Prolog

2.4K 76 9
                                    

Miałam nadzieję, że nie umrę tej nocy, ale lodowata woda wypełniała ciemne pomieszczenie, tak nieubłaganie szybko, że zaczęłam wątpić, że uda mi się przeżyć.

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest wiedzieć, kiedy się umrze? Ja się przekonałem o tym na własnej skórze.

Zostało mi kilka minut życia.

Zakryłam twarz dłońmi, a z moich ust wydarł się krzyk. Szlochałam ze strachu, bólu i bezsilności.

Drżącą od nadmiaru emocji ręką wyjęłam iPhone z kieszeni i wykonałam ostatni telefon do mojego faceta Mitchell'a.

Chciałam po raz ostatni usłyszeć jego głos.

Doszedł do mnie sygnał. Pierwszy, drugi, trzeci i nic. Miałam niewiele czasu, a On nie odbierał.
Po długiej chwili oczekiwania odezwał się.

– Josephie'a? – wychrypiał, co oznaczało, że spał, po czym odchrząknął i dopowiedział, gdy zorientował się, że nie było mnie przy nim: – gdzie jesteś?

– M-myślałam już, że nie odbierzesz – miałam zachrypnięty głos od płaczu – tak dobrze cię usłyszeć. Tak bardzo cię przepraszam. Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu, ale wiedz, że chciałam Ci wybaczyć i dać szansę. O nic się nie obwiniaj.

– Powiedz, gdzie...

– Umrę tej nocy – wypowiedziałam z trudem. 

– Co ty mówisz, Josephie'o?

– Mam mało czasu – pociągnęłam nosem – miałam wypadek. Emilia siedzi obok mnie i nie żyje, a ja boję się wydostać z samochodu, bo nie umiem pływać – spojrzałam na nią. Nie potrafiłam uwierzyć, że obok mnie siedziała zmarła przyjaciółka. Nie potrafiłam uwierzyć, że to samo czekało mnie – strasznie jest ciemno, a woda jest tak przeraźliwie zimna.

– Kurwa – odparł jedynie. Był równie bezsilny jak ja.

– Przekaż Gerard'owi, że bardzo mocno go kocham.

Gerard był mi bardzo ważny. Był moim opiekunem od lat i jedną z wielu najważniejszych osób, kiedy moi rodzice zginęli w pożarze, a ja trafiłam do domu dziecka.

– Nie mów tak, Josephie'o – załamał mu się głos.

Po raz pierwszy dane było mi to słyszeć, bo nigdy się nie rozklejał.

– Przepraszam Cię – nawet nie wiem, czemu go przepraszałam.

Czułam otulający moje ciało chłód, co oznaczało, że wnętrze samochodu było prawie zanurzone.

– Nie przepraszaj, ptaszynko.

– Żałuję, że nie mieliśmy więcej czasu – wyszlochałam, gdy woda dosięgnęła mi uszu.

To były ostatnie słowa, które skierowałam do niego tej przeklętej nocy, zanim połączenie się urwało.

Wzięłam głęboki oddech, po czym całe moje ciało znalazło się pod wodą.

Nie walczyłam, może powinnam, ale nie było największego sensu.

Woda powoli wypełniała mój nos i gardło, następnie płuca. Nie mogłam już oddychać, a bąbelki tlenu zaczęły wylatywać mi z ust. Moje oczy zaczęły się zamykać, choć tak bardzo tego nie chciałam, ale nadszedł ten moment. Mój czas minął.

Wkrótce później przez zamglone oczy dostrzegłam mężczyznę, którego gdzieś już widziałam. Tej nocy świecił księżyc, którego promienie odbijały się od lustra wody, ale byłam niemal pewna, że był bratem mojego chłopaka.

– Samuel?

Ledwie zmierzył mnie swoim obojętnym wzrokiem.

– Uratowałeś mnie. Tak bardzo jestem Ci wdzięczna – po moich policzkach spłynęły łzy.

Jednak szybko pożałowałam tych słów.

Gdy myślałam, że był rycerzem na białym koniu, tak naprawdę okazał się być diabelskim nasieniem. Najpierw uratował mi życie, po czym porwał. Stałam się pionkiem w jego chorej grze i niewiele mogłam zrobić. Musiałam wyrzec się tożsamości i zaakceptować jego warunki.

To był zupełnie inny świat, a ja wkroczyłam tam, by ratować osoby, na których mi zależało.

No to zaczynamy🔥

24.04.24

Zemsta Diabła [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz