❧δυο

1.3K 141 21
                                    

One shot <the scolding of this era>

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

One shot <the scolding of this era>

Niebieskowłosy rozglądał się niepewnie po ogrodzie, w którym się znalazł, zanim przeklną w myślach swojego brata, który zabrał go na tę ucztę. Starszy obiecał Taehyungowi, że dotrzyma mu towarzystwa i będzie go bronił przed nieznanym. W końcu Taehyung nie znał życia dobrze, nigdy przedtem nie przebywał wśród obcych mu osób... Matka, dbając o jego urodę, trzymała go w komnacie przez osiemnaście długich lat. Wypuściła go niedawno, bo zaledwie kilka tygodni temu, by w końcu mógł nauczyć się funkcjonować w świecie bogów. Wcześniej chłopak chodził, śledzony przez służbę po lasach i polach, nie mogąc pokazywać się nikomu spoza rodziny.

Jego brat, Dohyun, był tym, który zaproponował, że pokaże mu ten ciekawy skrawek życia.

Niebieskowłosy nie spodziewał się jednak, że pod tym terminem, jego brat miał na myśli rzucenie Taehyunga na głęboką wodę, jaką była impreza z potomstwem najważniejszych bogów. Jakby tego było mało, od razu jak weszli przez ogromną bramę, Dohyun zniknął mu z oczu, wraz z córką Hekate...

Co za osioł, matka go zabije, jak tylko dowie się, że kręci z potomkinią bogini mroku, mówił w myślach, idąc przed siebie.

Stanął nagle, kiedy zdał sobie sprawę, że przecież nie wiedział gdzie powinien się udać. Zacisnął powieki, czując łzy bezsilności napływające do jego czekoladowych oczu. Oddychał płytko, był okropnie zestresowany.

— Nie... Muszę się stąd wydostać. To miejsce mnie przytłacza — powiedział do siebie, robiąc gwałtowny krok w tył.

Otworzył szeroko oczy, gdy poczuł, że na kogoś wpada. Co gorsza, mógł wyczuć woń śmierci na swoim karku; bowiem każdy bóg, tak jak i ich dzieci, mieli pewną aurę, która unosiła się w powietrzu. Towarzyszyła im niczym cień. Dlatego łatwo było rozpoznać z kim z Olimpu miało się do czynienia.

Taehyung powoli odwrócił się w stronę potomka Hadesa, lękając się konfrontacji z uosobieniem śmierci. W końcu matka od urodzenia przestrzegała go przed takimi bogami.

Stanął twarzą w twarz z czarnowłosym chłopakiem. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, dzięki czemu, Taehyung mógł powiedzieć, że nieznajomy był... wściekły. Cholera.

— Rozlałeś moje wino na moją szatę — warknął w końcu, a przez kręgosłup dziecka Afrodyty przeszedł nieprzyjemny dreszcz. — Chyba należy mi się jakaś zapłata, piękny.

— J-ja n-nie chciałem. T-to nie było specjalnie, przysięgam — zapłakał niebieskowłosy, któremu ledwo udało mu się wydukać te dwa zdania.

— Nie obchodzi mnie to, specjalnie czy nie, chcę zapłaty — syknął srogo. Taehyungowi ciężko było znieść jego chłodne spojrzenie, dlatego puścił więc wzrok, gryząc mocno wargę.

𝗱𝗶𝗼𝗻𝘆𝘀𝘂𝘀 • taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz