13. Powrót dzieci marnotrawnych.

3.7K 169 14
                                    

Następnego dnia wróciłam do domu. Przez telefon poprosiłam Charlie, by poinformowała o tym Louisa, czyli innymi słowy, aby nie było go, kiedy wrócę. Zjadłam śniadanie z chłopakami, a potem podziękowałam im za wszystko, pożegnałam się i wsiadłam w samochód. Nie wiedziałam, jak zachować się w stosunku do Natashy. Postanowiłam niczego nie planować, tylko zobaczyć co wyjdzie z tego na bieżąco i improwizować. Zajechałam pod dom, wzięłam torby i poszłam do domu. Kiedy tylko weszłam do środka, z kuchni wyjrzała Jas. Pisnęła na mój widok i podbiegła do mnie, przytulając mnie jakbyśmy się nie widziały z miesiąc.

- Przepraszam - wyszeptała mi do ucha i pocałowała w policzek.

- Nie wracajmy już do tego. - Odwzajemniłam uścisk. Blondynka uśmiechnęła się do mnie promiennie i pociągnęła w stronę kuchni.

- Chodź, śniadanie jemy.

- Jadłam u chłopaków - powiedziałam, wchodząc do pomieszczenia. Natasha na mój widok zakrztusiła się tym, co akurat przegryzała.

- Nie powiedziałyśmy jej.

- Serio, Jas? Nie domyśliłam się - mruknęłam. Charlie pomogła dojść Tashy do siebie, klepiąc ją intensywnie w plecy. Spojrzenia moje i Polki skrzyżowały się.

- Cassie, spieprzyłam. Przepraszam cię, naprawdę - powiedziała ze łzami w oczach. Nie byłam pewna, czy było to wywołane atakiem kaszlu sprzed chwili, czy może smutkiem. Wiedziałam jednak na pewno, co muszę zrobić. Podeszłam do niej i przytuliłam ją mocno, a ona zaczęła płakać.

- Przestań, Tasha - powiedziałam, gładząc ją po włosach.

- Naprawdę nie chciałam, żeby to tak wyszło - załkała, odsuwając się ode mnie.

- Przeczucie mówi mi, że to Lou wymyślił całe to udawanie. - Spojrzałam na nią uważnie.

- Nie, to nie do końca tak - kręciła. Nie wytrzymała jednak presji mojego świdrującego spojrzenia. - No dobra, to był jego pomysł - przyznała. - Ale ja się zgodziłam! Nakręcił mnie, że będziesz mnie obwiniała o to, że on nie ma dla ciebie czasu i... - Zamilkła, krzywiąc się, kiedy zdała sobie z czegoś sprawę. - Cholera, wcale mu nie pomagam, nie?

- Średnio - zaśmiałam się.

- No ale jeśli wybaczyłaś chłopakom, nam, Tashy, to jemu chyba też wybaczysz? - zapytała Jas.

- Kiedyś na pewno - mruknęłam, siadając na wysokim krześle przy blacie. - Wczoraj jak przyjechał, to mnie taki nerw złapał, jak go zobaczyłam... Nigdy wcześniej tak nie miałam.

- Nigdy chyba aż tak się z nim nie kłóciłaś, co?

- A skąd wiecie, że się kłóciłam? - spojrzałam po nich. Jas zarumieniła się lekko. Domyśliłam się o co chodzi, ale nie chciałam dać po sobie nic poznać.

- Niall dzwonił. Powiedział o twojej konfrontacji z Lou - powiedziała.

- Podejrzewam, że nie dzwonił tylko po to, by ci to powiedzieć. - Uśmiechnęłam się znacząco. Blondynka pokręciła głową.

- Zaprosił mnie do kina - przyznała, rumieniąc się jeszcze bardziej.

- Jas i Niall idą na randkę - zaśpiewała Charlie, a potem wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem, a sama zainteresowana spłonęła jeszcze większym rumieńcem.

- A ty się tak nie ciesz! - powiedziała do mnie. - Sama się obściskujesz z Liamem, gdzie tylko się da.

Tasha i Charlie zrobiły wielkie oczy patrząc na Jas, a potem na mnie.

These Teen Hearts [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz