Coś się kończy a coś zaczyna
KATE
Dziś jest dzień, na który czekałam od dłuższego czasu. Koniec roku akademickiego. I choć bardzo podoba mi się życie studenta, cieszę się, że przede mną trochę wolnego. Prawo samo w sobie nie jest aż tak łatwe jak mogłoby się wydawać, a dodatkowo dochodziły jeszcze przedmioty, które niekoniecznie wiązały się z moim kierunkiem studiów. Czasem miałam ochotę to rzucić i zająć się czymś innym, jednak koniec końców cieszę się, że tego nie zrobiłam. Byłaby to decyzja podjęta pod wpływem chwili i z pewnością w chwili obecnej bardzo bym tego żałowała.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale naprawdę jestem z siebie dumna. I z tego, że przeżyłam te trzy lata. Przede mną co prawda jeszcze trochę nauki, praktyki i aplikacja, ale mam pewność, że dam sobie ze wszystkim radę. Jako dziecko mogłam tylko pomarzyć, że w przyszłości zostanę prawniczką w eleganckim stroju z teczką pod ręką. Dziś to marzenie wydaje się realne.
*
Gdy razem z Kelsey wychodzimy z głównego kampusu uniwersytetu, nie potrafię pohamować jednoczesnej radości jak i smutku. Z jednej strony cieszę się na nadchodzące wakacje, ale z drugiej strony wiem, że jeden z etapów mojego życia właśnie się kończy. Razem z Jamesem postanowiliśmy, że wspólnie się przeprowadzimy. Co prawda nasze przyszłe lokum będzie gotowe dopiero po wakacjach, ale już teraz mam świadomość, że wszystko się zmieni.
- Kateee... – mówi z troską Kelsey, kiedy obejmuje mnie ramieniem i przyciąga bliżej siebie. – Nie płacz..
- Nie płaczę... – protestuję, gdy wycieram policzki ze słonych łez.
- A niby co robisz? Oczy ci się pocą?Przyjaciółka uśmiecha się do mnie życzliwie.
- No chodź tu.
Po tych słowach zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku i mocno przytula. Nie rozumiem jak łatwo przychodzi jej pożegnanie z dotychczasową rzeczywistością.
- Przepraszam... - bąkam pod nosem. – Po prostu zrobiło mi się przykro jak tak sobie pomyślałam, że już więcej tu nie wrócę i nie będę z tobą mieszkać...
- Wiem – mówi, gładząc mnie delikatnie po plecach. – Ale pomyśl sobie, że teraz będzie tylko lepiej. Kurde dziewczyno, zdobyłaś praktyki w najlepszej kancelarii w okolicy, a na dodatek idziesz tam dopiero po wakacjach. Teraz możesz szaleć i bawić się bez zobowiązań przez całe dwa miesiące, bez myśli, że musisz się uczyć do egzaminów. Uśmiechnij się! Coś się kończy, a coś zaczyna. Poradzisz sobie. Zresztą, znasz adres, pod którym jeszcze jakiś czas temu mieszkałaś. Wiesz gdzie będę pomieszkiwać dopóki Luke mnie nie wywali. A ja znam twój, to nie tak daleko od siebie. Poza tym będziemy się widywać na kampusie.Uśmiecham się do siebie i odsuwam od przyjaciółki. Ma rację. Coś się kończy, a coś zaczyna. Teraz muszę stawić czoła nowej sytuacji.
- Masz rację. Dziękuję, Kels...
Przyjaciółka odwzajemnia uśmiech.
- Chodź. Musimy zabrać nasze walizki z akademika i oddać klucze, a robi się już ciemno.
*
Siedzę na swoim łóżku i wpatruję się w stojącą przede mną walizkę. W mojej głowie pojawiają się wspomnienia związane z tym pomieszczeniem. Choć nie mieszkałam tu od początku, a pokój ma zaledwie kilkanaście metrów kwadratowych na dwie osoby, tak wiele się tu wydarzyło, że ciężko zostawić mi to miejsce i po prostu wyjść. Chwile spędzone tutaj były różne – jedne szczęśliwe, które chciałabym powtórzyć, inne niekoniecznie – jak na przykład sytuacja z Rafaelem, który jak gdyby nigdy nic naskakiwał na mnie, wyzywał i groził. Choć chyba powinnam mówić o nim używając jego prawdziwego imienia, a nie tego fałszywego. Gdy tylko o tym myślę moje ciało przebiega nieprzyjemny dreszcz.
Potrząsam głową i podnoszę się z miękkiego materaca.
- Idziemy? – pytam nerwowo przyjaciółkę, która dopakowuje swoją walizkę.
- Już? Myślałam, że będziesz chciała posiedzieć, pożegnać się z tym miejscem...
- Nie chcę – odpieram zbyt pewnie.Rozkładam rączkę walizki, zarzucam torbę podróżną na ramię i wychodzę na korytarz.
Po kilku minutach Kelsey wyłania się z pokoju i zamyka za nami drzwi.
- Wszystko wzięte? – pyta radośnie.
Kiwam potakująco głową. Nawet jeśli coś zostawiłam – trudno.
Wychodząc, zachodzimy jeszcze do punktu administracyjnego na samym dole budynku, gdzie oddajemy klucze, podpisujemy oświadczenie o pozostawieniu pokoju w stanie nienaruszonym sprzed wprowadzenia się i inne takie duperele. W końcu po czterdziestu minutach spędzonych w poczekalni, a potem w gabinecie, opuszczamy budynek akademika.
- Chodźmy, bo zaraz znowu się popłaczesz.
Kiwam potakująco głową i razem z Kelsey zmierzamy w stronę parkingu, gdzie stoi jej samochód.
*******************
Jeśli spodobał Ci się rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza pub gwiazdki!A wszystkich stałych czytelników, którzy jeszcze nie skorzystali, zapraszam na moje najnowsze opowiadanie „Zaginiona". Już niedługo zaczną pojawiać się tam kolejne rozdziały.
Do następnego :)
![](https://img.wattpad.com/cover/220590958-288-k399696.jpg)
CZYTASZ
Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONE
Teen Fiction*2 część opowiadania Tajemniczy Współlokator - blisko Ciebie* Kiedy Kate wyjechała na wymarzone studia, nie wszystko szło jak z płatka, jednak dzięki ludziom, którymi się otoczyła, otrzymała ogrom wsparcia i zrozumienia. Znalazła nowego przyjaciela...