<When the night comes>
Syn Afrodyty wszedł na obszerne drzewo oliwne i usiadł na jednej z licznych gałęzi. Wziął parę głębszych wdechów, zanim zerknął w górę, by uśmiechnąć się w stronę swojego towarzysza. Starszy od razu odwzajemnił gest i wskazał ponad siebie.
– Wspinamy się wyżej? – zapytał, na co Taehyung pokręcił głową.
Byli już wystarczająco wysoko, a gdyby coś poszło nie tak i niebieskowłosy spadł, raniąc się przy tym, jego matka chyba zeszłaby ze złości... Szatyn westchnął więc tylko, zniżając się do poziomu, na którym zatrzymał się młodszy.
Przysiadł na szerokiej gałęzi, uśmiechając się w stronę Taehyunga.– Niech ci będzie. Nie ryzykujmy – zgodził się i rozglądnął dookoła siebie. – Choć z korony drzewa zobaczylibyśmy całą posiadłość...
– Znam ją aż za dobrze, Hoseok... – westchnął szesnastolatek, przerywając przyjacielowi. – Jestem w niej zamknięty od urodzenia.
– Wiem, Tae... Przykro mi, naprawdę – szatyn ułożył dłoń na ramieniu drugiego. – Nie rozumiem twojej mamy – dodał. – Przecież chodząc po mieście, widzi się młodsze od ciebie dzieciaki, biegające po agorze. Nikt się nie obawia o ich zdrowie. A o twoim istnieniu chyba nawet Zeus nie ma pojęcia.
– Nie zastanawiało cię, czemu tak jest? – zapytał nagle szesnastolatek, na co starszy wzruszył ramionami. – Nie miałeś nigdy wrażenia, że to nie twoje miejsce? Że nie pasujesz do świata bogów? – drążył.
– Nigdy... Do czego zmierzasz, Taehyung?
– Sam nie wiem... Czuję się tu jakoś obco – wyznał.
Hoseok otworzył szerzej swoje oczy.
– Ach, Tae. Nawet tak nie mów! – oburzył się i klepnął drugiego lekko w ramię. – To pewnie przez to zamknięcie. Zobaczysz, jak tylko wyjdziesz za te mury, od razu ci się spodoba! – zapewnił.
– Mam nadzieję...
❧
Uśmiechnięty chłopak chodził żwawo po agorze, co jakiś czas zaczepiając bawiące się na ogromnym placu dzieci. Najmłodsi machali do niego energicznie, odwzajemniając gest, podczas gdy dorośli przyglądali się sytuacji, mrużąc oczy.
Na co dzień szatyn promieniował jasnym blaskiem, a kiedy był radosny, światło jego aury biło od niego jeszcze mocniej, przez co wyczynem było patrzeć na chłopaka nawet przez minutę. Już nie mówiąc, że w tamtym momencie był nadzwyczaj szczęśliwy.
– Zagrasz z nami w grę? – usłyszał nagle i poczuł, jak ktoś szarpie go za szatę. – Brakuje nam zawodnika, a pan wygląda na wysportowanego...
CZYTASZ
𝗱𝗶𝗼𝗻𝘆𝘀𝘂𝘀 • taekook
Fanfictionzawieszone z powodu braku pomysłu na zakończenie 👉 jeśli ktoś ma pomysł, jak ta książka powinna się zakończyć, może wysłać mi prywatną wiadomość, rozpatrzę opcję i razem (bądź sama) będziemy mogli napisać zakończenie. creditsy pomysłodawcy (jeśli d...