Rozdział 53

4.7K 233 79
                                    

Draco

— Myślisz, że to odpowiedni czas, by poruszać takie tematy? — spytał Lupin, opierając się nad rozpiskami, które pokrywały niemalże cały stół w Pokoju Życzeń. Na spotkaniu było niewiele osób, jedynie ci, którzy rzeczywiście mieli coś do powiedzenia. Między innymi Dumbledore, Moody, Lupin, Snape, Shacklebolt, Potter i ja.

— Remusie, chcę wam jak najbardziej pomóc, a ty mi w tym przeszkadzasz — oznajmił łagodnym głosem Dumbledore.

— Profesorze — zaczął Potter — To na pewno dobry pomysł? — spytał spokojnie.

— Rzekłbym nawet, że wyśmienity, mój drogi.

— Pomoc? Nazywasz to pomocą? — prychnął Lupin, nie dając dojść do słowa Albusowi i pokręcił głową. — Właśnie ustalasz z nami okoliczności swojej własnej śmierci!

— Lupin — skarcił go oschłym głosem Moody.

— Proszę, Albusie — westchnął i oddał głos dyrektorowi Hogwartu.

— Dziękuję — powiedział Albus i chrząknął. — Jak widać mój czas dobiega końca, a my możemy to bardzo sprytnie wykorzystać.

— Tak bardzo śpieszy ci się do grobu? — spytał Alastor z cynicznym uśmiechem.

— Oczywiście, że nie, mój drogi — Dumbledore uśmiechnął się do niego łagodnie — Ale jestem też realistą i z doświadczenia wiem, że takie klątwy — wskazał na swoją czarną, niemalże martwą dłoń — Nie wróżą długich lat życia.

— O czym ty mówisz, Dumbledore? — zmarszczył brwi Kingsley.

— Nie tak dawno w starej posiadłości Gauntów znalazłem pewien pierścień. Zapewne należał kogoś z rodziny Voldemorta, bardzo cenna, stara pamiątka. Nie wiedzieć czemu, coś mnie dosłownie podkusiło, by go założyć — westchnął profesor, a ja wzdrygnąłem się na dźwięk jego imienia. — Tak oto naniosłem na siebie potężną klątwę, która była ukryta w pierścieniu. Zapewne sam Riddle zaklął pierścień, jednak głowie się dlaczego - oznajmił. — Uważam, że może być to cenną wskazówką.

— Co ta klątwa spowodowała? — spytałem zaciekawiony.

— Gdybym był zwykłym śmiertelnikiem odrazu by mnie to zabiło, jednak dzięki pomocy Severusa udało się zatrzymać rozprzestrzenianie klątwy po moim ciele, jednak nie można jej stuprocentowo zlikwidować. Severusie, może ty się wypowiesz — dodał profesor zwracając się do mężczyzny po swojej lewej.

— Klątw nie można zatrzymywać w nieskończoność, szczególnie te potężne, a ta jest wyjątkowo paskudna. Albusowi został niecały rok życia, oczywiście z dobrymi wiatrami — oznajmił bez emocji.

— Dlatego wpadłeś na pomysł, by ktoś cię zabił wcześniej? — zmarszczył brwi Remus. — Co za brednie, Dumbledore! — zdenerwował się były profesor.

— To wcale nie głupi pomysł — mruknął Moody.

— Alastor, odbiło ci na stare lata? Potrzebujemy Albusa!— krzyknął Lupin, jednak auror uciszył go gestem.

— Dumbledore pije do tego, że śmierć jego byłaby sowicie wynagrodzona. Nieźle to wymyśliłeś, Albusie — uśmiechnął się krzywo Moody i pokiwał głową z uznaniem.

— Chwila, chwila, nadal nie rozumiem — zmarszczył brwi Remus.

— Malfoy musi zabić Dumbledore'a, by zyskać zaufanie Czarnego Pana — oznajmił spokojnym tonem.

— Że co proszę? — prychnąłem.

Wytrzeszczyłem oczy ze zdumienia. Co on do cholery powiedział? Moody już do reszty oszalał.Na początku myślałem, że się przesłyszałem, jednak rozglądając się widziałem, że nie byłem jedyną osobą, która okazała się zaskoczona jego słowami. Remus wstał i gniewnie zaczął chodzić w tą i z powrotem, a Kingsley intensywnie kręcił głową. Dumbledore, Snape i Moody wydawali się niewzruszeni.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz