Rozdział 20

15.2K 526 70
                                    

Przeprowadzka

KATE

Znacie to uczucie, gdy cały świat wali wam się na głowę, a mimo to pojawia się małe światełko w tunelu? Dla mnie takim światełkiem był telefon od władz uczelni. Miesiąc temu, zaledwie kilka dni po tym, jak dowiedziałam się o dziecku Jamesa, okazało się, że zwolniło im się jedno miejsce w akademiku, a z racji tego, że wciąż widniałam na liście rezerwowej, w końcu wypadło na mnie. Mogłam wprowadzić się tam od zaraz, a miesięczny czynsz nie był na tyle duży, żeby ucierpiał na tym mój budżet. Oczywiście od razu przyjęłam tę propozycję. Przez tydzień wraz z Kelsey próbowałyśmy wymyślić sposób, aby mieć wspólny pokój. Z początku było to trudne do logicznego opracowania, ponieważ każdy student jest z góry przypisywany do konkretnego pokoju, a zmiana tego przydziału odbywa się na początku roku akademickiego, zanim wszyscy się tutaj sprowadzą lub w wyjątkowo ważnych przypadkach.

Na szczęście wszystko poszło zgodnie z naszym planem. Co prawda, Kelsey musiała trochę nakłamać o relacjach ze swoją byłą współlokatorką, żeby zgodzili się ją „wymienić", ale jak to mówią, jeśli myślisz, że twoje działania są głupie, ale odniosłeś dzięki nim sukces, to wcale nie były głupie.

Od miesiąca nie miałam kontaktu z Lukiem. Choć parę razy minęliśmy się pomiędzy zajęciami gdzieś w tłumie studentów przechadzających się korytarzami, ani razu nie rozmawialiśmy. Wielokrotnie do mnie dzwonił albo zaczepiał na korytarzu, ale ja albo nie odbierałam albo odchodziłam, mówiąc, że mam coś ważnego do załatwienia. Z Jamesem, z jasnych przyczyn, też nie miałam kontaktu, co uważam za dobre posunięcie w zaistniałej sytuacji. Mogłabym powiedzieć coś, czego później bym żałowała, pozwalając emocjom na przejęcie nade mną kontroli. Mam go dość tak samo jak Luka. Jeśli oni się ode mnie nie odczepią, to wszystkie chore problemy będą trwać w nieskończoność. Jedynym plusem całej sytuacji jest to, że od miesiąca nie dostałam żadnego nowego listu z pogróżkami czy przykrymi nowinkami, co choć trochę pozwoliło mi zadbać o lepszy stan psychiczny bez strachu i lęku.

Dziś popołudniu jestem umówiona z Rafaelem. Ostatnio coraz więcej czasu spędzamy we własnym towarzystwie, co zdecydowanie nie podoba się mojej przyjaciółce. Kelsey wciąż jest na niego cięta i mam wrażenie, że z każdym kolejnym dniem żywi wobec niego coraz większą urazę. Tyle że ja nie mam zielonego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Może pora z nią o tym porozmawiać?

Siedzę w pokoju i powtarzam słówka z hiszpańskiego na jutrzejszą kartkówkę, kiedy do pokoju wraca lekko zziajana Kelsey.

- Boże, ledwo żyję – sapie, gdy zamyka za sobą drzwi. – Mam dość tej cholernej szkoły.

Uśmiecham się do niej wesoło.

- Co tym razem?
- Oddawaliśmy dziś projekt grupowy. Ale ten pieprzony Philips nam tego nie zaliczył. Stwierdził, że praca niesamodzielna. Boże, co za frajer. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nie będę miała z nim zajęć.

Śmieję się cicho.

- Bardzo mi przykro, Kels – mówię z uśmiechem.
- Jakoś ci nie wierzę, wiesz? Ten uśmiech mówi co innego.

Blondynka rzuca torbę na małą komodę, stojącą przy drzwiach i opada zrezygnowana na swoje niezaścielone łóżko.

- Co dziś robimy?
- Jak widzisz, ja dziś uczę się słówek na zbliżającą się wejściówkę. A potem wychodzę.

Kelsey podnosi głowę i patrzy na mnie dwuznacznie.

- Z kim?
- Z Rafaelem.
- Kate...

Przewracam z irytacją oczami.

- No co? To mój kumpel, chyba mogę iść z nim na pizzę i colę, prawda?
- No możesz, ale może lepiej gdybyś jednak nie szła?

Podnoszę się z łóżka i przechodzę na drugą stronę pokoju do łóżka Kelsey. Siadam obok.

- O co chodzi, hm? Dlaczego nagle tak go znielubiłaś?
- Co?
- Dobrze wiesz. Co to za spina z Rafaelem? Wcześniej sama wręcz zmuszałaś mnie, żebym z nim wychodziła, a teraz nagle go nie lubisz.

Kelsey wzdycha ciężko.

- Długa historia.
- Kels, jak mi powiesz to może zrozumiem dlaczego jesteś na niego taka cięta.
- Sypia z dziewczyną z mojego rocznika – oznajmia krótko, odwracając ode mnie wzrok.
- No i?
- Myślałam, że z tobą kręci, a on tak po prostu leci do łóżka z inną.
- Kelsey, jesteśmy tylko znajomymi i naprawdę mało mnie obchodzi z kim sypia.
- Sądziłam, że wy... No wiesz... Tak cię zapraszał w różne miejsca, a to na kawkę, a to tu, to tam. Ciągle się koło ciebie kręci, gdzie nie pójdziesz tam on jest. Byłam prawie pewna, że chce czegoś więcej.
- Tłumaczyłam ci od początku, że to tylko kolega i że nie szukam faceta – uśmiecham się złośliwie, posyłając jej pobłażliwe spojrzenie.

Kelsey burczy coś pod nosem, chowając twarz w poduszkę.

- No to jak? Dostanę pozwolenie na wyjście?

Przyjaciółka spogląda na mnie z rozbawieniem wymalowanym w oczach.

- Przecież i tak byś poszła, co ma moje zdanie do tego?

Śmieję się cicho. Ma rację. W końcu nie jest moją matką, żebym miała obowiązek pytać ją o zdanie w takich kwestiach.

- Chociaż się ładnie ubierz. Tak, żeby zobaczył co stracił, idąc do łóżka z inną laską – burczy Kelsey.

Ponownie przewracam teatralnie oczami.

Odkładam zeszyt na swoje biurko i zabieram się za przygotowanie. Zmieniam swój domowy strój na wyjściowy, rozczesuję włosy i pakuję najpotrzebniejsze rzeczy do torebki.

- Okej, ja wychodzę. Będziesz jak wrócę? – pytam, spoglądając na przyjaciółkę.
- Będę. Muszę poprawiać ten cholerny projekt.

Uśmiecham się do Kelsey, posyłam jej szybkiego całusa, po czym wychodzę z pokoju i zamykam za sobą drzwi.

**************
Jeśli podobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!

Do następnego :)

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz