Rozdział 32

14.7K 555 144
                                    

Niecny plan pijanej przyjaciółki

KATE

Czuję jak zamieram, gdy tylko mój wzrok spotyka się z JEGO wzrokiem. Co on tu do diabła robi? Dlaczego ciągle na siebie wpadamy?

Gdy tylko odzyskuję zdolność myślenia, szybkim krokiem schodzę z parkietu i wracam do stolika. Niepotrzebnie dałam się namówić na tą imprezę i niepotrzebnie wypiłam kilka drinków, przez które teraz nie potrafię aż tak trzeźwo myśleć. Gdyby nie alkohol, nie rwałabym się na parkiet. Boże, kiedy ja się tego nauczę. A przede wszystkim kiedy przestanę ulegać Kelsey. Ostatnio ciągle daję jej się namawiać na imprezy, na których piję alkohol, a to wszystko całkowicie nie jest do mnie podobne. Już nawet nie wspominam o fakcie, gdzie obiecałam sobie, że nigdy więcej nie ruszę alkoholu.

Muszę jednak przyznać, że przepełniony zazdrością wzrok Jamesa wzbudził we mnie dawno zapomniane uczucia. Nagle poczułam się niezwykle ważna i atrakcyjna. Ostatni raz czułam się tak.. z nim. Mogło patrzeć na mnie milion napalonych facetów, a mimo to tylko spojrzenie Jamesa powodowało takie emocje. To brzmi jak jakiś fanatyzm albo choroba psychiczna, ale tak właśnie jest. A ja nie mam na to wpływu.

- Kelsey, mam dość – wzdycham, gdy siadam przy stoliku obok przyjaciółki.
- Sama chciałaś iść tańczyć.
- On tu jest – szepczę dość głośno.
- Kto? – Kelsey marszczy pytająco brwi.
- No on. James.

Kelsey wybałusza na mnie oczy.

- Skąd wiesz?
- Gapił się na mnie jak tańczyłam z Rafaelem.

Przyjaciółka uśmiecha się do mnie dwuznacznie.

- Chyba wiesz co robić.
- Co?

Nie, nie wiem.

- No idź tam i pokaż swoje wdzięki.
- Kelsey, to jest żałosne. I dziecinne. Tak to się zachowują napalone nastolatki na szkolnych dyskotekach, a nie dorośli ludzie.
- Nieprawda. Ulży ci jak zobaczysz tą wściekłość, że chciałby podejść, ale w sumie to gówno może. Taka pokuta za grzechy.

Zapewne odrzuciłabym ten pomysł, gdybym tylko nie była pod wpływem alkoholu. Procenty robią swoje i sprawiają, że mój mózg nie działa tak, jak powinien. Kelsey zresztą też zdążyła już popić i gada kompletne głupoty. Mimo to postanawiam posłuchać jej rady. Upijam łyk kolejnego drinka i podnoszę się z krzesełka.

Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu Rafaela. Niestety, w tej chwili właśnie obrabia jakąś panienkę. Jednak nawet to nie jest w stanie zmusić mnie do rezygnacji z dopiero co ułożonego, idiotycznego planu. Jest tu wystarczająco dużo facetów, żeby któryś zechciał ze mną zatańczyć.

I cóż, nie mylę się. Nie mija sekunda, a jeden z typowych mięśniaków, podrywaczy na jedną noc proponuje mi taniec. Bez namysłu zgadzam się na jego propozycje. Gdy zajmujemy miejsce na parkiecie, dyskretnie upewniam się czy James patrzy. Patrzy. No to show czas zacząć.

Nigdy wcześnie nie „tańczyłam" w ten sposób z kimś dla mnie obcym. Z Kelsey, Jamesem, Rafaelem tak, ale z osobą trzecią – nigdy. Nie miałam takiego momentu w swoim życiu, w którym byłabym aż tak pewna siebie, żeby posunąć się do takiego rozwiązania.

Ale do niedawna też nie sypiałaś z pierwszą lepszą osobą, Kate – przypomina mój wewnętrzny głos.

Piosenka ledwo się zaczyna, gdy ręce mężczyzny znajdują się już na moich plecach, bardzo blisko pupy. Boże, co ja wyprawiam. Jutro będę tego potwornie żałować. Ale to dopiero jutro. Muszę korzystać póki nie jestem w pełni władz umysłowych.
Mężczyzna coraz bardziej intensyfikuje ruchy, jednocześnie ośmielając się w stosunku do mnie. Sama nie wiem czy mi się podoba czy nie. Ale chyba nie. Nie? Nie wiem. Za dużo alkoholu.

Na chwilę przymykam powieki, żeby w pełni oddać się muzyce, jednak, gdy je otwieram dostrzegam, że na parkiecie doszło do niemałego zamieszania. Ludzie odsunęli się na boki, a muzyka ucichła. Dopiero po chwili orientuję się, co się właściwie dzieje.

James stoi tuż obok mnie, a obok nas na ziemi leży dokładnie ten facet, z którym przed chwilą tańczyłam. Na szczęście nie wygląda, jakby jakkolwiek ucierpiał. Brunet chwyta mój nadgarstek i pewnym krokiem schodzi z parkietu, ciągnąc mnie za sobą.

Gdy docieramy w mniej oblegane miejsce, James zdecydowanym ruchem opiera mnie plecami o ścianę i wlepia we mnie ciemne, rozgniewane i przepełnione zazdrością spojrzenie. Moje serce automatycznie nabiera rozpędu, a oddech grzęźnie mi w gardle.

- Co to było, Kate?
- Co? To? Nic. Tańczyłam z kolegą.
- Kolegą?

Kiwam potakująco głową.

- I to był taniec?

Ponownie kiwam głową.

- Nie, Kate. To nie był taniec. Ten typ obmacywał cię na środku klubu. A gdyby coś ci zrobił?

Przełykam głośno ślinę. O tym nie pomyślałam.

- A poza tym – James kontynuuje i zniża ton głosu.

I choć protestuję, moja reakcja jest taka jak dawniej. Dokładnie taki sposób jego mowy doprowadza mnie do szału, a jednocześnie pobudza brudne myśli. Kate, opanuj się.

- To było bardzo nie w twoim stylu – mówi prosto do mojego ucha. – Kto cię do tego namówił? Kelsey?

Po moich plecach przelatuje przyjemny dreszcz.

- M..Może... – boże i jeszcze się jąkam.
- Tylko po co, Kate?
- J..ja... nie wiem...
- Wiesz. Powiedz.
- J..ja... za dużo w..wypiłam...
- Tyle to ja widzę, złotko.

Zagryzam dolną wargę. Nie dość, że alkohol robi swoje, to przez jego bliskość nie potrafię sklecić zdania. Najbardziej denerwuje mnie jednak fakt, że to mi wcale nie przeszkadza. Jakbym nagle o wszystkim zapomniała i przeniosła się w czasie o półtora roku wstecz.

- Chodź. Zawiozę cię do domu.
- Nie... – jęczę z niezadowoleniem.
- Tak. Chodź, bo napędzisz sobie problemów.

Przewracam oczami.

- Nie rób tak.
- Bo?

James ponownie się do mnie przysuwa.

- Bo bardzo tego nie lubię, poza tym jest to wyraz braku szacunku. A ja się tylko o ciebie martwię.

Przez chwilę wstrzymuję oddech, a  potem robię coś kompletnie niekontrolowanego. Nim zdążę pomyśleć i zareagować na swoją głupotę, oplatam ręce wokół szyi Jamesa, a moje usta delikatnie muskają jego wargi. Jak ja za tym tęskniłam...

Gdy mężczyzna mnie nie odpycha, moje obawy znikają, a ja w pełni pozwalam swoim emocjom przejąć władzę. Choć to chyba nie jest najlepszy krok. Nasz pocałunek z każdą sekundą staje się coraz bardziej zachłanny i namiętny, a ja pozwalam Jamesowi przejąć kontrolę nad całą sytuacją.

Nie mam pojęcia ile czasu mija zanim odrywam się od niego i gwałtownie łapię powietrze. Natłok emocji, które w tej chwili mi towarzyszą, w połączeniu z nagromadzonym w mojej krwi alkoholem powoduje, że świat wokół mnie zaczyna wirować.

- Zaraz upadnę – rzucam zdawkowo.

Słyszę tylko czyjeś glosy, a po chwili przed moimi oczami pojawia się wszechogarniająca ciemność.

**************

Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz