Rozdział 26

257 15 0
                                    

Gabriel spędził za granicą prawie 10 miesięcy, gdy zadzwonił do niego Azazel i powiedział mu, że ma wracać do LA, że otwiera się tam nowy klub i że potrzebują go tam tak szybko, jak to możliwe. Wobec czego zebrał swoje rzeczy, spakował wszystko i wysłał do domu. Pożegnał się też z kilkoma przyjaciółmi, których poznał w Nowej Zelandii, ostatnim przystanku przed telefonem od Azazela. Wymusili na nim obietnicę, że wkrótce ich odwiedzi, i naprawdę się uśmiechnął mówiąc, że tak zrobi.

Rufus nienawidził latania, ale niewiele mogli z tym zrobić. Gabriel mógł go jednak często odwiedzać w specjalnym pomieszczeniu pod samolotem, używanym do przewozu zwierząt, utrzymywanym pod ciśnieniem podobnie jak kabina główna, dla bezpieczeństwa i wygody. Lot trwał już pięć godzin i minęła już połowa trasy, kiedy Gabriel sprawdził pocztę i zobaczył maila od Casa z pytaniem, czy będzie w domu na czas, by zdążyć na 17 urodziny Sama za trzy dni.

Gabriel zawahał się, po czym westchnął i odpisał.


Cas,

Hej braciszku! Tak naprawdę właśnie jestem w samolocie powrotnym do LA. Będę w domu za 6 godzin, ale wciąż będę pracował. Mam kolejne otwarcie klubu na dzień przed urodzinami Sama, więc nie sądzę, że mógłbym dojechać.

Poza tym nie wydaje mi się, że to najlepszy pomysł. Zmienił numer telefonu, prawda? Nie dał mi nowego... i wiem, że lepiej o niego nie pytać.

Zobaczymy się wkrótce, Cassie, i kocham cię.

Ale nie chcę skrzywdzić Sammy'ego bardziej, niż już to zrobiłem. Z wyrazami miłości,

Gabriel


Po tym Gabriel wyłączył telefon i przespał resztę lotu razem z Rufusem. Obudził się, gdy przygotowywali się do lądowania, ponieważ stewardessa potrząsała nim i prosiła, by natychmiast wracał na miejsce.

Dziwnie było wrócić do LA, do Stanów... spędziwszy tyle czasu za granicą. Nie było go prawie rok... tak długo nie widział Casa czy Deana... czy Sammy'ego. Serce ściskało mu się na myśl, że Sam prawdopodobnie jeszcze bardziej urósł, był prawdopodobnie wyższy, miał szersze ramiona, że może nabrał mięśni tak, jak jego brat. Westchnął wysiadając z samolotu i razem ze wszystkimi czekał przy kontroli paszportów; czekała go przynajmniej godzina stania i rozmyślania, bo kolejka przesuwała się w ślimaczym tempie. Kiedy już dotarł z Rufusem do domu, Gabriel był wyczerpany i poszedł spać nie widząc odpowiedzi Castiela.


Gabriel,

Rozumiem, ale myślę, że Samowi nic nie będzie. Jest silniejszy, niż ktokolwiek mógłby sądzić, i uważam, że wszystko idzie coraz lepiej. Nawet, jeśli nie chcesz go widzieć, lub, co możliwe, nie możesz, ja chciałbym cię zobaczyć.

Znajdź, proszę, trochę czasu dla mnie. Tęsknię za tobą.

* Castiel


Castiel tej nocy nie zamknął komputera i nie wyłączył, bo Dean zaciągnął go do sypialni szepcząc mu ochryple do ucha „Cas, wypróbujmy tę nową zabawkę, którą kupiłem". Gdyby wiedział, że Sam wróci tej nocy do domu zamiast zostać u Brady'ego, tak jak początkowo planował, może Cas byłby bardziej ostrożny. Może wtedy Sam nie uległby ciekawości i nie przeczytał wiadomości wiszącej na ekranie.

Może wtedy nie postanowiłby naruszyć swoich bożonarodzeniowych oszczędności i nie kupiłby pierwszego biletu autobusowego do Los Angeles, jaki mógł.


W trakcie podróży Sam był cichy i spokojny. Zwykle nie bywał spontanicznym typem, który zrywa się i biegnie, gdy tylko ma okazję. Ale oto siedział w autobusie do LA, jechał zobaczyć osobę, w której był zakochany od prawie trzech lat. Wyłączył telefon, gdy wyszedł z mieszkania, zostawiając za sobą jedynie nabazgraną wiadomość na lodówce „Zostaję na weekend u Jess. Do poniedziałku. Sam".

Dzień dobry, psorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz