Rozdział 19

5.9K 318 56
                                    



Ułożyłam się na dużej, miękkiej kanapie i podkuliłam pod siebie nogi. Ogień żarzący się w kominku na przeciwko wydawał cichy dźwięk palonego drewna. Przewróciłam gazetę na następną stronę i z nudów pochłaniałam artykuł w Proroku Codziennym. W pokoju wspólnym świeciło pustkami, bowiem większość gryfonów była na imprezie u puchonów, jednak ja nie miałam głowy by do nich dołączyć.

Przez obraz Grubej Damy do pomieszczenia wszedł Harry. Posłał mi radosny uśmiech i skierował się w moją stronę, siadając obok.

— Piszą coś ciekawego? — spytał, wskazując głową na gazetę w moich dłoniach.

— Znowu się rozpisują o jakichś bzdurach — oznajmiłam, odkładając ją na bok.

— Chyba nie mają już tematów do pisania — parsknął cicho.

— James mówi, że chcą odwrócić uwagę od złej sytuacji w Ministerstwie — wyjaśniłam i odłożyłam gazetę na bok.

— Ma rację.

— Opowiadaj lepiej co tam u Dumbledore'a. Coś idzie do przodu? — spytałam z ciekawości.

— Cały czas wałkujemy wspomnienia związane z Riddlem. Myślę, że Slughorn może mieć coś z tym do czynienia. — odparł.

— Ten Slughorn? — zmarszczyłam brwi — Co stary dziadek, który ledwo trzyma różdżkę ma do Riddle'a? — spytałam żartobliwie.

— Właśnie o to chodzi — wyjaśnił. Albus poprosił Sluhgorna, żeby znowu wrócił do Hogwartu, w nadziei, że profesor powie coś, co może nam się przydać. On go przecież uczył.

— Myślisz, że coś wie?

— Podobno Slughorn był jego ulubionym nauczycielem, więc myślę, że tak. — wyjaśnił.

— To czemu nic nie mówił? — zdziwiłam się.

— Myślę, że mógł się tego wstydzić. Dla nas to może być kluczowa informacja, a dla niego być może to coś, o czym wolałby zapomnieć. — wzruszył ramionami.

— Chyba będzie trudno to z niego wyciągnąć.

— Będzie potrzeba do tego dużo szczęścia — mruknął i oparł głowę na moim ramieniu.

— Tak swoją drogą, to świetnie ci idzie w roli nauczyciela, Harry — pochwaliłam przyjaciela, mając na myśli jego udział w spotkaniach w Pokoju Życzeń.

— Staram się jak mogę. — przyznał — Nie możemy wykluczać tego, że będziemy walczyć z Sama-Wiesz-Kim, warto znać te zaklęcia.

Zebraliśmy około dwudziestu osób, które chciały dołączyć do Gwardii. Było to o wiele mniej niż w poprzednim roku, jednak nie mogliśmy się spodziewać, że uczniów przybędzie. Warunkiem uczęszczania na spotkania było podpisanie regulaminu GD. Pomimo, że takie spotkania były legalne, to i tak chcieliśmy się upewnić, że pozostaniemy anonimowi.
Spotkania szły pełną parą i po krótkim czasie już można było zauważyć poprawę. Harry idealnie sprawował się w roli nauczyciela, był cierpliwy i miał z tego wielką satysfakcję.

— Myślisz, że odważy się zaatakować? — spytałam, nerwowo skubiąc nitkę z mojego swetra.

— Dopóki Dumbledore tu jest, to na pewno nie osobiście. Za bardzo się go boi — zapewnił.

— James słyszał, że śmierciożercy nie próżnują w Londynie. Rodzice ostatnio przysłali mi list, pytali czy na pewno nie chcę wrócić do domu — wymamrotałam.

— Zapewniam ci, że nie ma bezpieczniejszego miejsca od Hogwartu.

— Do czasu — westchnęłam, wpatrując się w ogień.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz