- Jak już go spotkam to go zabiję, ale za nim to zrobię wysłucham co ma do powiedzenia.- Mówiła do siebie Ross która zdecydowała się udać na spotkanie z autorem liściku.
Była już w połowie drogi kiedy nagle usłyszała pisk opon i dzięki szybkiej reakcji uniknęła zderzenia z samochodem. Z auta wypadła rudowłosa dziewczyna i podbiegła do Rosity.
- Mój Boże nic ci nie jest? Ja strasznie się spieszyłam nie zauważyłam cię! Naprawdę tak bardzo przepraszam. - Rudowłosa prawie płakała.
- Hej, wyluzuj nic mi nie jest, nadal mam wszystkie pięć kończyn - zażartowała Ross próbując trochę rozluźnić dziewczynę.
- Ja bardzo przepraszam - zaniepokojona rozejrzała się - Muszę już iść.
Dziewczyna wsiadła do auta i odjechała pozostawiając za sobą kurz.
- Co jest nie tak z tym miastem? - zapytała siebie Ross ruszając w dalszą drogę.
Gdy tak poprostu szła ulicą zauważyła że dwie lub trzy osoby które minęła poprostu stały i się jej przyglądały, później jednak kiedy już nikogo takiego nie widziała stwierdziła że musiało jej się wydawać, ci ludzie mogli patrzeć na coś zupełnie innego jakieś reklamy albo rzeczy na witrynach sklepowych.
Nareszcie dotarła na miejsce jednak po Lloydzie(?) nie było ani śladu.
- Stchórzył - pomyślała Ross - Albo zamierza mnie w coś kopać i zaraz przyjedzie tu policja. Albo to w ogólnie nie on pisał. Boże jaka ja głupia, teraz pewnie ten ktoś robi sobie ze mnie jaja. Świetnie Ross ty kretynko.
Jednak w tym samym momencie pojawiła się osoba której oczekiwała, jednak odezwał się za nim czarnowłosa zdążyła wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo
- Słyszałem o aucie i przysięgam że nie miałem z tym nic wspólnego nawet o tym nie wiedziałem do póki znajomy mi nie powiedział. -
- Więc czego chcesz? - zapytała Ross spokojnym tonem.
- Chciałem przeprosić za to że pożyczyłem ci zepsuty wóz -
- Wydaje mi się że tutaj zwykłe przepraszam to za mało - dziewczyna mimo wszystko nadal była na blondyna zła.
- Wiem. - odpowiedział chłopak lekko zdenerwowany i rozejrzał się i podszedł do niej. - ale teraz mam naprawdę niewiele czasu. Bądź jutro o dwunastej za miastem. A teraz idź do domu, zamknij dobrze drzwi i nie wpuszczaj nikogo.
Nim Ross wyraziła zgodę, sprzeciw lub zadała jakiekolwiek pytanie chłopak odszedł szybkim krokiem rozglądając się nerwowo.
Dziewczyna wróciła do domu i dwa razy upewniła się że drzwi są zamknięte. Następnie usiadła w fotelu i wyciągnęła telefon.
Nikt do niej nie pisał ani nie dzwonił. Westchnęła i zmieniła obecną pozycję na wygodniejszą. Teraz przyszedł czas na to by przemyśleć sobie wszystko co się do tej pory wydarzyło.
Najpierw ta dziewczyna z liścikiem, później rudowłosa która prawie mnie potrąciła a później sam Lloyd. Co ich wszystkich łączy? To że byli zaniepokojeni i sprawiali wrażenie śledzonych albo obserwowanych. Ciągle się rozglądali jakby chcieli się upewnić że narazie są bezpieczni. Co się odwala w tym mieście? I czy napewno ci ludzie obserwujący mnie byli tylko przewidzeniem? Czy może naprawdę czegoś ode mnie chcieli?
W głowie czarnowłosej kłębiło się od takich i im podobnych myśli. Chciała się wszystkiego dowiedzieć zamierzała nawet w razie potrzeby prosić o pomoc Chrisa, Lee a nawet Leona. Jej myśli nagle zostały przerwane
Ktoś pukał do drzwi...
Rozdział późno ale mimo wszystko dzisiaj!

CZYTASZ
Ninjago: Death Race✅
FanfictionRosita Rodriguez młoda dziewczyna parająca się nie do końca legalnym życiem, mówimy tu o wyścigach ulicznych które są wręcz jej pasją. W pewnym momencie o wszystkim dowiaduje się jej matka i mając już dość odsyła dziewczynę do ojca, a tam poznaje on...