One drink <one shot>
Niebieskowłosy biegł szybko przez gęsty las, ani razu nie oglądając się za siebie. Nie wiedział czy brunet podążał za nim, czy może odpuścił i został w ruinach, naśmiewając się z jego naiwności i nieszczęścia.
Biedny chłopak nie potrafił oprzeć się Jungkookowi i bez opamiętania oddał pocałunek, zupełnie zatracając się w nowym uczuciu, które zagościło w jego wnętrzu. Jednak kiedy wyższy przerwał pieszczotę, a do uszu Taehyunga dotarł melodyjny śmiech, zawstydzony nastolatek szybko zasłonił usta ręką i rzucił się pędem w stronę cieni drzew. Gonił przed siebie z ogromną prędkością, przez co kilka razy stracił cenną równowagę i upadł na twardą glebę, raniąc przy tym delikatne dłonie i kolana. Nie wiedział, w którym kierunku powinien biec, żeby wrócić do swojego ukochanego domu, jednak adrenalina płynąca w jego żyłach zagłuszała głos rozsądku. Dlatego chłopak nawet nie próbował zorientować się w zaistniałej sytuacji.
Ciarki przeszły wzdłuż kręgosłupa, a krew zmieniła w lód, kiedy do uszu osiemnastolatka dotarło wycie dzikich bestii, przed którymi ostrzegali go matka i brat. Nie wiedział nawet czy owe odgłosy wydawały wilki, czy może chimery, ale napędzany jeszcze większym strachem, pokonał ciemny las po upływie zaledwie kilku minut.
Krzyknął radośnie, kiedy jego oczom ukazał się dobrze znany mu kamienny mur. Stara wierzba, która nie prezentowała się nazbyt atrakcyjnie, i która zdawać by się mogło, gotowa była rozpaść się przy jakimkolwiek, najmniejszym dotyku, była jego przepustką do bezpieczeństwa. Wspiął się na nią szybko, nie przejmując nowymi zadrapaniami i krwawiącymi ranami, by już po chwili mógł głęboko odetchnąć z ulgą. Miał ochotę płakać ze szczęścia, kiedy zobaczył ściany swojego rodzinnego domu.Taehyung zaśmiał się w duchu - był przecież więźniem tego miejsca przez osiemnaście lat. Od długich miesięcy marzył o wolności, a w tamtym momencie był gotów zrobić wszystko, by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżku. Z nadal mocno bijącym sercem, ruszył przed siebie, rozglądając się uważnie po ogromnym ogrodzie. Późno w nocy, gdy Selene malowała piękny księżyc na gwieździstym niebie, wyobraźnia Taehyunga pracowała na najwyższych obrotach.
Nic nie mógł więc poradzić na to, że tamto drzewo oliwne w ciemności wyglądało niczym straszny Minotaur, rzeźba, która za dnia przedstawiała jego piękne siostry, teraz przypomniała obrzydliwe Forkidy, a wysokie krzaki były idealnym schronieniem dla Gryfona. Słyszał o tych istotach dużo, głównie od swojego brata, który opowiadał mu o nich na dobranoc. W domowej bibliotece widział również malunki ukazujące owe kreatury. Nie pragnął mieć z nimi bliższego spotkania, obrazy przedstawiane na kartach starych ksiąg w zupełności mu wystarczyły.Sapnął cicho i w momencie, w którym zanotował ruch przy kamiennej fontannie, padł na twardą ziemię, krzywiąc się mocno. Na pewno będzie siniak. Intruz również nie pozostał obojętny na dość głośny upadek niebieskowłosego. Zaciekawiony, ruszył w jego kierunku, nawołując przy tym swoich towarzyszy. Nie chciał bowiem sam mierzyć się z nieznajomym, a w szczególności jeśli okaże się on być jakimś dziwnym stworzeniem. Już raz przyszło mu stoczyć walkę z Cyklopem i dzięki temu, iż ów olbrzym okazał się być jednym z większych głupców, blondynowi udało się ujść z życiem.
CZYTASZ
𝗱𝗶𝗼𝗻𝘆𝘀𝘂𝘀 • taekook
Fanficzawieszone z powodu braku pomysłu na zakończenie 👉 jeśli ktoś ma pomysł, jak ta książka powinna się zakończyć, może wysłać mi prywatną wiadomość, rozpatrzę opcję i razem (bądź sama) będziemy mogli napisać zakończenie. creditsy pomysłodawcy (jeśli d...