Tajemniczy gość
KATE
Dziś niestety przypada moja zmiana w pracy, w dodatku wieczorna, z czego oczywiście nie jestem zadowolona, ale z racji braku wyboru, muszę się po prostu dostosować. Jeśli chcę mieć jakieś pieniądze, muszę pracować. To chyba jasne. Nie mogę wiecznie żyć za pieniądze ojca, nawet jeśli uważam, że mi się należą za wszystko, co spotkało mnie z jego strony. Z alimentów od niego z chęcią odłożę sobie na jakieś większe wydatki w przyszłości, zaś w teraźniejszości chciałabym żyć z tego, co sama zarobię.
Na moje nieszczęście dziś znów mam zmianę z Ruby. Odkąd tylko przyszłam, zdążyłyśmy mieć trzy spięcia i jedną małą kłótnię.
Stoję na zapleczu i wycieram podłogę, gdy słyszę piskliwy głos rudowłosej.
- Kate, goście przyszli! Przyjmij zamówienie!
- Ruby, zmywam podłogę! Ty nie możesz?! – odkrzykuję na tyle głośno, by usłyszała.
- Ja dziś obsługuję bar!Boże, co za babsko! Jak ja jej nie lubię. Cały zespół jest fantastyczny, z wyjątkiem tej jednej typiary...
Odkładam mopa i wycieram dłonie w fartuch. Jakby nie mogła przyjąć tego cholernego zamówienia. Przy barze i tak nie ma ruchu.
Przechodząc obok niej, chwytam z lady swój notatnik, ubieram firmowy uśmiech i kieruję się ku stolikowi z nowo przybyłymi gośćmi. Dziś nie ma zbyt dużego ruchu, więc nie muszę się aż tak uwijać. Całe szczęście. Spodziewałam się, że w okresie świątecznym pizzeria będzie tętnić życiem.
Gdy z każdym krokiem zbliżam się do stolika, dostrzegam Luka. Uśmiecham się do niego szczerze, a potem zauważam, że nie jest sam. Towarzyszy mu jakiś mężczyzna, cały na czarno. Mam wrażenie, że go znam. Momentalnie zamieram, gdy nasze spojrzenia się spotykają. James.
Mam ochotę uciec stamtąd najdalej jak się da, ale fakt, że jestem w pracy skutecznie mi to uniemożliwia. W dodatku Ruby... gdybym miała zmianę z kimkolwiek innym, nie wahałabym się i po prostu bym wyszła, ale ona zaraz doniesie do szefa i pożegnam się z dniówką.
Biorę kilka głębokich wdechów i podchodzę do stolika.
Bądź profesjonalna Kate, klient to klient – tłumaczę sobie w myślach.
- Dzień dobry państwu, mogę przyjąć zamówienie? – mówię z udawaną życzliwością.
Staram się nie patrzeć na siedzących obok mnie mężczyzn. Luke przegiął. Dobrze wie, że tu pracuję, a mimo to przyprowadził tu Jamesa. A ja głupia uwierzyłam w tą bajkę o respektowaniu moich decyzji... Zdecydowanie mamy do pogadania.
- Kate... - Luke szepcze w moją stronę. – Przepraszam... Nie wiedziałem, że dziś masz zmianę.
- Mogę przyjąć zamówienie czy nie? – wpuszczam do mojego tonu głosu odrobinę irytacji.Luke zerka na mnie przepraszająco, po czym znów wlepia wzrok w kartę.
W duchu modlę się żeby szybko złożyli zamówienie. Przez cały czas czuję wzrok Jamesa na sobie. Choć minęło tyle czasu ja wciąż doskonale wiem kiedy na mnie patrzy. Po plecach przebiega mi przyjemny dreszcz. Odganiam te myśli, a moja podświadomość wrzeszczy na mnie gniewnie. Nie mogę sobie pozwolić na wybuch emocji.
- Poproszę małą margerithę i piwo niepasteryzowane – mówi cicho Luke. – A ty?
Zwraca się do Jamesa jednak ten wydaje się być nieobecny.
- To samo. Tylko z wodą – mówi po chwili James.
Gdy słyszę jego słowa, nie umiem się powstrzymać i spoglądam na niego. Od razu tego żałuję. Wszystkie wspomnienia wracają jak na pstryknięcie palcem. Tak bardzo za nim tęskniłam – za jego głosem, za jego poczuciem humoru, za jego dotykiem, pewnością siebie. Po prostu za jego obecnością. A teraz jest tutaj, w zasięgu mojej ręki.
Nie, Kate – upomina mnie wewnętrzne ja. – Żadnych głupot. Macie pewne kwestie do wyjaśnienia, opanuj się.
Odganiam te myśli i szybko notuję to, co postanowili zamówić.
- Dostarczymy zamówienie jak tylko będzie gotowe – oznajmiam służbowo i wręcz biegnę w stronę kuchni.
Zostawiam kucharzom kartkę z zamówieniem, a sama chowam się w szatni pracowniczej. Od razu piszę sms do Luka.
Ja: Czy ty zwariowałeś? Luke, myślałam, że mogę ci ufać i naprawdę uszanujesz moje decyzje!
Luke: Kurwa, Kate, tak cię przepraszam. Nie miałem pojęcia, że dziś pracujesz.
Ja: Wystarczy ci informacja, że w ogóle tu pracuję.
Luke: Przepraszam. Wiem, że nie tak mieliście się spotkać. Wybacz..Nie odpisuję. Chowam telefon do swojej szafki i siadam na małej drewnianej ławce. Kiedy czuję jak oczy zaczynają mnie piec, chowam twarz w dłoniach. Nie mogę teraz płakać...
Dopiero gdy stanęłam z nim twarzą w twarz, wszystko zrozumiałam. Tak, skrzywdził mnie, okłamał. Wszystko to prawda. I dalej jestem na niego o to zła. Ale to nie zmienia faktu jak bardzo za nim tęskniłam. Wielokrotnie marzyłam o dniu, kiedy wreszcie wróci do domu, kiedy będę mogła go przytulić, pocałować. Chciałam tego. A czy teraz tego chcę?
Tak. Tak, chcę, bo wciąż go kocham. Niezależnie od tego, ile przez niego wycierpiałam. Minęło tyle czasu, a moje uczucia wcale się nie zmieniły. Kiedy półtora roku temu mówiłam, że zakochałam się w nim do szaleństwa, nie zdawałam sobie sprawy z powagi tych słów. I tak właśnie jest. Jestem szalona. Jestem kompletną wariatką. Niejedna dziewczyna w tym czasie znalazłaby sobie następnego faceta, przy którym czułaby się bezpieczna, kochana i potrzebna. Sęk w tym, że ja nie znalazłam żadnej z tych rzeczy u boku kogoś innego. Nie potrafię szybko zaufać ludziom, bardzo się do nich przywiązuję i sama mogłabym oddać im serce na tacy, a potem zostaję wykorzystana i odrzucona. I to też jest moim największym lękiem, który uniemożliwia poszerzanie horyzontów i grona znajomych.
Czuję jak po moich policzkach spływają wąskie stróżki słonych łez. Łez bezsilności i bezradności. Jestem rozdarta między tym co czuję a tym co myślę. Serce każe mi się rzucić na niego i przytulić, a rozum przypomina wszystko, co w między czasie wyszło na jaw o przeszłości Jamesa. W tym momencie jestem pełna sprzeczności i nie wiem co powinnam ze sobą zrobić.
**********
Jeśli podobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!
Do następnego :)
![](https://img.wattpad.com/cover/220590958-288-k399696.jpg)
CZYTASZ
Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONE
Ficção Adolescente*2 część opowiadania Tajemniczy Współlokator - blisko Ciebie* Kiedy Kate wyjechała na wymarzone studia, nie wszystko szło jak z płatka, jednak dzięki ludziom, którymi się otoczyła, otrzymała ogrom wsparcia i zrozumienia. Znalazła nowego przyjaciela...