Rozdział 75

3.1K 191 23
                                    

Cameron

Po tym jak Harry nalegał, by udać się do Doliny Godryka, w końcu spakowaliśmy swój mały obóz i w trójkę teleportowaliśmy się do miasteczka. Przywitała nas biała ścieżka białego puchu na głównej ulicy i głucha cisza w około. Rozejrzeliśmy się nieco nerwowo sprawdzając, czy nikogo nie ma w pobliżu.

— Trzeba było wypić eliksir wielosokowy. Nie pomyślałam — mruknęła Hermiona.

— Nie chcę wracać do miejsca w którym się urodziłem jako ktoś inny — wyjaśnił spokojnym głosem Harry.
Po jego słowach wzięliśmy się pod ręce i ruszyliśmy ulicą, chwilę później słyszeliśmy gdzieś z tyłu bijący dzwon i ludzi wychodzących z jednego z domów. Harry odwrócił się w ich stronę nerwowo, jednak ścisnęłam go lekko za ramię.

— W porządku, Harry — uspokoiłam chłopaka. — Poza tym pewnie i tak są po twojej stronie — wzruszyłam ramionami.

— Teraz niczego nie mogę być pewny — mruknął i zaczęliśmy iść dalej.

— Słyszycie? — spytałam, kiedy usłyszałam ciche granie z pobliskiego małego, drewnianego kościoła naprzeciwko.

— Chyba dzisiaj jest wigilia — zauważyła Hermiona.

Moje myśli odrazu powędrowały w stronę moich rodziców, wszystkich z zakonu i przede wszystkim Draco. Byłam ciekawa jak spędzali święta i czy za mną tęsknili, albo w ogóle pamiętali. To był ten czas, kiedy powinnam być ze swoją rodziną i u boku Draco, o ile o mnie jeszcze nie zapomniał. Nie mogłam mieć stuprocentowej pewności, że tak nie było. Dobrze wiedziałam, że Draco tego nie popierał i teraz mam wrażenie, że powinnam była go posłuchać. Odepchnęłam od siebie te myśli, bowiem sama podjęłam decyzję i teraz muszę z tym żyć.

— Myślicie, że mogliby tam być? Rodzice? — spytał Harry, wpatrując się w kościół.

— To.. Całkiem możliwe — powiedziałam cicho.

— Harry, chciałbyś ich odwiedzić? — spytała Herm. Brunet po dłuższej chwili tylko kiwnął głową i pociągnął nosem.

Wedle prośby udaliśmy się na cmentarz, który znajdował się niedaleko kościoła. Razem z Hermioną zaczęłyśmy szukać grobu w jednej kolumnie, natomiast Harry szukał z drugiej strony.

Szatynka zatrzymała się przy jednym grobie i z ciekawością pochyliła się nad wyrytym na nim napisem. Grób był przysypany śniegiem, więc dziewczyna wierzchem dłoni go zgarnęła ukazując znak Insygniów Śmierci.

— Nawet tutaj — mruknęła Granger.

Odsłoniłam kolejne napisy na grobie ukazując do kogo należał owy grób.

— Ignotus Peverell — przeczytałam.

— Kojarzysz go? — spytała, przyglądając się.

— Mam wrażenie, że kiedyś o nim czytałam — zmarszczyłam brwi. — Ale nic więcej mi nie świta.

— Może Harry będzie wiedział — rzuciłam i odwróciłam się szukając wzrokiem chłopaka. Harry stał po drugiej stronie małego cmentarza przy zapewne grobie jego rodziców. — Herm — zawołałam.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz