- Nie wierzę że znowu cię złapali - zaśmiał się Lloyd. - Co na to twój ojciec?
- Był zdziwiony że dotarli tak daleko, ale nie był zły. Raczej szczęśliwy z powodu mojej wygranej. - Odpowiedziała Ross.
Był poniedziałek a od czasu wyścigu minęły dwa dni. Heath od tamtego czasu powrócił do bycia dupkiem przez co wszystko wróciło do wcześniejszego układu.
Teraz siedziała z Lloydem na ławce przed szkołą a chłopak był bardzo rozbawiony tym że znowu ją złapano.
- Byłaś z Langtonem co nie? - zapytał.
- Z kąd to wiesz? -
- Słyszałem - powiedział szybko po czym dodał - Mówiłem ci że ten gość to kłopoty.
- Jakoś nie wydawał się taki straszny. Z resztą to i tak nie ma znaczenia jest dupkiem i z nim nie gadam. - Oburzyła się czarnowłosa.
- Dobrze rozumiem, nie denerwuj się. - blondyn ponownie się zaśmiał. - Tak sobie myślę że skoro już drugi raz ninja cię złapali to może powinnaś sobie na jakiś czas odpuścić wyścigi?
Ross nie mogła uwierzyć własnym uszom.
- Że co proszę? - zapytała podirytowana - Nie ma takiej opcji. A teraz wybacz ale mam lekcje.
- Z Heathem - pomyślała - Może uda mi się wkręcić dzięki niemu na kolejny wyścig. Jeśli wcześniej nie postanowię go zabić za bycie dupkiem.
Była już przed salą i co najważniejsze Heath też tam był, już chciała do niego podejść i zagadać ale drogę zagrodził jej nie kto inny jak Lea.
- Słyszałam że wygrałaś - zaczęła - Co powiesz na małą imprezę z tej okazji?
- Wiesz byłoby świetnie ale mój dom raczej się do tego nie nadaje, po za tym nawet nie mam tylu znajomych. -
- Tym się nie przejmuj - Lea machnęła ręką - Impreza może być u mnie i ludzi też mogę zaprosić ja.
- Dobrze niech będzie - zgodziła się Ross mając nadzieję że uwolni się na chwilę od Leii.
- Świetnie! Widzimy się w sobotę! - wykrzyknęła po czym rozentuzjazmowana odeszła prawie w podskokach.
Ross zaśmiała się pod nosem ponieważ kiedy pierwszy raz spotkała Leę, nie miała pojęcia że dziewczyna jest chodzącą kulką szczęścia.
W tym momencie przypomniała sobie o Heathie i spojrzała w miejsce gdzie stał oparty o ścianę wlepiając swoje szafirowe oczy w telefon.
Już miała przełknąć dumę i do niego podejść ale zadzwonił dzwonek i chłopak jako jeden z pierwszych znalazł się w klasie.
Niestety to była jedyna lekcja jaką z nim miała a przez pozostałą resztę dnia mógł być dosłownie wszędzie. Tak więc dzisiaj Ross odpuściła.
W drodze do domu towarzyszyli jej Lea i Lloyd. Blondyn był dziwnie cichy ale dziewczyna nadrabiała gadaniną za całą trójkę. Cały czas mówiła o imprezie, o tym co musi kupić, kogo zaprosić i jak bardzo kocha imprezy.
Lea gadała tak długo że kiedy się z nimi pożegnała Ross odetchnęła z ulgą. I delektowała się ciszą.
Jednak i to długo nie trwało gdyż z budynku obok którego przechodzili doszedł ich głośny okrzyk bólu jakby kogoś mordowali.
Ross stanęła jak wryta zastanawiając się czy dobrze słyszała, natomiast Lloyd zareagował natychmiast.
- Zostań tu - powiedział i ruszył w stronę budynku.
Rosita pomyślała że gość jest kretynem i powinien był zadzwonić na policję, sama by to zrobiła gdyby nie to że wczoraj zepsuła telefon i dopiero dziś dostanie nowy.
Nie wiedziała co ma zrobić czy iść pomóc blondynowi czy może jednak stać tutaj i zobaczyć co się stanie? Jej wątpliwości rozwiały się jednak kiedy do budynku wkroczyli ci cali ninja. Ross nawet nie zauważyła kiedy się pojawili.
W tym samym momencie jeden z nich w zielonym stroju i oczach stanął obok niej i powiedział
- Wszystko pod kontrolą niech pani wraca do domu. -
W tym momencie Ross pomyślała że zna ten głos i oczy, po czym wypaliła
- Lloyd? -
CZYTASZ
Ninjago: Death Race✅
FanficRosita Rodriguez młoda dziewczyna parająca się nie do końca legalnym życiem, mówimy tu o wyścigach ulicznych które są wręcz jej pasją. W pewnym momencie o wszystkim dowiaduje się jej matka i mając już dość odsyła dziewczynę do ojca, a tam poznaje on...