33

7.9K 159 24
                                    

Nikolai

- Coś ty, kurwa, powiedział?!

Kątem oka zauważyłem, jak większość gości baru niepostrzeżenie z niego wyszła. Pewnie musieli dostać cynk, kim byłem i że lepiej powinni zniknąć mi z oczu, jeśli chcieli przeżyć.

Przycisnąłem Romero do blatu baru. Mężczyzna leżał na nim plecami, szarpiąc rękami. Był cholernie słaby jak na prawą rękę szefa sycylijskiej mafii. Poddał mi się niemal od razu.

- Panie Aristov, to nie moja wina! - krzyknął rozpaczliwie, próbując sięgnąć po szklankę, aby we mnie nią rzucić. Chwyciłem jego nadgarstek tak, że mężczyzna jęknął z bólu i pozwolił, abym przygniótł całym sobą jego ciało do baru.

- Proszę pana, czy mógłby pan...

- Milcz! - ryknąłem do Rybakova, który dotknął mojego ramienia, aby mnie uspokoić. Mój przyjaciel odsunął się z obawy o swoje życie.

On i Fiodorow wiedzieli, jaki byłem, gdy coś nie szło po mojej myśli. Czułem się wówczas jak zwierzyna polująca na ofiarę. Słabszą od siebie, zdegradowaną i nie mającą możliwości obrony.

- Twój pieprzony szef leci do Rosji, tak? Powiesz mi, Romero, w jakim celu?

Syczałem do jego ucha jak pieprzony wąż. Romero kulił się pod moim spojrzeniem. Nie chciałem krzywdzić jego ciężarnej żony, ale czułem, że tak łatwo się to nie skończy.

- Poleciał tam po pańską niewolnicę, panie Aristov. Błagam, niech mnie pan zostawi. Gdyby moja żona nie była w ciąży, nie zależałoby mi na własnym, marnym żywocie. Proszę, panie Aristov...

Puściłem mężczyznę. Leżał na barze, nie odważając się podnieść.

- Dzięki, Romero. Twoja rodzinka będzie bezpieczna. Słowo capo.

Emery

Luca nakrył mnie swoim ciepłym ciałem. Próbowałam się od niego odsunąć, ale więzy mi to uniemożliwiały. Gdyby Nikolai mnie tak spętał, nie bałabym się go. Na początku również byłam w stosunku do niego nieufna, ale w oczach mojego pana nigdy nie widziałam takiej chęci zemsty, jaką widziałam w oczach człowieka, który chciał mnie zgwałcić.

Mężczyzna zajął się moimi piersiami. Dotykał ich z namaszczeniem. Palcami bawił się sutkami, które wbrew mojej woli zesztywniały. Gdy brunet pochylił się i wsunął jednego sutka do ust, odchyliłam głowę w tył. Z moich ust wydostał się jęk. Upomniałam się w myślach, aby być cicho. Nie mogłam kontrolować swojego ciała, co było najgorsze.

Płakałam coraz ciszej. Opadałam z sił. W moich żyłach wciąż krążył środek, który wstrzyknięto mi, gdy byłam na basenie w domu Nikolaia. Próbowałam robić, co w mojej mocy, aby odsunąć się choć trochę od bruneta, ale nie mogłam zrobić nic.

- Błagam pana... - wyszeptałam, czując wstyd, że zwracam się do niego w taki sposób. Nie chciałam jednak mu się narazić. Może gdy będę miła i uległa będzie dla mnie łaskawszy.

- O co mnie błagasz, principessa? - spytał, przygryzając mój sutek tak mocno, że cicho krzyknęłam.

- Nie chcę tego. Proszę, niech mi pan tego nie robi. Tak bardzo się boję.

Mogłabym próbować mu się przeciwstawić i wyznać, jakim skurwielem był, ale w niczym by mi to nie pomogło. Nie uważałam też jednak, że grając uległą, będzie dla mnie delikatniejszy. Musiałam próbować wzbudzić w nim litość. Nie ważne, że moja godność została właśnie zdeptana.

His PropertyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz