Rozdział 18

228 12 8
                                    

Sam nie spał już od jakiegoś czasu, gdy usłyszał Gabe'a włączającego prysznic, a wizja drugiego mężczyzny nago posłała mu dreszcze po kręgosłupie. Leżał całkowicie nieruchomo, czekając, aż starszy skończy, i kiedy usłyszał hałas w kuchni, wstał wreszcie i szurając poczłapał korytarzem do drzwi. Gabriel stał odwrócony do niego tyłem, miał na sobie fartuch i przygotowywał coś, co pachniało tak pysznie, jak naleśniki.

- Dobry – powiedział Sam i uśmiechnął się do Gabe'a, gdy drugi mężczyzna odwrócił się w jego stronę. – Mmm... śniadanie... - odepchnął się od drzwi, wszedł do środka i usiadł przy małym stole obserwując, jak Gabe pracuje. - Przepraszam za... umm... po prostu... przepraszam.


Cas łagodnie obudził Deana ok. 10 rano następnego dnia i uśmiechnął się widząc senne zmieszanie na twarzy chłopaka.

- Dzień dobry... - wyszczerzył się, gdy Dean stęknął i ponownie spróbował zagrzebać twarz w pościeli. – Dean, zrobiłem śniadanie... jajka na bekonie... i kiełbaski... - Cas przesunął dłonią po plecach Deana i delikatnie zaczął masować mięśnie na środku pleców.


Gabriel spojrzał przez ramię i zawahał się przez chwilę, aż wreszcie wyszczerzył się do Sama.

- Dzień dobry, dzieciaku! Masz ochotę na naleśniki z czekoladą? – uśmiechnął się i wlał więcej ciasta na patelnię podśpiewując przy okazji. Gabriel starał się z całych sił zapomnieć o poprzedniej nocy... i wszystkim, co się wydarzyło. – Stwierdziłem, że możemy dziś połazić po mieście, dać naszym braciom więcej czasu dla siebie. Chciałbyś zrobić coś konkretnego?


Przez chwilę Dean myślał o szkole, że byli spóźnieni jak cholera i że naprawdę powinni wyjść jak najszybciej, ale potem przypomniał sobie, że dziś mieli wolny dzień, i stęknął z zadowoleniem.

Dotyk Casa na plecach był cudowny i Dean szybko się pod nim odprężył.

- Znalazłeś jedzenie w lodówce? – spytał nieco zaskoczony, po czym zachichotał. – Kiedy ostatnio sprawdzałem, mieliśmy musztardę i piwo... - przekręcił się na plecy, sięgnął Casowi do szyi i ściągnął go w dół, w luźny uścisk. Pocałował narzeczonego w skronie i wciągnął jego zapach; dopiero wtedy puścił go i usiadł, zwieszając nogi przez krawędź łóżka. - Mógłbyś mi zrobić kawy? Bez mleka, z jedną kostką cukru - uśmiechnął się do kochanka i wyszedł z pokoju, by szybko umyć twarz i zęby. Kiedy dołączył do Casa przy kuchennym stole, nie umiał ukryć zadowolenia na widok posiłku. Przechylił się i złapał usta Casa w długim, pełnym wdzięczności pocałunku. - Dzięki, skarbie.


Sam po prostu wzruszył ramionami i wymamrotał „dziękuję", gdy Gabriel wsunął mu na talerz pierwszy naleśnik.

- Mmmm... nie wiem... - wybełkotał z ustami pełnymi najlepszych naleśników, jakie w życiu jadł. – Może kino? Puszczają jakiś nowy horror, przez który wszyscy świrują... o jakimś gościu mordującym siekierą pary w Walentynki czy jakoś tak... - zachichotał widząc grymas na twarzy Gabriela i przełknął ostatni kęs naleśnika, gestem prosząc starszego mężczyznę o następny. - Możemy też sprawdzić program dla dzieci, jeśli to dla ciebie za dużo.

Mrugnął do Gabriela i wsadził sobie drugiego naleśnika do ust. Wiedział, że technicznie rzecz biorąc był za młody, by oglądać horrory, ale personel kinowy nie był zbyt odpowiedzialny, a Sam wyglądał na 18 czy 19 lat, więc nigdy nie miał problemów z obejrzeniem czegoś nieodpowiedniego dla swego wieku.

Dzień dobry, psorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz