<I propel towards something completely different...>
Szedł dość szybko, wbijając gniewne spojrzenie w postawne drzewa, które jak na złość rosły zbyt gęsto. Starał się jednak zwinnie je wymijać, tak samo jak każdą inną przeszkodę, która niefortunnie pojawiała się na jego drodze. Nie miał bowiem ani ochoty, ani czasu przejmować się jakimiś badylami czy dziurami w glebie. Musiał jak najszybciej dostać się do znienawidzonego przez siebie świata śmiertelników i wszystko naprawić.
- Mógłbyś trochę zwolnić - westchnął fioletowowłosy chłopak, przecierając mokre od potu czoło, zanim z wyrzutem kontynuował: - Nie wiem, czemu stwierdziłem, że będę ci towarzyszyć w drodze na dół. Mogłem w końcu dosiąść Nuxta i polecieć na nim do Aten. Poczekałbym na ciebie w mieście... - przerwał, krzywiąc się pod nosem. - Przynajmniej moje buty nie byłby brudne od błota... - dodał i zerknął w niebo. - Mam też dziwne wrażenie, że Helios mnie ciągle obserwuje. Myślisz, że to paranoja? - słysząc to, Jungkook mimowolnie prychnął pod nosem.
- Z tego co mi mówiłeś, nadopiekuńczy tatuś przyłapał swojego ukochanego syna z... cóż, tobą - brunet zrobił teatralną pauzę, by z udawanym przejęciem przemyśleć swoje kolejne słowa. - A inaczej mówiąc: z dzieckiem bogini, której nienawidzi najbardziej na świecie... - Jungkook popatrzył przez ramię na swojego przyjaciela, by następnie westchnąć głęboko i pokręcić głową. - Nie. Myślę, że tylko ci się wydaje... - oznajmił w końcu sarkastycznie, sam ocierając twarz, na której osiadły się niewielkie kropelki potu.
Cholerny Helios musiał akurat teraz postanowić, aby śledzić każdy krok jego przyjaciela, przez co oboje tonęli w niesamowitym gorącu. Promienie słońca mocno drażniły wrażliwą skórę chłopców, zmierzających szybko w dół góry Olimp. Byli jednak coraz bliżej celu, dlatego postanowili zignorować zaczerwienienia i poparzenia na ich ciałach. Nie mogli (a raczej Jungkook nie mógł) teraz zrezygnować i żadna boska siła z pewnością ich nie powstrzyma...
Ciemnowłosy zatrzymał się w pół kroku gwałtownie, przez co niespodziewający się tego Yoongi wpadł w plecy swojego towarzysza, jęcząc pod nosem. Zdezorientowany zmarszczył brwi i otworzył usta, by zapytać wyższego o powód jego nagłego postoju. Jungkook jednak pospiesznie przyłożył palec do ust, uciszając drugiego. Przez chwilę jakby uważnie nasłuchiwał, by następnie poderwać z ziemi kamień wielkości pięści i cisnąć nim w krzak rosnący nieopodal. Uszu przyjaciół doszedł urwany syk, zanim spośród liści wyłoniła się głowa, opatulona aureolą różowych włosów.
- To bolało! - warknął Jimin, masując ramię, w które przed momentem trafiła twarda skała.
Zaraz za obolałym chłopakiem pojawiły się jeszcze trzy inne postacie. Jungkook zmierzył każdego z nieproszonych gości chłodnym spojrzeniem, zanim westchnął głęboko i od niechcenia pokiwał głową. Nie musiał bowiem pytać głośno, czym zawdzięczał tę... niespodziewaną wizytę pozostałych - łatwo można było się domyślić, że oni również zmierzali do Aten.
CZYTASZ
𝗱𝗶𝗼𝗻𝘆𝘀𝘂𝘀 • taekook
أدب الهواةzawieszone z powodu braku pomysłu na zakończenie 👉 jeśli ktoś ma pomysł, jak ta książka powinna się zakończyć, może wysłać mi prywatną wiadomość, rozpatrzę opcję i razem (bądź sama) będziemy mogli napisać zakończenie. creditsy pomysłodawcy (jeśli d...