1

1.9K 52 49
                                    

Spóźniał się. Minęło już ponad pół godziny od ich umówionego czasu, a Jisung nadal tam stał...
Zaczynało padać, co trochę go martwiło, jednak postanowił nadal czekać.

Bał się, że pożałuje swojej decyzji, a Lee w ogóle nie przyjdzie....

Nie odpisywał na wiadomości, ani nie odbierał telefonu, więc Han nawet nie wiedział, co myśleć. Zaczynał się martwić!

Wolałby dostać wiadomość z tym, że Minho już nie przyjdzie, niż nie widzieć żadnych oznak życia starszego. Nie dostał jednak żadnej z tych rzeczy. Był zirytowany, zły, ale co najgorsze, było mu przykro. To nie był pierwszy raz, kiedy jego chłopak go wystawił. Coraz częściej zdarzało się to, że Minho po prostu nie przychodził, nie uprzedzając o tym Han'a. W szkole unikał go dosyć często. Ich relacja zaczynała się sypać i obydwoje o tym wiedzieli, ale żaden z nich nie chciał jej kończyć. Kochali się-to na pewno, jednak coś było nie tak. Spędzali ze sobą naprawdę mało czasu, rzadko rozmawiali, często olewali siebie nawzajem. Ale jeżeli ktoś miałby powiedzieć, kto bardziej angażuje się w odbudowę ich związku....każdy kto zostałby spytany odpowiedziałby, że Jisung. Każdy widział jego zaangażowanie, ale nikt nie widział zaangażowania Minho, bo takiego po prostu nie było.

-Boże, Jisung! Przepraszam!-Widać było to, że starszy jeszcze przed chwilą biegł. Jisung patrzył na niego smutnymi oczyma. Miał wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Wiedział dlaczego, co bolało go jeszcze bardziej.

-Mogłeś napisać, że się spóźnisz! Chociaż zadzwonić!-Nie lubił się denerwować. Minho również nie lubił zdenerwowanego Jisung'a.
-Nie dałeś żadnego znaku życia. Czekam tutaj od ponad czterdziestu minut!-Lee go słuchał
I dokładnie wiedział, że ten ma racje. Zachował się źle nie informując o tym, że się spóźni
-Martwiłem się. Ale wiesz co! Mam to gdzieś! Ostatnio cały czas się spóźniasz! Albo w ogóle mnie wystawiasz!-Chciał się uspokoić. Ale przychodziło mu to z trudem. Cały smutek, który czuł przed przyjściem Minho zniknął i został zastąpiony złością.

-Przepraszam, Jisung. Naprawdę napisze kolejnym razem-Sam nie wierzył w to co mówił. I sam nie wiedział, co się dzieje, dlaczego tyle razy spóźnił się, a nawet wystawił swojego chłopaka. Wiedział przecież, że to raniło drugiego, jak nikogo innego. Nie pamiętał dnia, który spędzili w całości razem, ponieważ takiego nie było od miesięcy! Olewał go, a może nawet olewali się nawzajem. Zdawał sobie sprawę, że pomiędzy nimi się psuło. Przecież brak udział w ciągłych kłótniach i tym podobnych. Jednak nie czuł potrzeby ratowania tego. Czuł, że to nie ma sensu. Że to powinien być koniec. Jednak nie chciał tego końca. Kochał Jisung'a, tego był pewien....
-Proszę cię. Wybacz mi to i chodźmy się przejść, albo coś zjeść-Nie wiedział, jak ma go przeprosić. Szczerze powiedziawszy to nawet dawno go nie przytulił....

-Chodźmy się przejeść. Nie mam ochoty na jedzenie-Jisung nie miał ochoty na nic. Na ten spacer też nie. Nie chciał być zły, ale smutny też nie chciał. I w taki właśnie sposób miał mieszankę uczuć i myśli w głowie, co irytowało go bardziej niż obecność Minho....

♾♾♾

-Minho...przepraszam, że wtedy się na ciebie wydarłem-Musiał przyznać, że spędzili miły wieczór razem. Znajdowali się teraz w mieszkanku starszego, gdzie nie było jego rodziców, co wcale nie zdziwiło Jisung'a. Ich nigdy mie było...W mieszkaniu widział ich dosłownie raz, a ogólnie może z trzy. Nie wiedzieli kim dla Minho był Jisung. Nie mieli pojęcia o orientacji swojego syna, żadnego z nich to jednak nie dziwiło. Jak mieliby wiedzieć, skoro nawet nie rozmawiali ze swoim synem?

-Nic się nie stało. Zasłużyłem-Uśmiechnął się słabo. Wyglądał na przygnębionego, smutnego, czy jakkolwiek to określić. W każdym razie-nie na szczęśliwego. Niby czuł wewnętrzną radość z dzisiejszego spotkania, ale nie czuł ogólnego szczęścia. Z jednej strony mie miał pojęcia dlaczego, a z drugiej wiedział dokładnie.
-Napijesz się herbaty?

B MEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz