Obudziła mnie dość niespotykana, jak na godzinę dziesiątą w tym domu, cisza. Charlie zazwyczaj już o tej porze nie spała i hałasowała w swoim pokoju, który dzielił ścianę z moim. Zaciekawiona tym zjawiskiem stałam z łóżka, zmieniłam spodenki od piżamy na szary dres i zeszłam na dół. Nie zastałam nikogo, poza nadal śpiącym na salonowej kanapie Liamem. W kuchni na lodówce znalazłam kartę.
Nie porwało nas UFO. Rozeszłyśmy się po mieście, pozałatwiać kilka rzeczy przed wyjazdem. Nie zapomnij, że Liam jest u nas. Zajmij się nim, tylko tak, żebyśmy ciotkami nie zostały ;).
Ha-ha-ha. Boki zrywać...
Całujemy, Puchatku :*:*:*
Doczytałam dopisek, zerwałam kartkę z lodówki i zmiętą włożyłam do kieszeni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam mleko, z szafki Nutellę, a z chlebaka świeży chleb. Dobrze, że któraś z dziewczyn pomyślała i poszła rano do piekarni... Zrobiłam kanapki, jak zwykle smarując je grubą warstwą kremu, podgrzałam mleko i udałam się do salonu. Najwyraźniej Liam obudził się w nocy, bo zasypiał w pełnym opakowaniu, a teraz jego ubrania leżały na oparciu fotela. Sam chłopak spał smacznie, tuląc się do poduszki. Nie miałam serca go budzić, więc jedynie zrobiłam mu zdjęcie, a potem usiadłam na podłodze, opierając się plecami o mebel na którym leżał i włączyłam cicho telewizor. Znalazłam odcinek Chirurgów i zajadając się śniadaniem, skupiłam uwagę na filmie.
- Dzień dobry - usłyszałam nagle, tuż obok siebie, nieco zachrypnięty głos. Na szczęście nie miałam w dłoni akurat ani kubka z mlekiem, ani kanapki, bo ze strachu podskoczyłam tak wysoko, że z pewnością wszystko wylądowałoby na mnie.
- Cholera jasna, Payne! Czy ty chcesz, żebym ja tu trupem padła?! - krzyknęłam, bijąc śmiejącego się w głos chłopaka, który schował się pod kocem. - Prawie przez ciebie zwału dostałam!
- Przepraszam! - powiedział przez śmiech. - Nie chciałem cię... No dobra, chciałem cię przestraszyć - dodał i czując kolejną falę moich uderzeń, ponownie zaczął się śmiać.
- To nie jest śmieszne! - krzyknęłam. - Poza tym, mógłbyś chociaż udawać skruchę, jak przyzwoitość nakazuje! - dodałam oburzona i uderzyłam go po raz ostatni w, jak podejrzewałam, głowę, a potem obrażona siadłam na podłodze, skrzyżowałam ręce na piersi i wbiłam wzrok w ekran telewizora, starając się zignorować nadal śmiejącego się szatyna i uspokoić serce, które biło mi bardzo, bardzo szybko. Niech cię piorun strzeli, Payne! Po chwili chłopak przestał się chichrać i wyłonił spod koca. Wytężyłam całą siłę woli, by skupić się na rozmowie Meredith i Dereka, ale rozpraszała mnie twarz Liama, która pojawiła się obok mnie, wykrzywiając się w głupich minach, mających na celu mnie rozśmieszyć.
- Spadaj - mruknęłam i pacnęłam go dłonią w twarz.
- Oj no przepraszam. Naprawdę i szczerze - powiedział, siląc się na poważną minę, a potem mnie przytulił.
- Okej, możesz mnie już puścić - odezwałam się po chwili.
- Nie, dopóki nie powiesz, że mi wybaczasz. - Mogłam niemal usłyszeć, że się uśmiecha.
- Okej, okej, wybaczam - powiedziałam i odwzajemniłam uścisk. - To już drugi raz jak się przytulamy, kiedy ty jesteś prawie goły. To zaczyna się robić naprawdę dziwne - dodałam i odsunęłam się od niego. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Musiałam przyznać, że wygląda naprawdę uroczo, kiedy się śmieje. Jego oczy zwężają się wtedy w zabawne szparki, a na czole uwydatnia się żyła. Ma też bardzo przyjemny dla ucha śmiech. I ładny uśmiech. I ładnie pachnie... Stój, Cass! Prrr! Ogarnij się! Potrząsnęłam głową, jakby to miało wygonić z niej wszystkie głupie myśli i zaśmiałam się sama z siebie. Odwróciłam wzrok od szatyna i wróciłam do serialu.
CZYTASZ
These Teen Hearts [zakończone]
FanficBycie siostrą Louisa Tomlinsona nie jest taką prostą sprawą. Zwłaszcza, jeśli Louis Tomlinson jest członkiem boysbandu, którego supportem w miesięcznej trasie jest twój girlsband. Będzie się działo. ~~ Akcja opowiadania zaczyna się w grudniu 201...