Cameron
Wraz z Harrym obserwowaliśmy jak Hermiona zawiązywała szalik Rona na drzewie. Dobrze wiedzieliśmy ile on dla niej znaczył, Herm nie mogła pogodzić się z tym, że nas zostawił i najzwyczajniej w świecie zniknął. Dziewczyna ostatni raz przejechała ręką po materiale szalika, podczas tej czynności jej broda wyraźnie się zatrzęsła, a po policzkach poleciały nowe strumyki łez, które szybko roztarła rękawem swojego płaszcza.
Kątem oka widziałam jak Harry zaczął się irytować, już otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak skutecznie mu w tym przeszkodziłam i wbiłam mu łokieć w brzuch na tyle mocno, że chłopak lekko jęknął i się lekko skulił.
— Daj jej chwilę — mruknęłam w jego stronę.
— Przesadziłaś — powiedział z lekką trudnością, a następnie już się wyprostował.
— Gorzej byś skończył, gdybyś ją ponaglił — dodałam, patrząc z żalem na przyjaciółkę.
— Masz rację — pokiwał głową brunet i pomasował jedną ręką żebra. — Co nie zmienia faktu, że Ron jest idiotą — mruknął, przez co posłałam mu karcące spojrzenie.
Hermiona w końcu wzięła głęboki wdech i odwróciła się w naszą stronę ani razu nie oglądając się za siebie.
— Chodźmy — powiedziała, pociągając nosem.
Oboje w odpowiedzi jedynie kiwnęliśmy głowami i złapaliśmy się za ręce, następnie poczułam nieprzyjemne szarpnięcie w okolicy pępka. Jedyne co zdążyłam odczuć, to jak zmienił się rodzaj podłoża pod moimi nogami. W lesie była to miękka ściółka, teraz natomiast stałam na wielkich, twardych kamieniach, które zdawały się nie mieć końca. Około trzydziestu metrów od nas było urwisko, nie było to najbardziej urokliwe miejsce, jakie kiedykolwiek widziałam. Wszystko dookoła wyglądało na martwe i pozbawione uroku.
Hermiona znowu zalała się łzami i usiadła na jednym z kamieni.— Rozstaw namiot, ja rzucę zaklęcia ochronne — oznajmiłam, zwracając się do Harry'ego, który kiwnął głową i zabrał się za rozkładanie.
— Gdzie tak właściwie jesteśmy? — spytałam, po tym jak rzuciłam wszystkie zaklęcia ochronne i usiadłam obok Harry'ego, który wyjął lampę naftową i postawił ją przy wyjściu z namiotu.
— Sam nie wiem — wzruszył ramionami, poprawiając okulary. — Hermiona wybierała miejsce. — dodał, robiąc niezadowoloną minę zapewne z powodu zachowania szatynki.
— Za parę dni jej minie — zapewniłam, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka.
— Oby — mruknął ponuro.
§
Przez następne dwa dni chyba wszyscy mieliśmy tymczasowy kryzys. Staliśmy w miejscu nie mając wystarczająco informacji, by ruszyć dalej. Doprowadzało mnie to do szaleństwa, bowiem wtedy nachodziły mnie złe myśli, jednak nie byłam jedyna. Harry i Hermiona od dwóch dni milczeli jak zaklęci i gdyby nie to, że równomiernie oddychali stwierdziłabym, że ktoś zamienił ich na roboty.
Po zjedzonym obiedzie, który składał się z krakersów i konserw postanowiłam iść do Hermiony, bowiem Harry od dłuższego czasu bez słowa leżał na swoim łóżku i wpatrywał się w latającego znicza, który wydawał z siebie cichy, charakterystyczny dźwięk.
CZYTASZ
Nie zapomnij o mnie • Draco Malfoy
FanfictionCameron to uzdolniona młoda wiedźma, która wraz z przyjaciółmi uczęszcza do Hogwartu. Cały świat czarodziejów drży ze strachu, bowiem Voldemort staje się coraz bardziej niebezpieczny, a z czasem niechciane uczucie Cam do pewnego nieznośnego ślizgona...