2

15.1K 350 215
                                    

Emery

Podążałam korytarzami za Zaharem. Obserwowałam umięśnione plecy mężczyzny. Miał na sobie przylegającą czarną koszulkę z długim rękawem. Przy pasku miał przypięty pistolet i zapewne schowany nóż. Przez chwilę rozważałam zabranie mu noża i wbicie go w jego pierś, ale zbyt bałam się konsekwencji, aby mu się przeciwstawić. Nie znałam terenu, więc wolałam na jakiś czas pozostać grzeczna.

To musiał być jakiś pałac. Korytarze wyglądały jak wyjęte żywcem z filmu o białym domu w Waszyngtonie. Podłogi pokrywał długi czerwony dywan ze zdobieniami. Na ścianach wisiały obrazy przestawiającą dziką naturę i chwile intymne między dwoma kochankami.

W drodze na rzeź zastanawiałam się, jaką osobą był mężczyzna, dla którego zostałam porwana. Nie wierzyłam w jego dobre intencje. Skoro zabił moją mamę, musiał być niespełna rozumu. To była najukochańsza kobieta pod słońcem. Nigdy nikogo nie zraniła.

Nagle Zahar przystanął przed jednymi z wielu drzwi. Spojrzał się na mnie, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów. Zgarbiłam się pod jego spojrzeniem. Wyglądał jak wygłodniały wilk.

- Powodzenia, kotku. Pamiętaj, o czym ci mówiłem. Bądź posłuszna.

Mężczyzna zapukał do drzwi. Nie usłyszałam odpowiedzi. Otworzył je na oścież, po czym popchnął mnie do jaskini wilka.

Ogarnęła mnie ciemność, kiedy Zahar zamknął drzwi. Podskoczyłam na dźwięk zatrzaskiwanych drzwi.

Mój wzrok musiał przyzwyczaić się do ciemności panującej w tym pomieszczeniu. Wypełniała je dziwna woń. Patrzyłam się z zaciekawieniem na świece porozstawiane na meblach. Nie mogłam jednak dłużej ignorować postaci, która siedziała w fotelu.

Mężczyzna mógł mieć około trzydziestu lat. Miał jasne włosy, jednak nieco ciemniejsze niż Zahar. Jego brodę pokrywał kilkudniowy zarost. Przez ciemność nie widziałam dokładnie jego oczu. Siedział w swobodnej pozycji, zakładając nogę na nogę. Miał na sobie ciemny garnitur i rozpiętą do połowy koszulę. Odsłaniała ona jego wyrzeźbioną i muskularną pierś. Na stopach miał błyszczące męskie buty. Emanowała od niego wyższość i dominacja.

Skuliłam się pod spojrzeniem tego faceta. Zrozumiałam, że to on miał zostać "moim panem". Patrzyłam się na niego uważnie. Nie odważyłam się ruszyć.

Blondyn pstryknął palcami. Spojrzałam się na niego pytająco. Pokazał mi gest, abym podeszła bliżej.

Zawahałam się, jednak go posłuchałam. Moje ciało mimowolnie podążyło w stronę tajemniczego mężczyzny.

Kiedy stanęłam na przeciwko niego, może metr oddzielał mnie od tego faceta. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Moja pewnie wyglądała fatalnie po dużej ilości płaczu i krzyku.

Kiedy blondyn wskazał na miękki czarny dywanik znajdujący się u jego stóp, oniemiałam. Jeśli on myślał, że ja...

- Uklęknij przed mną.

Jego głos był silny i głęboki. Przeszył mnie do szpiku kości. Zadrżałam, bojąc się go. Nie wiedziałam, co w sobie miał, ale sprawiał, że chciałam od niego jak najdalej uciec. Bałam się o własne życie, przebywając z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu. Na jego terytorium.

Oddychałam ciężko. Patrzyłam się na niego z przerażeniem.

Opuściłam głowę i uklękłam na czarnym dywaniku. Puch otulił moje kolana i stopy. Starałam się skupić na tym cieple, aby choć na chwilę uciec myślami w bezpieczne miejsce. Gdzieś, gdzie mogłabym być z moją mamą. Gdzieś, gdzie byłabym bezpieczna i szczęśliwa.

His PropertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz