Rozdział 90

2.8K 211 47
                                    


Cameron

Przedostanie się do Hogwartu było wyjątkowo proste. Na drodze nie zastaliśmy żadnych śmierciożerców, ani dementorów. Kiedy szliśmy zwartą grupą korytarzami szkoły dookoła panowała idealna cisza, a nasze kroki odbijały się echem po korytarzach. Musiałam przyznać, że czułam się tu obco i nieswojo. To nie był ten sam Hogwart, o kiedyś. 

Dotarliśmy pod Wielką Salę, z której dochodził donośny głos Harry'ego. Remus podszedł do drzwi i jednym ruchem popchnął je, by się otworzyły. W tym samym momencie ujrzałam jak Snape zamienia się w ciemne kłęby dymu i wybijając szyby wyleciał przez okna Wielkiej Sali.

Chwilę po tym uczniowie w pomieszczeniu zaczęli wiwatować, a ja nie wiele myśląc zaczęłam się przeciskać w stronę Harry'ego. Zauważyłam, że paru nieprzytomnych śmierciożerców leżało na drugim końcu sali

— Cameron? — rzucił zdziwiony Harry. — Co ty tu..? — spytał, jednak nie dałam mu do kończyć, tylko przytuliłam przyjaciela.

— Dobrze cię widzieć, Harry — uśmiechnęłam się od ucha do ucha.

— Jak wydostałaś się z tamtego miejsca? — spytał, lustrując mnie wzrokiem. — Mówili o tobie w radiu, które słucha Ron. Mówili, że nie żyjesz — powiedział cicho.

— To bardzo długa i pokręcona historia — wzruszyłam ramionami.

— Najważniejsze, że jesteś cała — przyznał.

— Harry! — Ginny podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się w ramiona. — Tak bardzo się o ciebie bałam przez ten cały czas — powiedziała, łamiącym głosem.

Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę, odwróciłam się i ujrzałam znajomą twarz.

— Herm — uśmiechnęłam się na jej widok.

— Jesteś cała? — spytała troskliwym głosem. — Wyobrażam sobie jakie piekło przeżyłaś w posiadłości Lestrange.

— Faktycznie nie było łatwo — przyznałam. — Dobrze was widzieć — uśmiechnęłam się do Hermiony i Rona, który również przyszedł się przywitać.

— Na szczęście moje radio nie jest wiarygodne — zaśmiał się Ron.

Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wszyscy wzdrygnęliśmy się, słysząc przeszywający krzyk jakiejś dziewczyny. Wszyscy z przerażeniem spojrzeliśmy w stronę dochodzącego krzyku i ujrzeliśmy młodą dziewczynę, która siedząc w kącie bujała się w przód i w tył, przeraźliwie przy tym krzycząc. Zakrywała sobie uszy, a z jej oczu leciały łzy. Po sekundzie nadszedł krzyk kolejnej osoby, a potem poczułam jakby ktoś wchodził mi do głowy.
Próbowałam zahamować wejście, jednak nacisk był tak silny, że i tak słyszałam pojedyncze słowa, a raczej cichy syk.

Wydajcie Harry'ego Pottera, to ocalę mury Hogwartu — usłyszałam w głowie.

— Czy tylko ja to słyszę? — rzucił Ron, który zrobił się teraz blady jak ściana.

— Wszyscy to słyszą — westchnął Harry.

Nadeszło kolejne uczucie w mojej głowie, jednak nie miałam zamiaru tego słuchać. Skupiłam się na tyle mocno, że wygoniłam okropny głos z mojej głowy, jednak był zbyt silny i za chwilę powrócił.

Daję wam godzinę — usłyszałam w głowie, a po tych słowach nastała cisza.

— Uczniowie nie są w łóżkach! Uczniowie nie są w łóżkach! — rozległ się skrzekliwy głos Filcha, który wbiegł do Wielkiej Sali z panią Norris na rękach. Widząc tu tylu uczniów o tej godzinie wyglądał jakby zaraz miał się przekręcić na drugą stronę.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz