Rozdział 23

15.8K 487 181
                                    

Urodzinowa rozrywka

KATE

Wychodzimy z domu zaledwie chwilę po godzinie dziewiętnastej. Kelsey uparła się, żebyśmy pojechały samochodem, więc ostatecznie jej uległam i wspólnie wsiadamy do auta.

Czuję się wybitnie nieprzyzwoicie w tej sukience, jednak Kelsey nie chciała mi odpuścić i nie pozostawiła mi innego wyboru.

Kilka minut po siódmej zatrzymujemy się na parkingu pod klubem i rozglądamy się za wolnym miejscem. Na szczęście po zaledwie kilku sekundach udaje nam się zaparkować.

- Gotowa? – pyta Kelsey, gdy wyłącza silnik samochodu.
- No nie wiem. Jakoś nie jestem przekonana, ale powiedzmy, że gotowa.
- Mam coś dla ciebie – mówi po chwili ciszy.

Sięga ręką za fotel i po chwili podaje mi torebkę prezentową.

- Kelseyy... nie musiałaś – mówię z uśmiechem, gdy zaglądam do środka.

Wyjmuję małe, kwadratowe pudełko obwiązane wstążką z logiem jednego z salonów jubilerskich.

- Jesteś moją przyjaciółką i masz dziś urodziny, więc tak, musiałam.

Otwieram pudełeczko, a moim oczom ukazuje się przepiękny naszyjnik z zawieszką wysadzaną cyrkoniami w kształcie literki K. Jest śliczny.

Odstawiam torebkę z i pudełko na bok i zamykam przyjaciółkę w niedźwiedzim uścisku.

- Dziękuję. Jest piękny.
- Miałam nadzieję, że ci się spodoba.
- Naprawdę dziękuję.

Puszczam przyjaciółkę i ponownie chwytam pudełko.

- Zapniesz mi go?

Podaję jej łańcuszek i odwracam się tyłem do niej. Przyjaciółka owija go wokół mojej szyi, po czym zapina, pozwalając mu delikatnie opaść na moją szyję. Uwielbiam taką skromną biżuterię. Szczególnie srebrną. Złoto to nie mój kolor. Chyba, że białe, ale to już niezły wydatek.

- Teraz to już musisz być gotowa – oznajmia wesoło Kelsey.
- I jestem.

Wysiadamy z auta i kierujemy się w stronę wejścia do budynku. O dziwo nie stoimy w kolejce. Kelsey podchodzi do jednego z ochroniarzy, szepcze mu coś na ucho, a ten jak gdyby nigdy nic wpuszcza nas do środka. Oczywiście sytuacja ta nie umyka pozostałym czekającym. Rozlegają się głosy niezadowolenia i gwizdy. Kelsey przewraca tylko oczami, chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie w głąb klubu.

Jestem prawie pewna, że pójdziemy zająć jeden ze stolików koło parkietu, jednak gdy tylko chcę skręcić w tamtą stronę, Kelsey mocniej pociąga mnie z przedramię.

- Nie tu, głupku. Mamy wynajętą lożę.
- Co? Po co?
- No jak to po co? Żeby być z dala od innych ludzi. W końcu będziemy świętować twoje urodziny.

Uśmiecham się do niej lekko. Doskonale wie jak bardzo drażnią mnie ludzie z klubów. Spędzenie czasu w loży i w naszym własnym towarzystwie może nie być aż takie złe, jak początkowo myślałam.

Dochodzimy do jakiejś ściany, przy której zamontowane są metalowe schody, prowadzące na górę do kilku oszklonych lóż. Na oko pewnie trzech lub czterech. Wchodzimy na górę i pokonujemy zaledwie kilka metrów nim Kelsey otwiera jedne z matowych, szklanych drzwi. Swoją drogą świetne rozwiązanie, samo szkło nadaje temu miejscu nieco nowoczesności, a mat sprawia, że mimo wszystko, siedzący wewnątrz ludzie mają zapewnioną prywatność i nikt nie zagląda im przez ramię. Ochroniarz zerka na blondynkę pytająco, na co ta pokazuje mu coś na swoim nadgarstku. Mężczyzna odsuwa się na bok i przepuszcza nas w drzwiach, posyłając lekko zażenowany uśmiech.

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz