draco na dziedzińcu, tak jak powiedział.

— Mhm — mruknął auror. — Gdzie znalazłaś ciało?

— Na korytarzu we wschodniej części — oznajmiłam. — Już to mówiłam. Trzy razy — powiedziałam zirytowana.

— To wytłumacz mi czemu akurat ty jedna go zauważyłaś?

— Bo poszłam innym korytarzem niż zwykle.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz