Rozdział 12

15.6K 548 217
                                    

Do zobaczenia za chwilę

KATE

Kiedy w końcu odzyskuję świadomość tego, co się dzieje, odpycham Rafaela od siebie, a moja dłoń z zamachem ląduje na policzku mężczyzny.

- Boże Kate przepraszam... - mówi zawstydzony, gdy odskakuje ode mnie jak poparzony. – Nie mam pojęcia co mi odbiło.
- No, odbiło. I to nieźle. Nie rób tego ponownie, jasne?
- Oczywiście.

Rafael spuszcza wzrok na betonowe podłoże pod stopami. Może naprawdę żałuje?

- Muszę już iść. Do zobaczenia jutro na kampusie.
- Do zobaczenia.

Kiedy brunet odchodzi, szybko przechodzę przez furtkę i idę prosto do domu.

Zaraz po wejściu do środka, dostrzegam Luka krzątającego się w kuchni. Czeka nas rozmowa, o której wspomniał w smsie, jednak szczerze mówiąc, nie mam na nią ochoty. Jestem zdezorientowana i zagubiona po tym, co się przed chwilą wydarzyło.

- Hej – mówię smętnie, gdy przekraczam próg kuchni.
- Hej. Coś się stało? – pyta zaniepokojony Luke.
- Nie, nic. Po prostu miałam dziś same trudne zajęcia i jestem zmęczona.
- Więc może powinnaś zostać w domu i nie iść dziś do pracy?
- Luke, o co ci chodzi z tą moją pracą? Najpierw te smsy, teraz to. Przecież wiesz, że nie mogę chodzić tam tak jak mi się podoba. Jest grafik i muszę się do niego stosować.

Luke mierzy mnie wzrokiem jednocześnie uważnie obserwując, ale nie mówi ani słowa.

Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.

- Tak wiem – mówi, przerywając niezręczną ciszę.
- Cieszy mnie to, więc przestań już wspominać o tym, że nie powinnam pracować, dobrze?
- Ja się tylko martwię Kate...
- Doceniam. Ale nie możesz mną rządzić.
- Tak wiem – wzdycha. – Czy zgodzisz się chociaż żebym cię dziś odebrał? Poczekasz?
- O co chodzi? Co takiego się dzieje, że tak dziwnie się zachowujesz?
- Nic, Kate – zaprzecza stanowczo. – Po prostu chcę się upewnić, że jesteś bezpieczna.

Wywracam oczami z irytacją.

- Okej, dobra. Poczekam. Tylko już daj mi spokój.

Twarz Luka delikatnie się rozpromienia.

- A teraz idę się uczyć. Mam jutro test z hiszpana.

***

Dziś ruch w pizzerii jest bardzo mały, dzięki czemu mam czas, żeby porozmawiać ze współpracownikami i na spokojnie wykonać swoje obowiązki. Ogólnie rzecz biorąc, w tygodniu nie ma zbyt dużego ruchu, dopiero w weekend zaczyna się prawdziwy wycisk. Klienci bezustannie wchodzą i wychodzą, a ja muszę w ekspresowym tempie przyjmować zamówienia, roznosić jedzenie, a w dodatku sprzątać stoliki, odpowiadać na pytania klientów i przyjmować telefoniczne zamówienia na wynos i w dostawie. Praca kelnerki, choć taka się wydaje, wcale nie należy do łatwych i przyjemnych. Poza obowiązkami, które klienci widzą gołym okiem, mam też sporo obowiązków na zapleczu i w kuchni. Szczególnie wtedy, gdy kogoś brakuje.

Na zegarze dochodzi dwudziesta pierwsza piętnaście, kiedy wracam z powrotem na salę, żeby posprzątać przed chwilą zwolnione stoliki. Przy dwóch wciąż siedzą goście, reszta jednak jest pusta.

Sprzątam najpierw jeden, potem drugi, aż w końcu podchodzę do trzeciego. Moją uwagę zwraca koperta, leżąca na blacie stołu. Któryś z klientów to zostawił? Przecież zauważyłby, że czegoś mu brakuje. A może to napiwek? Nie sądzę, goście albo wrzucają napiwki do słoika, stojącego na barze albo dają pieniądze kelnerkom prosto do ręki.

Rozglądam się dookoła, żeby upewnić się, że nikt na mnie nie patrzy. Szybkim ruchem chowam kopertę do kieszeni mojego kelnerskiego fartuszka, kończę mycie stołu i wracam na zaplecze.

Przechodzę w mniej uczęszczaną część, gdzie znajdują się nasze pracownicze szafeczki, w których zostawiamy okrycia wierzchnie i zmieniamy je na strój firmowy. Siadam na małej, drewnianej ławce i wyciągam z kieszeni tajemniczą kopertę. Wiem, że nie powinnam tego robić, bo gość, do którego należała ta koperta może zaraz zjawić się tu ponownie i poinformować o zgubie. A wtedy nie wiem co zrobię, przecież nie wydam mu otwartej koperty.

Odpycham od siebie tę myśl i żwawo otwieram kopertę. Leżała w taki sposób, że na pewno musi być do mnie.

Kiedy rozkładam kartkę znajdującą się w środku koperty zamieram. Znam tą czcionkę, znam ten styl składania kartek... Wodzę wzrokiem po tekście od lewej do prawej i na odwrót z nadzieją, że dzięki temu pojawi się tam zupełnie inny tekst.

„DO ZOBACZENIA ZA CHWILĘ, MAŁA SUKO. ZOBACZYMY SIĘ W DRODZE DO DOMU „

- Kurwa... - szepczę sama do siebie.

Jestem przerażona i zagubiona. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe, a ręce drżą tak bardzo, że ledwo utrzymuję papier.

Zaczynam łączyć fakty, kiedy dociera do mnie, co dziś mówił i pisał mi Luke. Tak bardzo nalegał, żeby po mnie przyjechać i żebym na niego zaczekała. Czy on coś wie? Musi wiedzieć coś, o czym nie chce mi powiedzieć. Tego jestem pewna.

**************

Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz