22. "Malik, ogolę cię na łyso!"

3.4K 161 22
                                    

Usiadłam wygodnie na łóżku, twarzą do drzwi, zaplatając nogi po turecku. Łokcie zaparłam na kolanach, a na złączonych pięściach podparłam brodę i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Nie musiałam czekać długo, żeby się dowiedzieć, o co chodziło. Usłyszałam z korytarza jakieś głosy, a po chwili drzwi do pokoju się otworzyły i w środku znalazł się Harry. Nie dobrowolnie. Został brutalnie wepchnięty przez Zayna.

- Zayn, kurde, co ci... - mówił Harry, który cały czas był tyłem do mnie.

- Nie pozabijajcie się - przerwał mu brunet, wepchnął Stylesa dalej, po czym zamknął drzwi. Charakterystyczny szczęk w zamku upewnił mnie w tym, że utknęłam tu z Harrym, dopóki Malikowi nie odwidzi się ten głupi pomysł. Bo niewątpliwie był on głupi. Ja i Styles zamknięci w czterech ścianach? I że niby ma z tego wyniknąć coś pozytywnego? No chyba cię, Malik, posrało. Tymczasem lokaty opuścił bezradnie ręce i odwrócił się twarzą w stronę pokoju. I moją. Przez chwilę wyraz jego twarzy był pusty i kompletnie nie wiedziałam, co mu chodzi po głowie. Kiedy już minął mu pierwszy szok, na jego twarz wpełzł grymas złości. Pomachałam mu nieśmiało.

- Malik, ogolę cię na łyso! - krzyknął w stronę drzwi, podszedł do nich i uderzył je z pięści. Wątpię, czy Zayn go słyszał. Pewnie już siedział zadowolony w salonie, nikomu nie mówiąc o tym, co uknuł.

- No to sobie chyba posiedzimy - westchnęłam. Nie uśmiechało mi się siedzenie w jednym pomieszczeniu z Harrym, który prawdopodobnie najchętniej urwałby mi ręce.

- Będzie zabawa. - Podzielał mój brak entuzjazmu. Yaaay! Coś nas łączy. Podszedł do łóżka na którym siedziałam i ułożył się na nim. Obserwowałam, jak wkłada rękę najpierw do prawej kieszeni spodni, potem do lewej, a potem nawet do tylnych w poszukiwaniu czegoś.

- Sukin... - zaczął, ale urwał. - Zabrał mój telefon - powiedział niedowierzając i siadł tak, jak ja. - Dam sobie rękę uciąć, że jeszcze dwie minuty temu, w salonie, był w kieszeni spodni. A teraz PUFF! Zniknął - westchnął i znowu opadł na łóżko. Parsknęłam śmiechem, rozbawiona jego zachowaniem.

- Wiesz, że to pierwszy raz, jak rozmawiamy od czasu naszej wielkiej kłótni - powiedziałam niepewnie, zerkając na niego. Przez jakiś czas nic nie mówił, wlepiając wzrok w sufit, potem powoli przeniósł spojrzenie na mnie, a w końcu odetchnął głęboko i ponownie usiadł, na wprost mnie.

- Przepraszam, przesadziłem - przyznał, unikając mojego wzroku. - Zachowałem się jak ostatni kretyn, naskakując na ciebie tak bez powodu - powiedział, wzrokiem wiercąc dziurę we własnych dłoniach.

- Miałeś trochę racji.

- Niby z czym? - Spojrzał na mnie zaskoczony.

- Z tym, że traktowałam cię z góry i nigdy nawet nie przeprosiłam. I z tym, że nawet ze sobą nie rozmawiamy.

Nie odpowiedział nic.

- Ale kiedy powiedziałeś, że nie obchodzi mnie Zayn... To zabolało.

- Tak, zauważyłem. - Widać było, że jest mu przykro. - Ale ja po prostu...

- Nie możesz patrzeć jak ktoś na własne życzenie skraca sobie życie - powtórzyłam słowa, które powiedział Zayn.

- Dokładnie - przytaknął. Coś do niego dotarło i spojrzał na mnie uważnie. - Louis powiedział ci o moim ojcu.

- Nie Louis. Zayn.

- Powinienem wiedzieć, że 'To zostanie między nami' nigdy się nie sprawdza - prychnął.

- Wpadłam na niego zaraz po naszej sprzeczce. Wyładowałam na nim swoją złość, potem poszliśmy pogadać no i tak wyszło. Chciał dobrze. - Próbowałam jakoś usprawiedliwić Malika. - Tak samo jak ty, opierdalając mnie za te fajki. To zrozumiałe, że martwisz się o przyjaciela.

These Teen Hearts [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz