Rozdział 13

349 16 14
                                    

Cas uśmiechnął się za Deanem patrząc, jak chłopak wychodzi, opuszcza go na cały dzień. Westchnął łagodnie, skoro tylko Dean zniknął mu z oczu, i zmarszczył się nieznacznie. Ciężko mu było nie widywać Deana za dużo w ciągu szkolnego dnia. Obecnie było nawet gorzej, bo Joanna Harvelle wciąż rzucała im spojrzenia, które mówiły, że wiedziała, iż coś jest na rzeczy, ale nie mogła się za bardzo zorientować, co.

Mimo to dzień na szczęście mijał szybko. Do godziny 14.00 Cas skończył z pracą i mógł iść do domu. Zrobił przebieżkę, potem wziął prysznic i ocenił kilka prac, wreszcie złapał pociąg i udał się do Gabriela, by spędzić z nim trochę czasu.

- Słuchaj, chcesz iść na noworoczne przyjęcie do Zoo?

- Co? W Nowy Rok? Planowałem wypad z przyjaciółmi do Nowego Jorku...

- Sam tam będzie.

- Wchodzę w to.

Sam nie był tak poekscytowany jak zwykle wypadem na pizzę i chociaż Dean miał pojęcie, jaki mógł być tego powód, wahał się całą godzinę, zanim zasugerował zaproszenie Gabriela. Kiedy więc czerwony sportowy samochód zajechał przed ich apartamentowiec o godz. 18.54, Sam wypadł z domu do windy szybciej, niż Dean był w stanie założyć buty. Sam wydawał się jednak autentycznie szczęśliwy widząc Gabriela, więc Dean nie mógł się naprawdę martwić czy wściekać. Podchwycił spojrzenie Casa i nawet się do niego uśmiechnął. Dla dobra Sama postanowił spróbować zaufać słowu Casa i samokontroli Gabriela.

- Chodź, Cas, pojedziemy moim samochodem – powiedział i zaciągnął go do zaparkowanej Impali, zostawiając Sama, by zabrał się z Gabrielem.

Obiad przebiegł gładko, skoro tylko Dean uświadomił sobie, że naprawdę nie było się o co martwić. Gabriel był porządnym facetem, a zarówno on, jak i Sam wydawali się być świadomi ogromnej różnicy wieku. Zatem zaledwie po półgodzinie Dean gawędził z Casem, drażniąc się, że nie był on w stanie przeciąć idiotycznie grubej warstwy sera na swojej pizzy, i oferując mu swą pomoc, na co Sam i Gabe wybuchnęli śmiechem. Już najedzony opadł na oparcie, obserwując, jak Cas i Gabe sprzeczali się ze sobą. Uśmiechnął się do siebie zdając sobie sprawę, jak bardzo go to cieszyło. Nigdy nie oczekiwał czegoś takiego, nigdy nawet nie pomyślał o jakimkolwiek domowym życiu miłosnym... Wiedział, że na to nie zasługiwał – a mimo to wciąż stwierdzał, że tego łaknął; że pragnął tego bardziej, niż czegokolwiek innego.

Cas mógł stwierdzić, że Gabriel zakochuje się w Samie. Po drodze do mieszkania, po tym, gdy Dean zaprosił na pizzę również Gabriela, brat wyznał coś Casowi. Otóż Sam i Gabriel wysyłali sobie wiadomości i niemal co wieczór rozmawiali przez telefon. Po tej informacji oczy Casa przybrały rozmiar spodków, ale Gabriel szybko zaczął się bronić mówiąc Casowi, że nie było w tym nic seksualnego. Obaj, i on, i Sam wiedzieli, że gdyby się do tego posunęli, Gabriel wpadły w ogromne tarapaty; zarówno od strony prawnej, jak i w postaci braterskiego gniewu Deana Winchestera.

Sam tego Gabrielowi nie życzył, a kiedy Gabriel o tym wspomniał, twarz mu złagodniała przybierając wyraz, jakiego Cas na twarzy brata nie widział nigdy wcześniej.

- ... Zatem w porządku, Gabe... tylko bądźcie ostrożni.

- Jesteśmy... - powiedział Gabriel i na tym się skończyło.

Całą czwórką jedli i rozmawiali, chichotali i gadali o wszystkim, co się działo w ich życiu. Cas wyjaśnił, że zoo poprosiło go o kilka prac na przyjęcie i że cały zysk zostanie przekazany celem wybudowania nowego wybiegu dla tygrysów. Gabriel był naprawdę podekscytowany na myśl o tym, że odwiedzi taką wymyślną imprezę, i zaofiarował się załatwić im wszystkim za darmo smokingi ze sklepu swego przyjaciela.

Dzień dobry, psorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz