33. Nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej.

3.5K 150 23
                                    

Jeśli mój dzień zaczyna się od pobudki telefonem, to jest to bardzo zły początek dnia i mam bardzo złe przeczucia co do następnych dwudziestu czterech godzin.

Wyciągnęłam rękę i na szczęście dosięgłam do urządzenia leżącego na szafce obok łóżka. Gdyby tak nie było, odpuściłabym sobie tę rozmowę. Liam poruszył się za mną i wzmocnił uścisk wokół mojej talii, mocniej przytulając się do moich pleców. Szybko wyciszyłam telefon, żeby dzwonek nie obudził chłopaka. Literki na moim wyświetlaczu ułożyły się w napis 'WrzódNaTyłku', a ja uniosłam oczy ku niebu w niemej prośbie o cierpliwość. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Poczekaj moment - powiedziałam do telefonu a potem delikatnie wysunęłam się z uścisku Liama.

- Gdzie idziesz? - zapytał zaspanym głosem, łapiąc mnie za rękę, nawet nie otwierając oczu.

- Za chwilę wrócę. Śpij. - Cmoknęłam go w policzek i poszłam do łazienki. - Co jest? - Ponownie przyłożyłam telefon do ucha, zamykając za sobą drzwi do pomieszczenia.

- Cześć, siostra. Jest taki plan, żeby wybrać się dziś na lodowisko. Jim i Andrew już ugadani. Piszecie się? Samolot do Dublina mamy dopiero o 17, więc przed nami jeszcze sporo czasu. Możemy trochę pobujać się po mieście. Co wy na to?

- Rany, Louis... - jęknęłam, przecierając zaspane oczy. - Jeszcze dwie minuty temu spałam. Mów wolniej i wyraźniej - poprosiłam, ściągając brwi, jakby miało mi to pomóc w skupieniu się na tym, co mówi brat. 

- Dogadaj się z Liamem... - powiedział przesadnie powoli. - Łapiesz?

- Bez przesady, Lou - jęknęłam zirytowana.

- Okej. - Zaśmiał się. - Dogadaj się z nim, czy idziecie z nami na lodowisko czy nie.

- Mhm. O której?

- Za dwie godziny. Czyli równo w południe.

- To która teraz jest? - zapytałam. Brat westchnął cierpiętniczo.

- Dziesiąta. Ogarnij się, siostra.

- Ogarnąć się? Nie, dzięki. - Prychnęłam. - Co do lodowiska dam ci znać później. Pa. - Rozłączyłam się i poczłapałam z powrotem do pokoju. Odłożyłam telefon na szafkę i wpełzłam pod kołdrę, wtulając się w Liama. Chłopak zamruczał zabawnie, mocno objmując mnie ramionami. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi i zamknęłam oczy. Było mi tak dobrze.

- Gdzie byłaś? - zapytał lekko zachrypniętym, zaspanym głosem, delikatnie łaskocząc swoim oddechem moją skórę.

- Louis dzwonił. Nie chciałam cię budzić, więc poszłam do łazienki - wyjaśniłam.

- Chciał się dowiedzieć się, czy uważaliśmy? - zaśmiał się.

- Liam! Nie nabijaj się z niego! Wyobrażasz sobie jak ciężko było mu to powiedzieć?

- Oj tak. Doskonale sobie to wyobrażam - powiedział i znowu się zaśmiał.

- Przestań! - powiedziałam ostrzegawczo.

- Bo co?

- Bo... - Zamyśliłam się, szukając jakiejś dobrej groźby, którą potem ewentualnie mogłabym wypełnić. -Bo cię ugryzę!

- Haha! Chciałbym to... AŁA! - jęknął, kiedy wbiłam zęby w jego w ramię.

- Ostrzegałam.

-T eraz pożałujesz. - W jednej sekundzie znalazł się nade mną, ciężarem swojego ciała przygniatając mnie do łóżka i zaczął łaskotać.

These Teen Hearts [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz