Castiel nie mógł nic poradzić na uśmiech, gdy porządkował swoje biuro, wciąż będąc na haju tylko po byciu z Deanem. Tego wieczoru, zamiast wracać prosto do domu, jak bywało od miesięcy, poza jednym razem, gdy wyślizgnął się do mieszkania Deana, Cas wyszedł. Zadzwonił do Gabriela i bracia wyszli na piwo czy też pograć w bilard. Cas napisał Meg, że wróci późno, po czym wyłączył telefon, nie będąc w nastroju na kłótnie z dziewczyną o to, czy mu pasowało wyjść, czy nie. Pili piwo, wcinali nachos i chipsy ziemniaczane, śmiejąc się i rozmawiając tak, jak się to od dawna nie zdarzyło. Oczywiście, Gabriel zauważył zmianę w zachowaniu Castiela.
- Więc... kim ona jest?
- Co?
- Nowa dziewczyna... kim ona jest? Pozbyłeś się wreszcie tej wiedźmy Meg, prawda? Castiel zarumienił się i pokręcił głową pochylając się do uderzenia.
- Więc po prostu rżniesz kogoś za jej plecami?
Cas wydał zaskoczony, zduszony dźwięk i nie trafił w bilę, zostawiając na zielonym suknie długą rysę od kija. Zagapił się w górę na Gabriela szeroko otwierając oczy.
- Poważnie, Gabriel?!
- Co, nie mam racji? Nie rżniesz jakiejś laski za plecami Meg?
Castiel zarumienił się ponownie i pokręcił głową, strzelił, po czym jednym długim łykiem wypił resztę piwa. Technicznie rzecz biorąc nie było to kłamstwo... w końcu Dean nie był laską.
Gabriel porzucił temat, obaj skończyli swoją rundę bilardu i wyszli na zewnątrz, by usiąść na barowym patio. Obserwowali, jak ludzie spieszą ulicą za kutym żelaznym ogrodzeniem, i rozmawiali o swoim życiu. Gabriel wciąż nie spotkał nikogo wartego jego starań i zaczynało go to wkurzać.
- Mam 31 lat... i po prostu nie widzę dłużej siebie opierdalającego się w nieskończoność. Już bym chyba wolał być sam przez 5 lat, niż ciągle mieć do czynienia z tym cholernym dramatem rżnięcia jakiegoś gościa po to, by odkryć, że się we mnie zakochał, czy też pragnienia innego tylko po to, by się przekonać, że on pragnie tego, kogo właśnie rzuciłem. To żałosne.
Cas uśmiechnął się i poklepał Gabriela po ręce sącząc piwo.
- Znajdziesz kogoś.
Przenieśli się do życia Castiela, jego uczniów i sztuki, jako że nigdy nie chciał gadać z Gabrielem o Meg. Gabriel miał zdecydowane zdanie na temat jego dziewczyny, bynajmniej nie pozytywne. Więc Castiel zaczął mówić o swoich zajęciach, uczniach, o pracach, jakie wykonują, i o potencjale niektórych z nich. Po mniej więcej półgodzinie słuchania Gabriel powoli zaczął się szczerzyć. Cas zamrugał i usiadł prosto.
- Co?
- Co co?
- Co to! Szczerzysz się do mnie jak Kot z Cheshire, o co ci chodzi?
Gabriel wyszczerzył się jeszcze bardziej i unosi brwi, wziął łyk piwa, odstawił szklankę i potem się uśmiechnął.
- To Dean, prawda?
-... Co?
- To jego posuwasz za plecami Meg.
Castiel poczuł, że krew odpłynęła mu z twarzy, a Gabriel szerzej otwarł oczy na widok bladości brata.
- Cas? Cas!... Jezu, chłopie, w porządku. Nikomu nie powiem. Kurwa.
- Jak... jak ty się...
Gabriel wydał z siebie poirytowany dźwięk i przewrócił oczami.
- Słuchając, jak rozmawiasz o swoich klasach? Co trzecie słowo brzmiało „Dean to" czy „Dean tamto". Ty, kurwa, wielbisz tego dzieciaka...
CZYTASZ
Dzień dobry, psorze
FanficNauczyciel sztuki Castiel Novak skończył właśnie 29 lat, kiedy poznaje Deana Winchestera w klubie gejowskim. Po przespaniu się z chłopakiem w pośpiechu wychodzi, próbując poradzić sobie z poczuciem winy z powodu zdrady swojej dziewczyny i nadmiernie...