Rozdział 76

2.9K 219 31
                                    

Draco

Usłyszałem kolejny wazon, uderzający z łoskotem o posadzkę w salonie w posiadłości Lestrange'ów, a dźwiękowi tłuczonej porcelany towarzyszył przeraźliwy krzyk mojej jedynej i niepowtarzalnej ciotki Belli, która właśnie wyładowywała swoją złość na niewinnych wazonach.

— Jakim cudem zdołali stamtąd uciec?! — wrzasnęła najgłośniej jak potrafiła i patrzyła na jednego ze śmierciożerców z chęcią mordu. Tym nieszczęśnikiem okazał się Chester, który był pomysłodawcą planu z użyciem martwego ciała Bathildy Bagshot i kochanego węża Czarnego Pana. Mężczyzna zarzekał się, że plan zadziała i Potter zostanie złapany, jednak najwidoczniej przecenili możliwości gryfonów, którzy zniknęli z Doliny Godryka bez śladu.

— Nie wiedzieliśmy, że się tak łatwo wywiną — mruknął Rosier zachrypniętym głosem.

— To trzeba było ruszyć tym swoim pustym łbem! — syknęła. — Należycie do ścisłego grona najbliższych śmierciożerców Czarnego Pana, a nie potraficie złapać siedemnastoletniego chłopaka? — warknęła.

— Użyjmy do tego szmalcowników — odezwałem się, a oczy wszystkich dookoła były skierowane teraz we mnie. Nie chciałem im podrzucać takiego pomysłu, jednak wiedziałem, że jeśli będę za mało się udzielać, to stanie się to podejrzliwe.

Bellatrix stanęła w półkroku i spojrzała na mnie z ukosa z lekko otwartą buzią, za każdym razem miała tą minę jak gorączkowo nad czymś myślała.

— Mów dalej, Draco —powiedziała spokojnie.

— Obstawmy nimi każdy pub, każde miasto gdzie mogliby być, niech monitorują lasy. Zapłaćmy im nawet więcej, złota mamy po dostatkiem. — wzruszyłem ramionami.
Widziałem miny paru śmierciożerców, którym wyraźnie spodobał się ten pomysł.

— To jest plan — kiwnęła głową Bella. — Wyślijmy też naszych, doświadczonych — mruknęła i spojrzała w stronę grupki mężczyzn. — Rosier — syknęła w stronę bruneta — Wybierz tych, których chcesz na poszukiwaniach, pamiętaj to twoja ostatnia szansa — warknęła, wskazując na niego palcem — Więc radzę ci tego nie spierdolić. — dodała ze złością.

— Oczywiście — mruknął Chester, nieco spięty.

— Tylko Draco zostaje — oznajmiła ciotka. Spojrzałem na nią marszcząc brwi.

— Z jakiej racji? — prychnąłem.

— Jeśli ich złapią, to jedyny znasz Pottera na tyle dobrze, by potwierdzić, że to rzeczywiście on — wyjaśniła spokojnie.

— Buźkę Pottera zna każdy czarodziej na tym świecie — prychnąłem. — Mogę iść z nimi, przydam się — nalegałem.

— Zostajesz. Koniec kropka — warknęła, posyłając mi swoje charakterystyczne spojrzenie, które potrafiło zwalić z nóg, a następnie ruszyła w stronę wyjścia z salonu — Rozejść się!! — wrzasnęła na tyle głośno, że wszyscy podskoczyli.

Westchnąłem i złapałem się za głowę, niemalże modląc się, żeby szmalcownicy ich nie znaleźli, jednak po chwili stwierdziłem, że Cam, Potter i Granger są ostatnimi osobami, które można nazwać głupimi. Jestem pewien, że za każdym razem jak zmieniają miejsce pobytu, to nakładają zaklęcia ochronne. Pocieszył mnie fakt, że sowy nie mogły ich znaleźć, to znaczyło, że oni też ich nie znajdą.

— Czasami to ta twoja ciotka mnie przyprawia o dreszcze — powiedział Blaise, podchodząc do mnie z lekkim uśmiechem.

— Nie jest taka zła — mruknąłem, uśmiechając się pod nosem.

Nie zapomnij o mnie • Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz