Rozdział 14

6.1K 316 105
                                    



Po bardzo udanym treningu razem z Ginny udałyśmy się po kolacji na dziedziniec, by sprawdzić rozpiski odnośnie meczy. W tym roku nieco zmieniono zasady, w pierwszym semestrze będą rozegrane mecze wstępne, by każdy ze sobą zagrał. Pierwszy raz od kiedy jestem w Hogwarcie jest taki system rozgrywek, jednak to zawsze coś świeżego i bardziej interesującego.

— W końcu więcej grania — ucieszyła się Ginny.

— Pierwszy mecz mamy w ten weekend, to trochę mało czasu — westchnęłam, mając mieszane uczucia odnośnie nowego planu rozgrywek.

Ruda przyjrzała się rozpiscea.

— Tydzień pierwszy, godzina 10:00 Gryffindor — Slytherin, godzina 15:00 Rawenclaw — Hufflepuf — przeczytała — Ze Slytherinem, nie dobrze — zacmokała.

W duchu dziękowałam temu co rozpisywał kolejność meczy, że nie musimy grać po obiedzie, zawsze się wtedy bardziej stresowałam. Wolałam odrazu zagrać mecz i mieć go z głowy.

— Na szczęście to towarzyskie, te wyniki nie liczą się do końcowych kwalifikacji — pocieszałam przyjaciółkę.

— Całe szczęście, bo w tym roku puchar musi być nasz!

— O tym możecie pomarzyć, dziewczyny — powiedział za naszymi plecami Blaise, który dosłownie wyrósł spod ziemi.
Około pół metra za Blaisem stał dobrze mi już znany blondyn, który przyglądał się naszej rozmowie z kamienną twarzą.

— Zobaczymy w drugim semestrze — uniosłam brew, przenosząc na niego wzrok — Może będzie tak, że Rawenclaw was wygryzie i to z nami zagrają o puchar? — podpuściłam chłopaka. Ginny cicho się zaśmiała na moje słowa. a brunet wbił we mnie rozbawiony wzrok niedowierzania.

— Stąpasz po cienkim lodzie — pokręcił głową, lekko się śmiejąc.

— To przez nią — wskazałam na Ginny — Obudziła we mnie moje wredne alter ego, o którym nie miałam pojęcia — wzruszyłam teatralnie ramionami.

— Uczy się od najlepszych - uśmiechnęła się dumnie Gin.

—To chyba mam konkurencję - powiedział Blaise, lustrując rudą wzrokiem.

Kątem oka zauważyłam jak Malfoy, który do tej pory nie ingerował w naszą dyskusję, wolnym krokiem podszedł bliżej.

— Carrington — mruknął cicho. Spojrzałam na blondyna, który był wpatrzony we mnie swoimi wielkimi oczami.
Moje serce z niewiadomego powodu jakby zrobiło się bardziej miękkie na jego widok. „Uspokój się, dziewczyno. To tylko Malfoy" skarciłam się w duchu za moje zachowanie. Nie doczekałam się kolejnych słów Malfoy'a, zamiast tego, kiwnął głową w swoją stronę.

— Dajcie mi sekundę — powiedziałam do Ginny i Blaise'a, którzy dotychczas byli zbyt zajęci rozmową, by zauważyć ślizgona.

Podeszłam bliżej Malfoy'a i odrazu do moich nozdrzy dostał się piękny zapach jego perfum.

— Co chcesz? — spytałam, jednocześnie odgarniając niesforne kosmyki z mojej twarzy.

— Czekaj — powiedział nieco zirytowany i sięgnął dłonią do moich włosów, by zrobić to za mnie.
Kompletnie nie spodziewałam się takiego gestu z jego strony.

— Dzięki — mruknęłam, czując jak od jego dotyku przechodzą mnie ciarki.

— McGonagall chce nas widzieć — oznajmił w końcu.

— Tylko naszą dwójkę? — zdziwiłam się.

— Carrington, skąd mam wiedzieć? Czy ja ci wyglądam na stuletnią nauczycielkę od transmutacji? — pokręcił głową.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz