16

506 29 11
                                    

(Ten rozdział jest pisany z perspektyw kilku osób)

"Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy na parkiet. Nie spodziewałam się że jest takim dobrym tancerzem w sumie to wielu rzeczy w nim się nie spodziewałam tylko że w tedy jeszcze tego nie wiedziałam."

- W porządku zatańcze ale jestem totalnym drewnem - odpowiedziałam z uśmiechem i podałam chłopakowi, mimo że wiedziałam że będzie to komicznie wyglądać.

Ruszyliśmy na parkiet i w tym momencie trochę się speszyłam wiedząc że nie potrafię tańczyć z kimś a sama to już w ogóle. Jednak moje obawy zniknęły tak szybko jak się pojawiły gdyż kiedy tylko chłopak zaczął prowadzić wiedziałam że nie muszę się o nic martwić.

Taniec był świetny czułam się tak jakby po za naszą dwójką nie było tutaj nikogo, dlatego rozczarowałam się gdy taniec się skończył a do mnie podeszła Lea. Usłyszałam jeszcze tylko jak chłopak odchodzi.

- No Rosita - zaczęła Lea - Nie wiedziałam że ty masz takie ruchy.

- To nie ja tylko mój partner który właśnie zwiał - zaśmiałam się czemu Lea zawtórowała.

- Kiedy powiedziałam że idziemy na podryw myślałam że to będzie ktoś nowy i w ogóle. A ty widzę gustujesz w gościach których już poznałaś. -

- Ok Lea, po pierwsze więcej już nie pij bo widzisz różne rzeczy tam gdzie ich nie ma, a po drugie zawsze można kogoś lepiej poznać prawda? -

Lea pokiwała głową z podejrzanym uśmiechem i wróciła do swojego bruneta. A ja odwróciłam się z nadzieją że chłopak jeszcze nie wyszedł jednak spotkało mnie rozczarowanie.

Następnego dnia

Leżałam jeszcze w łóżku wiedząc że za nim nadejdzie czas na wstanie i szykowanie się do szkoły mam jeszcze godzinę. W mojej głowie kłębiły się myśli z wczorajszego dnia głównie krążyły wokół Heatha tak trudno go rozgryźć. 

Kiedy zadzwonił budzik wstałam z łóżka, ubrałam się, uczesałam i wykonałam pozostałe poranne czynności. Po półgodzinie mogłam już jechać do szkoły. Wsiadłam do samochodu po drodze zgarnęłam Lee i pojechałyśmy. Przez całą jazdę nie mogłam się skupić na tym co mówiła myślałam tylko o Heathie o tym kretynie.

Gdy dotarłyśmy z Leą pod budynek szkoły już za nim wysiadłam moim oczom ukazał się niecodzienny obrazek. Lloyd rozmawiał z Heathem.

Perspektywa Heatha

- Dlatego uprzedzam odczep się od niej - powiedział zielonooki.

- Grozisz mi blondasku? - zapytałem prychając. - Co ty mi możesz zrobić? Ty i twoje ziomki możecie mi co najwyżej wyczyścić buty. Będziesz mógł ją mieć kiedy z nią skończe. Ross z resztą wczoraj nie narzekała. - Powiedziałem po czym zobaczyłem że właśnie przyjechała - Zapytaj ją.

Chyba trafiłem w czuły punkt bo blondyn najwyraźniej się wściekł, jednak nic nie powiedział i odszedł. Śledziłem go jeszcze przez chwilę wzrokiem chcąc zobaczyć czy do niej podejdzie, ku mojemu zdziwieniu nie zrobił tego ciekawe czym jej się naraził. Może to nawet lepiej dla mnie teraz nie ma już przeszkód.

Perspektywa Lloyda

Ten gnój niech lepiej sobie uważa Ross może i jest na mnie zła ale nie zamierzam tak łatwo odpuścić, po za tym musi wiedzieć co zamierza Heath i że jest niebezpieczny. Zbliżałem się właśnie do chłopaków kiedy Ross mnie minęła, wyglądała na zamyśloną. Zapytałbym ją o wczoraj gdyby Heath nie był takim kłamcą.

Perspektywa Leii

Ross jest od wczoraj strasznie dziwna a dokładnie od kąd zatańczyła z Heathem. Obawiam się najgorszego. Wczoraj kiedy wracałyśmy nic nie mówiła i dzisiaj to samo. Zaczyna mnie już irytować. 

- Hej! Ziemia do Ross - powiedziałam machając dłonią przed jej twarzą.

- O co chodzi Lea? - zapytała wyrwana z zamyśleń.

- To ty mi powiedz o co chodzi! Od wczoraj chodzisz z głową w chmurach co ci ten Heath zrobił? -

- Lea nie bądź głupia - moja przyjaciółką się oburzyła - Ile razy mam ci powtarzać że jest dupkiem?

- Jest dupkiem jeszcze większym niż myślisz - pomyślałam

Wolicie rozdziały z perspektywy postaci czy narratora?

Ninjago: Death Race✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz