<Until we fall asleep, where's the party at>
– Skoro nie jesteś Jungkookiem... – zaczął niepewnie Taehyung, cofając się gwałtownie – to kim...? Jakim cudem posiadasz jego twarz...? Drogi Zeusie, gdzie ja jestem? – wyszeptał, łapiąc się za gorące czoło.
Bóg z politowaniem popatrzył na młodszego, który przerażony padł na kolana, zagryzając mocno drżącą wargę. Po chwili jednak mężczyzna westchnął cicho, decydując się podejść do drugiego.
Leniwie usiadł przy klęczącym chłopaku, ponownie zaciągając się zapachem maku.
– Mógłbym ci to powiedzieć teraz, ale nie byłoby z tego żadnej zabawy... Wysil się – powiedział od niechcenia.
Taehyung przymknął oczy, czując okropny ból w skroni.
Woń tajemniczego mężczyzny nie ułatwiała osiemnastolatkowi niczego.
Oczywiście, mógł wyczuć dziwną aurę, bijącą od tamtego, jednak nie potrafił jej zidentyfikować. Zupełnie jakby była tylko złudzeniem...Niespodziewanie niebieskowłosy uchylił powieki, od razu kierując baczne spojrzenie na swojego towarzysza, który beztrosko obracał w dłoni czerwony kwiat.
Nastolatek wpadł bowiem na dość odważny (a zarazem głupi) pomysł...– Może i masz jego twarz, ale nie potrafisz odwzorować charakteru Jungkooka. Dałeś się przejrzeć, więc musisz być słaby – oznajmił pewnie, mając nadzieję, że w ten sposób uda mu się do czegoś dojść.
Co prawda, dużo ryzykował, chcąc rozgniewać nieznanego mu jeszcze boga, ale mimo wszystko... Musiał w jakiś sposób wyciągnąć informacje, gdzie przebywali i kim był ów mężczyzna.
A najprostszym sposobem na podejście jakiegokolwiek boga, było jego rozgniewanie.
– Jestem potężny, więc radziłbym ci ważyć słowa, młody człowieku – zaczął spokojnie mężczyzna. – Moje moce nie działają na bogów... Mogę igrać jedynie z umysłami śmiertelników. Jungkooka nie znam osobiście, nigdy też nie byłem w jego głowie, dlatego nie wiem, jak zachowuje się w danych sytuacjach – oznajmił ze stoickim spokojem, który odrobinę przeraził młodszego. – Gdybyś był w pełni śmiertelnikiem mógłbym zobaczyć w twoim umyśle, jaki charakter i sposób bycia posiada obiekt twoich westchnień, dzięki czemu przejąłbym jego zwyczaje. Wtedy nie byłoby szans, abyś mnie przejrzał. Ale nadal posiadasz w sobie cząstkę boskości po matce, dlatego zadanie miałem utrudnione... – westchnął. – Tej nocy jednak coś bardzo ułatwiło mi dostanie się do twojego umysłu... Nie wiem tylko co takiego... – wyjaśnił, a syn Afrodyty, mimo strachu, poczuł dziwną satysfakcję, że udało mu się podpuścić boga do mówienia. – Pogrzebałem trochę w twojej głowie. To skryte marzenie, które spełniam. Chcesz, żeby Jungkook zachowywał się względem ciebie w ten a nie inny sposób. Pragniesz, aby cię kochał i był względem ciebie miły, oddany... A nie taki zmienny. Jesteś niepewny, bo nie wiesz, co przyniesie przyszłość. Ach, dzięki tobie widzę, że syn Hadesa to bardzo ciekawa osoba. Aż jestem ciekaw jakie on ma marzenia... Szkoda, że nie jestem w stanie dostać się do głowy bogów...
CZYTASZ
𝗱𝗶𝗼𝗻𝘆𝘀𝘂𝘀 • taekook
Fanfictionzawieszone z powodu braku pomysłu na zakończenie 👉 jeśli ktoś ma pomysł, jak ta książka powinna się zakończyć, może wysłać mi prywatną wiadomość, rozpatrzę opcję i razem (bądź sama) będziemy mogli napisać zakończenie. creditsy pomysłodawcy (jeśli d...