Lloyd zatrzymał się przed sporych rozmiarów garażem.
- Mieszkasz tu? - wypaliła Rosita.
- W garażu? - zapytał chłopak nie widząc czy Ross mówi poważnie czy żartuje.
- A z kąd mam wiedzieć? Skoro jedni mieszkają pod mostem to inni mogą w garażu. -
Blondyn w odpowiedzi przewrócił oczami i gestem kazał jej wejść do środka. Jednak gdy dziewczyna nie ruszyła się z miejsca zapytał:
- O co chodzi tym razem? -
- Z kąd mam wiedzieć że mnie tam nie zamkniesz albo co gorsza zamordujesz? - odpowiedziała krzyżując ręce.
- Zawsze przychodzą ci do głowy takie dziwne rzeczy? - zapytał unosząc jedną brew.
- Zawsze - Ross uśmiechnęła się.
- Nie zamierzam cię zamykać ani mordować czy teraz wejdziesz do środka? -
- Tak właściwie to cię nie znam, ale desperacko potrzebuje samochodu więc tak wejdę. - Powiedziała po czym udała się do środka.
Budynek jak i z zewnątrz tak w środku był pokaźnych rozmiarów. Ale po za trzema wozami i kilkoma szafkami był zupełnie pusty.
- Możesz sobie wziąść który chcesz ale są dwa warunki. - zaczął chłopak - Po pierwsze auto jest do zwrotu w stanie nieskazitelnym a po drugie jadę z tobą.
W tym momencie mina jej zrzedła. Kiedy na pierwszy warunek była wstanie się zgodzić bez sprzeciwów i co najważniejsze spełnić go tak z drugim nie było już tak prosto.
- Po co? - zapytała opierając się o kolumnę.
- Muszę pilnować auta bo przecież właściwie cię nie znam a po drugie mam tam pewne sprawy do załatwienia. -
- Zakładam że nie mam wyboru? - na to pytanie chłopak odpowiedział skinieniem głowy.
Kilka godzin później.
- Tato wychodzę dzisiaj o dziewiętnastej i nie wiem kiedy wrócę. - krzyknęła Ross schodząc do salonu.
- Dobrze, ale nie musisz krzyczeć. A co do tego nie wiem kiedy wrócę to postaraj się być przed północą. - mężczyzna jak zwykle oglądał telewizję i popijał piwo z butelki.
Dziewczyna była już praktycznie gotowa na wieczorny wyścig. Lloyd ma po nią przyjechać około dziewiętnastej aby zdążyć na dwudziestą. Ross oczywiście nie była zadowolona z tego że ktoś w dodatku obcy z nią jedzie ale przynajmniej miała auto.
- Na następny raz będę już miała swoje - szepnęła do siebie.
- Mówiłaś coś? - zapytał Raith.
- Nie, nic. - odparła siadając na schodach.
Pięć minut przed umówioną godziną wyszła przed dom i usiadła na krawężniku a równo z godziną dziewiętnastą pod budynek podjechał Lloyd. Wysiadł z samochodu i powiedział:
- Siadaj za kółko muszę zobaczyć jak prowadzisz. - po czym dodał - Bo auto nie jest moje.
- Co? - tego się nie spodziewała - Jak nie twoje to czyje?
- Przyjaciela. Wsiadaj oddamy je za nim zobaczy jego brak. -
Dziewczyna nic już nie mówiąc wsiadła do auta i ruszyła zaraz po tym jak blondyn zajął miejsce obok.
Na miejsce dotarli jakieś dwadzieścia minut przed dwudziestą. Chłopak wysiadł i pożegnał się z nią mówiąc że wróci po auto kiedy wyścig się skończy.
Ross wyjęła kartkę od Chrisa dziękując mu w myślach za to że po za adresem zapisał na niej też kilka instrukcji między innymi ile mniej więcej kasy powinna ze sobą zabrać.
W pewnym momencie podszedł do niej jakiś mężczyzna i zapytał:
- Potrzebujemy czwartego kierowcy. Piszesz się? -
Ross zgodziła się bez wachania dała odliczoną sumę pieniędzy i zajęła miejsce obok pozostałych trzech startujących aut.
Wyścig się rozpoczął.
Jednak zrobię wam mini maraton. Ile w nim będzie rozdziałów? Będzie ich tyle aż mi się wena dzisiaj wyczerpie.
CZYTASZ
Ninjago: Death Race✅
FanfictionRosita Rodriguez młoda dziewczyna parająca się nie do końca legalnym życiem, mówimy tu o wyścigach ulicznych które są wręcz jej pasją. W pewnym momencie o wszystkim dowiaduje się jej matka i mając już dość odsyła dziewczynę do ojca, a tam poznaje on...