- Rany! Ja chcę jeszcze raaaz! - krzyknęła Tasha, kiedy zeszłyśmy ze sceny. Całkowicie ją popierałam. To było niesamowite! Najlepszy koncert w moim życiu!
- Dziewczyny, w garderobie czeka na was parę osób. - Poinformował nas Jim z tym uśmiechem, którym pokazywał że jest tak bardzo zadowolony z nas i sam z siebie, iż ma dla nas nagrodę.
Rodzice! Szybko pozbyłyśmy się okablowania i całego tego sprzętu, i popędziłyśmy by spotkać się z naszymi rodzinami. Kiedy weszłyśmy do garderoby od razu zlokalizowałam moich rodzicieli. Wpadłam w ramiona taty, przytulając się do niego jak mała dziewczynka. Stęskniłam się za nimi!
- Musimy poważnie porozmawiać, młoda damo. - Właśnie takimi słowami mnie przywitał.
- Wszystko psujesz, tato! - jęknęłam, ściskając go mocniej. Wiedziałam, że rozmowa będzie dotyczyła papierosów i wiedziałam, że nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
- I tak jesteśmy z ciebie dumni - dodał, całując mnie w głowę. Zaraz potem oddał mnie w ręce mamy, która także mnie wyściskała, niemal łamiąc żebra. Razem z dziewczynami na chwilę zostawiłyśmy nasze rodziny, by pobiec do chłopaków i życzyć im udanego występu.
- Nie chcę się przechwalać, ale będziecie musieli się nieźle wysilić, żeby pobić nasz występ - powiedziała zaczepnie Tasha, nawiązując do naszego wspólnego koncertu.
- Och, skarbie, nie sądzę - prychnął Louis, podrzucając do góry orzeszka. Chciał złapać go w buzię, ale brunetka ubiegła go, łapiąc przysmak Louisa w dłoń i zjadając go. Lou oczywiście nie mógł jej tego darować i zaczęła się przepychanka, która zapewne skończy się na tym, że brat zaatakuje swoją dziewczynę łaskotkami. Zaśmiałam się pod nosem i przysiadłam się do Zayna.
- Gdzie mój facet? - Zagadnęłam, odrywając jego uwagę od telefonu.
- Siedzi obok ciebie. - Wyszczerzył się, poruszając brwiami do góry. Wywróciłam oczami.
- Stargałabym ci włosy, gdyby nie to, że zaraz wychodzisz na scenę.
- Uff, kamień z serca. - Udał, że ociera z czoła pot. Sprzedałam mu kuksańca w żebra, a on zakleszczył wokół mnie swoje ramiona, unieruchamiając mnie. Bosko...
- Malik! - Głos Liama rozległ się tuż za naszymi plecami. - Zdaje się, że coś ustaliliśmy. Łapy precz od mojej kobiety.
- Raaany, zluzuj gacie, stary. - Zayn od razu mnie puścił i odsunął się na drugi koniec kanapy, a puste miejsce między nami zajął Liam, zgrabnie przeskakując przez oparcie kanapy.
- Cześć, skarbie. - Uśmiechnął się i cmoknął mnie w usta.
- Skąd ten dobry humor? - Zdziwiłam się.
- Bez powodu. Mam przeczucie, że to będzie wyjątkowo udany koncert. - Wyszczerzył się.
- Ej, Payne! - Harry wściubił swoją głowę między mnie i Liama. - Dodzwoniłeś się do... Oooo, Cass! - Wrwał w nienaturalny sposób, kiedy mnie zauważył. - To do później! - Wyprostował się i chciał odjeść, ale zdołałam złapać go za koszulkę i przyciągnąć.
- O co chodzi? Do kogo Liam miał się dodzwonić? - zapytałam, badawczo spoglądając na siedzącego obok mnie chłopaka i Stylesa.
- Errrm, do... naszego znajomego...? - odpowiedział niepewnie. Liam załamany zwiesił głowę. Sama niedowierzałam w głupotę Harry'ego i jego nieumiejętność wybrnięcia z sytuacji. - Do Cher - jęknął zrezygnowany. Zarówno ja jak i Payne spojrzeliśmy na niego z niedowierzaniem.
- Lloyd? - Upewniłam się. Ten tylko kiwnął głową i ulotnił się, jak tylko go puściłam. Spojrzałam wyczekująco na Liama.
- Chciałem się dowiedzieć, czy dotarła już na miejsce. - Wyjaśnił, nieco zdenerwowany.
CZYTASZ
These Teen Hearts [zakończone]
FanfictionBycie siostrą Louisa Tomlinsona nie jest taką prostą sprawą. Zwłaszcza, jeśli Louis Tomlinson jest członkiem boysbandu, którego supportem w miesięcznej trasie jest twój girlsband. Będzie się działo. ~~ Akcja opowiadania zaczyna się w grudniu 201...