- Cass, wstawaj!
- Pobudka, Puchatku!
- Za pół godziny mamy być u Diego!
Dziewczyny wpadły do mojego pokoju jak do siebie, zrywając ze mnie kołdrę i rzucając we mnie jakimiś ciuchami.
- Dajcie żyć, idiotki - mruknęłam, naciągając poduszkę na głowę.
- Cassandro!
- Charlotte, a chcesz łomot? - warknęłam siadając i patrząc spod byka na najmłodszą z nas. Ta posłała mi buziaka i rzuciła we mnie moimi dżinsami.
- Czekamy w kuchni, Puchatku.
Leniwie sięgnęłam po telefon leżący obok poduszki, by sprawdzić godzinę. Ósma rano?! One chyba oszalały. Zwlekłam się z łóżka i ubrałam dżinsy, które niedawno rzuciła we mnie Charlie. Wyciągnęłam z walizki pierwszą lepszą koszulkę, ale niestety przed założeniem konieczne było jej wyprasowanie. Wzięłam ją ze sobą i wyszłam do kuchni. Charlie i Jas piły kawę, przysłuchując się wiadomościom podawanym przez radio, a Lou i Tasha obściskiwali się przy kuchence. Kiedy tylko weszłam, odsunęli się od siebie gwałtownie.
- Nie przeszkadzajcie sobie. - Wzruszyłam ramionami i zajrzałam do lodówki.
- A ty jeszcze nie ubrana? Cass, już i tak mamy opóźnienie - skarciła mnie Jas.
- Muszę sobie uprasować koszulkę. I zjeść śniadanie. I wypić kawę - odpowiedziałam z głową nadal w lodówce.
- Śniadanie zjesz u Diego, kawę dopij moją, a ja w międzyczasie uprasuję ci bluzkę, Puchatku. - Charlie wstała od stołu, zabrała z mojego ramienia czerwony materiał i wyszła. Siadłam na jej miejsce, by dopić nadal gorący napój. Przyjaciółka wróciła z moją koszulką pięć minut później, więc szybko ją ubrałam, co wywołało dziwny wybuch paniki u Louisa. Nie mam pojęcia, o co mu chodziło, bo przecież nie pierwszy raz się przy nim przebierałam. Dziewczyny pożegnały się z Lou, ja krzyknęłam rodzicom, że wychodzę i samochodem Natashy pojechałyśmy do pubu Diego.
Na miejscu byłyśmy pięć minut później. Weszłyśmy do środka, głośno śmiejąc się z poślizgu Tashy, który prawie doprowadził do jej upadku.
- Dziś nieczynne! Impreza zamknięta! - Usłyszałyśmy krzyk z zaplecza.
- No nie! A miałyśmy taką nadzieję na najlepsze tosty w Doncaster! - zawołałam zawiedziona. Chwilę później usłyszałyśmy brzęk butelek, a naszym oczom ukazał się starszy ode mnie o pięć lat Hiszpan.
- Dziewczyny! - zawołał wesoło, wyszedł zza baru i mocno nas wszystkie wyściskał. - Nareszcie w domu, co?
- No trochę się stęskniłyśmy za miastem, za znajomymi, za tym miejscem - powiedziała Charlie, rzucając kurtkę na bar i zasiadając na wysokim krześle.
- Ha! Wiedziałem, że i o mnie wspomnicie! - zawołał dumny.
- No proszę cię, jak mogłybyśmy nie wspomnieć? - Jasmine zarzuciła mu rękę na ramię. - Pozwoliłeś nam u siebie śpiewać i ściągnąłeś tu tego łowcę talentów!
- No tak, ale nie ściągnąłbym go tak łatwo, gdyby nie wasze filmiki na Youtube no i oczywiście talent, Jas - wytknął mężczyzna.
- Mów co chcesz, ale ja cię mam za ojca naszego sukcesu - odpowiedziała mu stanowczo blondynka. - No, może ojca chrzestnego - dodała po chwili namysłu, wywołując u nas śmiech.
- Ale wiesz, Diego, z tymi tostami, to ja mówiłam serio - wtrąciłam. - Te bestie wyciągnęły mnie z domu bez śniadania. - Zrobiłam smutną minkę, na co uśmiechnął się i zniknął w kuchni.
CZYTASZ
These Teen Hearts [zakończone]
FanficBycie siostrą Louisa Tomlinsona nie jest taką prostą sprawą. Zwłaszcza, jeśli Louis Tomlinson jest członkiem boysbandu, którego supportem w miesięcznej trasie jest twój girlsband. Będzie się działo. ~~ Akcja opowiadania zaczyna się w grudniu 201...