❧είκοσι τρία

764 103 13
                                    

Drink it up <the pain of creation>

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Drink it up <the pain of creation>

— To była dobra gra! — stwierdził chłopczyk, ocierając pot z czoła. Uśmiechnął się pod nosem i przeniósł wzrok na zawodników drużyny przeciwnej. — Może następnym razem wygracie.

Na te słowa grupka młodzieńców wywróciła oczami, zastanawiając się, jak mogli odpowiedzieć na tę zaczepkę.

— Na pewno! Spodziewajcie się dogrywki... — oznajmił w końcu niski brunet. — Ale tym razem chcemy go w drużynie — powiedziawszy to, wskazał na parę lat starszego chłopaka, który stał nieopodal. — Wygraliście tylko dzięki niemu!

Słysząc to, jasnowłosy prychnął cichutko, zerkając na wyższych mężczyzn. Co racja, to racja... Podszedł pewnie do poznanej niedawno dwójki i wyciągnął dłoń w ich kierunku. Syn Heliosa bez wahania przybił młodszemu "żółwika".

— Dziękuję, że z nami graliście. Fajnie się bawiliśmy — zaczął blondynek. — Niestety musimy się już zbierać. Zaraz pora obiadowa, więc nasze rodziny zapewne nas oczekują... Do zobaczenia! — zakończył, zanim odwrócił się na pięcie i odbiegł wraz z pozostałymi dzieciakami, zostawiając najstarszych samych.

Hoseok westchnął cicho, przenosząc spojrzenie na swojego towarzysza. Na długo jednak nie zawiesił na nim swojego wzroku - bowiem praktycznie od razu bez słowa ruszył przed siebie, wiedząc, że drugi i tak pójdzie w jego ślady.
Szli, nie odzywając się ani razu, aż w końcu wyszli z tłumu ludzi.

Dopiero wtedy stanęli przodem do siebie, mierząc się bacznymi oczami, zanim w końcu jeden z nich odważył się niechętnie zabrać głos.

— Więc... Chyba wiszę ci trzy życzenia...

Ciemnowłosy chłopak ospale pochylił się nad kupką gałęzi z zamiarem podniesienia ich, gdy niespodziewanie ciszę panującą na łące przerwał przeraźliwy krzyk. Słysząc to, zdezorientowany brunet poderwał się na równe nogi i bez wahania wypuścił z rąk uzbierane wcześniej patyki, by następnie w szybkim tempie pokonać parę metrów.

Doskoczył do roztrzęsionego Taehyunga, od razu rozglądając się dookoła siebie. Musiał upewnić się, że nie zagrażało im żadne niebezpieczeństwo oraz czy to, co (w domniemaniu potomka Hadesa) przestraszyło osiemnastolatka, było jeszcze w pobliżu...

Jungkook nie zdążył nawet otworzyć ust, gdy silne ramiona oplotły jego tors, a on został pociągnięty do ciasnego uścisku. Syn Afrodyty oddychał szybko i płytko, a serce waliło mu niczym szalone...
Brunet nie rozumiał co sprawiło, że niższy znalazł się w tym dziwnym stanie, jednak nie pytał. Wiedział, że Taehyung mu nie odpowie - na pewno nie w tamtym momencie.

Chłopcy trwali w swoich objęciach dość długo; nastolatek naprawdę potrzebował obecności drugiego przy sobie, aby się uspokoić. Jungkook to rozumiał i, choć nienawidził kontaktu cielesnego z innymi, nie pospieszał ani nie odtrącił Taehyunga.

𝗱𝗶𝗼𝗻𝘆𝘀𝘂𝘀 • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz